Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Intermission III: Oczyszczona Meranica
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina / Zamknięte epizody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:00, 15 Lut 2020    Temat postu:

Kaleth

- Z kryształów jest tylko to. odrzekł i podał zaklinaczowi woreczek.
- Może być dwieście, jeśli podzielisz się wynikami badań. Utylizacja tego diabelstwa moze byc nam potrzebna w przyszłości. No i potrzebuje zabezpieczyć tę urnę przed rozbiciem, może jakieś pomysły?
- Poza trym, z tego co odkryliśmy, użycie tego młotka na kryształach spaczenia powoduje ich zniszczenie i rozpylenie po okolicy, powodując dalsze skażenie.
- Przy okazji, potrzebuję sposobu na zabezpieczenie zawartosci tej urny.


Udał się następnie z powrotem do artifisjerki spytać o protezy Sarga, i zlecić jej to zadanie.

Poczłapał powoli w stronę tawerny. Jeśli w okolicy był Gor albo inny cżłonek ekipy, poprosił o dyskretne nadzorowanie Sarga dzisiejszego wieczoru i nocy.

Jeśli czas pozwolił, poszukał wyzwoleńca, a w razie jego nieobecności stwierdził że obejrzy musztry Huriofa. Jeśli ich nie było, wybrał się na nabożeństwo dla Khaina.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 11:10, 16 Lut 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:01, 16 Lut 2020    Temat postu:

Kaleth

Mistrz zaklinaczy skinął głową.
- Mogę przystać na taką propozycję. Zaznaczam, że to może potrwać. Jak sami mówicie, wynika z tego że młot aktywuje spaczeń, a nie go niweluje. Znaczy to więc, że potrzebuję nie tylko zrozumieć mechanikę działania zaklęcia, ale i jego przeciwieństwa bądź składowych. To zarówno kwestia uwagi jak i szczęścia. Może to zająć kwadrans, albo dekadę.
Odpiął mieszek i przesypał do ręki Strażnika wyznaczoną liczbę monet.

Zapytany o zabezpieczenie urny, Mistrz spojrzał podejrzliwie na zaprezentowaną mu skrzynię przewiązaną sznurem z węzłem zalakowanym pieczęcią strażniczą.
- Nie wiem czyje prochy są tak ważne by chować urnę tak zaciekle, ale wydaje mi się to wystarczającym rozwiązaniem. Mogę zaproponować jedynie glif magicznego alarmu, który poinformuje właściciela, jeśli ktokolwiek otworzy wieko.

Gorr krzątał się w pobliżu okrętu. Gdy otrzymał polecenie, najpierw dał wyraz zniechęcenia, jednak po chwili zatliła się w nim iskierka ciekawości.
- Gorr?

Wyzwoleńca nie musiał szukać. Człowiek stał oparty o reling na górnym pokładzie i patrząc na morze w zamyśleniu palił liść szaleństwa.

Zaklinaczka zwinęła swój stragan. Kalethowi przypomniało się, że przecież targ jest czynny do południa.

Daz

Muskat ścisnął dłoń na pożegnanie.
- Mam nadzieję, że się spotkamy. Ja w planach jednak mam skosztować najpierw kultowych rozrywek - puścił oko.

Ariadne

- Targ już zamknięty - przypomniała Polin. - Pożyczę od Desuy po nabożeństwie, nie powinna protestować. A jeśli nie, to z rana wezmę coś po taniości.

Missisi i Melva spojrzały po sobie, następnie wzruszyły ramionami.
- Tak jest. - odparły, acz bez przekonania. Najwyraźniej nie do końca wierzyły w nowe metody.

Zaklinacz zamyślił się.
- Sądzę, że moja pracownica potrafi stworzyć taki pierścień. A przynajmniej w stopniu, umożliwiającym telepacie swobodną komunikację z pozostałymi. Proponuję zajrzeć do niej rano.

Drummond była widocznie wstawiona, ale przytomna. Oczy lekko się jej rozjeżdżały a pachniała znajomym zapachem liścia szaleństwa. Kiwnęła głową z uśmiechem słysząc propozycję.
- Wyśmienity pomysł Kapłanko, ale na rano. Dziś niech Serena się tym martwi. Ja biorę wolne. W tej kiecce mnie na mieście jeszcze nie widzieli - dumnie zakręciła się prezentując nowy fatałaszek od kapitana. - Wy też niczego sobie. - obeszła Ariadne dookoła oglądając i chwaląc odzienie. - Muszę częściej z wami chodzić na te "bankiety". I dopaść jakieś perfumy, bo paru mi dało do zrozumienia, że śmierdzę ryb... kharibdyssem.

Wszyscy

Nabożeństwo odbywało się w głównej sali zamku, pospiesznie uprzątniętej po wydarzeniach wielokrotności dnia poprzedniego. Nawy i transept pełne były wierzących mieszkańców, ale przybyła też znakomita większość załogantów Dumy i Lipali. Gorr i Grizzele postanowili nie wpychać się dalej niż za kruchtę, ale Gustaf wraz z Felią stali wręcz w pierwszym rzędzie.

Z zakrystii wyszła Desua wraz z dwojgiem akolitów i stanęła na środku prezbiterium. Odczekała aż ucichną wszelkie rozmowy i spojrzała po swoich pomocnikach. Z trojga ich gardeł wydarł się przeszywający krzyk furii, od którego niektórzy wierni cofnęli się o pół kroku. Po chwili tłuszcza odpowiedziała im chóralnym okrzykiem wojennym wkładając weń wszystkie swoje siły.
Ariadne i Kaleth znali ten zwyczaj- sięgał pierwszych obrzędów ku czci Khaine'a, ku którego chwale prezentowano swoje wojenne oblicza. Całość powtórzono trzykrotnie, aż niektórzy poczerwienieli na twarzy lub złapali zadyszkę.
- Życie jest walką, mawiają niektórzy, jednak nie rozumieją swych słów, dopóki śmierć nie położy kresu ich wysiłkom. Wtedy dopiero zostają oświeceni, że walka, tak jak ich życie, zostało przegrane. Niektórzy w swej ignorancji wręcz unikają walki, byle tylko ich życie trwało dłużej, byle było spokojne. W swej głupocie nie rozumieją, że gdyby wszyscy tak postępowali, obrócilibyśmy się w proch, jeden po drugim. Zaślepieni bezpiecznym hedonizmem pałają wstrętem do tych, co zasmakowali krwi, a ciała wzmocnili bliznami. My głupcami nie jesteśmy. My, zawierzając Khaine'owi, wiemy że bezpieczeństwo jest brakiem wroga. Że hedonizm jest nagrodą. Że miłosierdzie jest błędem, który wybaczony nie będzie, a ze zdwojoną siłą wykorzystany niczym wbijany w plecy sztylet.

Desua zeszła z prezbiterium i wkroczyła w tłum, który rozstępował się przed nią na boki.
- Nawet wśród nas, są tacy, co wątpią w Khaine'a. Co wychodzą z założenia, że to co robimy jest złe. Że to rzeź na bezbronnych, że niczym nie różnimy się od wyznawców chaosu. Że lepiej unieszkodliwić wroga i pozostawić go w takim stanie, bo nie będzie w stanie nic nam zrobić. Spytam was więc... ZAPOMNIELIŚCIE?! - krzyknęła.
Kilka osób mruknęło.
- Asurowie zrobili ten błąd. Chcieli nas wyrżnąć w pień, ale potem okazali miłosierdzie. Wyznając Khaine'a porzucili jego dogmaty. Myśleli, że zostawiając nas przy życiu, okażą wyższość. Upodlą nas i zezwierzęcą. Że my, biedni Druchii nie podniesiemy ręki na swych braci... Tak, braci. Tak nas nazywali, okazując znieważającą łaskę i mieniąc się naszymi Panami z Ulthuanu. Więc pytam was. Do czego prowadzi miłosierdzie?
- Do zemsty! - krzyknęło kilka osób z tłumu.
- Właśnie! Zemsty! - kontynuowała Desua, widocznie przyspieszając swoje słowa. - Khaine widział jak ich rody oddalają się od tego, co było pisane elfom. Widział, jak spoczywanie na laurach rozmiękcza im skórę. Widział, że sami stają się ofiarami, które klękną przed chaosem. A to w nas tlił się żar. Żar, który rozniecił pożar ogarniający świat. Przez naszą pogoń za zemstą jesteśmy panami Naggarothu. Władamy północnymi pustkowiami. Nikt nie jest w stanie sprostać naszym flotom królującym na oceanach. Czy my łkamy, że nadciąga chaos?
- Nie!
- Czy nam straszne szczury spod ziemi?
- Nie!
- Czy uginamy się przed ludźmi?
- Nie!
- Lękamy się nieumarłych?
- Nie!

Desua przebyła w trakcie swych słów całą nawę docierając do Gorra i Grizzele. Spojrzała na nich i skinęła im.
- Mamy dziś wśród nas nie tylko druchii. Są z nami też ludzie, norskanie i półkrew. Oni też wyznają Khaine'a i walczą za naszą sprawę. Sami ich posłuchajcie. - wskazała na Gorra.
- Gor! - norskanin uniósł pięść.
- Opowiedz swą historię - ponagliła go Desua. Grizzele zacisnęła usta i odwróciłą twarz walcząc ze śmiechem.
- Gor?
Desua przewróciła oczami.
- A twoja, półelfko?
Grizzele spoważniała. Chciała pokręcił głową, ale wzrok Desuy ją powstrzymał.
- Mi miłosierdzia nie okazano. - odezwała się wywołując zdziwienie prowadzącej. - Mnie zmieniono w zabawkę. Oddano jak niewolnicę, którą nie byłam. Wszystko co osiągnęłam zostało przeze mnie wydrapane własnymi paznokciami albo wygryzione zębami. Aż trafiłam pośród druchii - zawiesiła na chwilę głos.
- Widzicie? Wśród naszych...
- Nie skończyłam - ucięła Grizzele. Desua nieomal zabiła ją spojrzeniem. - Trafiłam pośród druchii, gdzie zrozumiałam, że jesteście jeszcze bardziej popierdoleni.
W tłumie słyszalne było głośne wciąganie powietrza i pojedyncze przekleństwa.
- Pierdolicie o odwadze, zemście i odkupieniu, a wasze słowa ociekają jadem i fałszem nie mniej niż asurów czy ludzi. Patrzycie tylko jak wbić komuś nóż w plecy za odrobinę więcej władzy albo prestiżu, a sami zgubiliście drogę Khaine'a. To mi spróbuj wyjaśnić, panienko w szacie w zamkowej wieży.

Zapadła niezręczna cisza. Syndra szturchnęła Ariadne.
- Zaraz nas rozniosą... - szepnęła melodyjnie, jakby miał to być dowcip.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:49, 16 Lut 2020    Temat postu:

Kaleth

Podziękował mistrzowi i przyjął zapłatę.

Najwyraźniej opary z lokalnego zielska troche go przymuliły, bo pomylił zaklinaczkę z targu, z zatrudnioną inżynierką.

Skrzywił się, podchodząc do ciężkiej, smrodliwej chmury. Ciekawe, na ile zasługą była higiena i warunki bytowe nowozatrudnionego. Rzucił mu nowy pancerz, i spytał:
- Za kilka dni odpływamy. Nie daj się znowu złapać. Obserwował jego reakcje, i wznowił jeśli nie było odpowiedzi.
- Jaka jest Twoja historia?

***

Wyczekiwaną świeżością dla niego był powrót do korzeni wiary, jaką pamiętał z widzenia, albo opowieści. Poczuł znajome mrowienie energii płynące od halabardy do serca, słysząc płomienną mowę kapłanki. Starał się przypadkiem nie wydać swojego prawie słynnego okrzyku, coby współwyznawcy nie zaczęli uciekać oknami.

Zastanowił się chwilę, słysząc zuchwałą wypowiedź Grizelle. Z jednej strony spodobało mu się, że baba postanowiła się postawić (no i przypomina moje rozterki sprzed dekad - pomyślał), z drugiej strony... To chyba nie był fortunny moment, jako że lokalsi zaczną po neoficku zapewne podchodzić do kwestii wiary.

Wystąpił i rzekł do zgromadzenia gromkim głosem:
- Odwagi wymaga rzucenie w twarz zgromadzonych takiego kubła zimnej wody. Wielu skupia się na drobnostkach niemających znaczenia dla Khaina i Dzieła Czarnego Pana. Potwierdzacie to, mamrocząc wymówki pod nosem.
Zrobił wymowną pauzę i rozejrzał się po zgromadzeniu, następnie podjął przemowę:
- Los tak kształtuje nas, jak i my go kształtujemy. Khaine jest panem mordu, którego zadowala skuteczność. Wiele lat temu byłem nikim, myślałem jak ona... Ale płacąc przez dekady krwią cudzą i własną, służę Wiedźmiemu Królowi i Khainowi. Droga Khaina jest wymagająca, ale jasna. Doświadczyłem obecności Jego Awatara i wątpliwości w mym sercu i głowie nie ma.
Wygłaszając te zdania przesunął się do Grizelle i położył jej rękę na ramieniu.
- Jeden Druchii jest władny bronią, inny magią, inny gadką albo smykałką do handlu. Pomni słów młodej norskanki, czy patrzycie w lustro z dumą każdego ranka?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Pon 9:23, 17 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:31, 17 Lut 2020    Temat postu:

Daz

Stał w tylnich rzędach oparty o filar i obserwował przedstawienie.
- To sprawa dla kapłanki i strażnika - mruknął do stojącego obok Boscha, lecz mimowolnie przesunął chlebak z granatami przed siebie. Następnie zapalił papierosa i czekał na rozwój wydarzeń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:34, 18 Lut 2020    Temat postu:

Ariadne

Kapłanka postanowiła, że kolejnego dnia rano najpierw znajdzie Drummond, aby uleczyć Nessie, a następnie uda się do zaklinaczki w sprawie pierścionka telepatii. Może uda jej się nauczyć robić go samemu, a jeśli nie, to w zależności od ceny, kupi ich kilka.

Jeden, by wszystkimi rządzić, jeden, by wszystkie odnaleźć, jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać - pomyślała, nawet nie wiedząc, dlaczego te słowa nawiedzają jej myśli.

Na nabożeństwie czuła się naprawdę dobrze, brakowało jej tego. Obserwowała wszystko dokładnie, aby na swoich nabożeństwach działać podobnie. Trochę się przestraszyła, gdy Desua zbliżyła się do Gorra i Grizzele i poprosiła ich o opowiedzenie swoich historii. I przestraszyła się słusznie. Chciała zareagować, ale strażnik był pierwszy. Jego słowa były nawet mądre, więc postanowiła chwilowo się nie udzielać. Musiała przyznać, że i Grizzele miała racji w swojej wypowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:11, 21 Lut 2020    Temat postu:

Kaleth

Szampierz zaciągnął się skrętem, po czym powoli wypuścił chmurę. Przeniósł przekrwione oczy z widoku zachodzącego za horyzontem słońca i skupił je na strażniku.
- Będzie czas w podróży. Na razie... Cieszę się chwilą zamiast historią.
Uznając temat za zakończony zaoferował dopalenie blanta.

Wszyscy

Po wypowiedzi Kaletha przez tłum przeszedł pomruk niezadowolenia.
- Może i niektórzy rzeczywiście zbłądzili - rzuciła w obronie Desua.
- Strożnik dobrze godo - przerwał jej jakiś chłop z tłumu.
- Półelfka też. Szlachta gówno warta! Wyżej sra niż dupe ma!
- Zaraz, zaraz... - próbowała odzyskać panowanie nad tłuszczą Desua. - Nie dawajcie się podsycać do linczu. Kilka zgniłych jabłek nie sprawa, że musimy wysypać wszystkie zebrane kosze i potem głodować. Pamiętajcie, że dzierżący władzę wśród druchii to nie byle chłystki szczęśliwie urodzeni z tonami złota w kołyskach, ale ci co potrafili sami sobie wszystko wywalczyć z imieniem Khaine'a na ustach. Swą moc opanowali sami, a prawami obdarzył ich w zamian sam Malekith. Czy ktoś tu z was ma tyle czelności twierdzić, że sam Król Wiedźm błędnie ufa druchii?

Po tym argumencie tłum ucichł. Desua rzuciła nienawistne spojrzenie Grizelle, ale gdy obróciła głowę znów miała uśmiech na twarzy. Pewnym krokiem wróciła przez gawiedź w stronę ołtarza.

Ponownie górując nad wszystkimi westchnęła teatralnie, jakby ze zmęczenia.
- Owszem, władza potrafi wypaczyć. Słabe umysły zapominają o właściwej ścieżce. Gubią prawdę i skupiają się na błahostkach. Ale my znamy Prawdę. Nigdy o niej nie zapomnimy i będziemy do niej dążyć. Dążyć do jedynej Prawdy! Wśród nas tutaj zebranych nie ma słabych umysłów. Wystawiamy się sami na próby, które wynikają tylko z wątpliwości, z niewiary. Khaine nie potrzebuje niewiernych. Khaine nimi gardzi. A kim gardzi Khaine to nam staje się wrogiem. Czy są wśród nas wrogowie Khaine?
- Nie!

Desua skutecznie odzyskała panowanie nad tłumem. Powiodła po nim wzrokiem pełna triumfu.
- Dzisiejsza modlitwa obędzie się bez składania ofiary. Nasze rozterki mogłyby urazić Pana. Poddałby w wątpliwość szczerość i wiarygodność naszych intencji. Nam nie wolno budzić takich podejrzeń, wobec czego musimy sobie przypomnieć czym jest Prawda i tylko Prawda. Każdy z osobna, w swoich głowach musi opędzić się od mroku podejrzeń. We własnych domach przemyślcie nasze dzisiejsze słowa. Khaine z wami.

Nabożeństwo zostało zauważalnie skrócone. Desua zniknęła ze swoimi pomagierami wyjątkowo szybko, a tłum zaczął się przerzedzać. Gorr i Grizzele ewakuowali się jako pierwsi.

- Kapłanko... - Gustaf zaczepił Ariadne. - Mam rozumieć, że ja nie mam prawa do wiary, czy jednak mogę przyjąć tę Prawdę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:17, 21 Lut 2020    Temat postu:

Daz

Przyglądał się wychodzącym rozczarowany szybkim zakończeniem nabożeństwa.
- Nasze są lepsze - rzucił mimochodem do Ariadne, jeżeli ta go mijała. I nawet niekoniecznie miał na myśli imprezę ze Slavers Point. - Mniej dramy, więcej wiary. - dodał uśmiechając się lekko.

Poczekał aż katedra opustoszała i przeszedł do pierwszego rzędu. Rozsiadł się wygodnie i zapalił kolejnego papierosa.
-Jest Prawda, też prawda i gówno prawda. - rzucił w stronę drzwi za którymi zniknęła Desua. - I to by było na tyle z rozważań. - zaciągnął się dymem i powiódł wzrokiem po pomieszczeniu, w którym wczoraj odbywał się ciekawszy rytuał. - Awatar Khaine'a - spojrzał na swoją rękę, jakby zaraz miała wybuchnąć blaskiem. - Nie co dzień spotyka się boga wśród ludzi. Ciekawe, co czeka nas dalej, jeszcze nawet nie półmetek - strzepnął fajka i się przeciągnął. Zakończył cichy monolog, zastanawiając się co tak naprawdę tu robi. Może czekał na jakiś znak, może chciał chwilę pobyć w ciszy, może chciał zdobyć kolejny okręt do swojej flotylli. Odczekał jeszcze z minutę nasłuchując i rozważając, czy przyatakować Desuę w tej sprawie, ale po fiasku nabożeństwa raczej nie będzie zbyt przychylna na rozmowę. Pomyślał, że może by ją dobrze udobruchał, ale stwierdził, że w porcie czeka go lepszy towar. Doszedłszy do tego wniosku zgasił peta i wyszedł na zewnątrz. Skierował się do najlepszej burdelo-karczmy na tej skale.

Mijając Dumę przytrzymał się ocenić postęp prac przy wzmacnianiu dziobu i paczkowaniu kłów i kości lewiatana oraz resztek łusek pozostałych po montażu - przypomniał krasnalom, jakby zapomnieli, że kły i kości chce przerobić na broń w jakimś lepszym porcie, a z resztek łusek chce zrobić tarcze dla świty Ariadne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:39, 22 Lut 2020    Temat postu:

Kaleth

- Piątak tygodniowo, chyba że masz doświadczenie na oficera, wtedy 15. Pancerz to inwestycja.
Wziął z grzeczności bucha, wypuszczając nozdrzami dym. Poszedł na nabożeństwo, starajac się nie rozkaszleć w zasięgu słuchu załogi.

***

Delikatnie acz stanowczo wziął Grizelle pod ramię i odprowadził w róg albo za jakąś kolumnę, gdzie mało kto by ich usłyszał.
Nachylił się do niej i spytał:
- Tęskno Ci, żeby być złożoną w ofierze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:40, 23 Lut 2020    Temat postu:

Ariadne

- Gustafie, możesz oczywiście tę Prawdę przyjąć. Ja nie zabraniam komukolwiek nie-druchii przyjąć Khaina. Myślę, że on jest zadowolony z tego, że coraz więcej wiernych mu przybywa. Jeśli pokażesz swą wiarę, kto wie, może zostaniesz kimś ważniejszym w ramach "naszego okrętowego" kościoła - uśmiechnęła się do niego i odeszła w stronę wyjścia.

Poszukała jeszcze wzrokiem Polin i spytała jak idą przygotowania do "rozmowy" z Felicion.

Jeśli nikt nic od niej nie chciał, to udała się na okręt, by w osobności pokontemplować i zaplanować kolejny dzień. Na pewno chciała sprawdzić jak idzie szkolenie niewolników, a i zakupić w końcu pierścionki telepatii, a najlepiej "przepis" na nie, by móc je samemu produkować. Z rana chciała też podejść do Drummond i pożyczyć jej na chwilę diadem, aby uleczyć Nessie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aenyee dnia Pon 10:10, 24 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:03, 25 Lut 2020    Temat postu:

Ariadne

Gustaf pochylił dziękczynnie głowę, na którą chwilę potem naciągnął czapkę i ruszył z Felią do wyjścia.

Polin nie było w polu widzenia, ale wydarzeniach z przed chwili, można było założyć że niewolnik będzie musiał zostać zakupiony rano na targu.

O tak późnej godzinie już nikt nie szkolił niewolników, zaś obie fanatyczki uczestniczyły razem z Ariadne w nabożeństwie.

Na okręcie, oprócz śpiącego wyzwoleńca, skinka i kilku marynarzy nie było prawie nikogo. Pod pokładem Imra najwyraźniej pogodziła się z Dustoi, ponieważ zza uchylonych drzwi słychać było chichoty i stuknięcia kieliszków.

Kaleth

Grizzelle wyszarpnęła ramię ze złością. Gorr spojrzał co się dzieje i dla swojego bezpieczeństwa cofnął się o krok. Przerażonym wzrokiem spróbował tylko wysłać Strażnikowi ostrzeżenie.

- Z tego co pamiętam, nie jestem już niewolnicą i nie zamierzam do tej roli wracać. Jeśli komuś nie pasuje, że nie zamierzam znosić jak wpycha mi byle gówno w uszy to jego problem. Nie mam właściciela, a opiekuna czy innego pierdolonego rycerzyka w lśniącej zbroi nie potrzebuję! - podeszła blisko, a od zbliżenia jej twarzy Strażnik poczuł ciepło jej skóry. - A teraz ostatni raz proszę. Nie wpierdalaj się. Jak chcesz waflować damie w opałach, to masz kapłankę albo tą pożalcie się bogowie zaklinaczkę kutasów z wrzodami na ręce.

Kaleth widział kątem oka jak Gorr nerwowo macha rękami za jej plecami. Norskanin dawał do zrozumienia, że dalsza rozmowa będzie tylko eskalować. Półelfka nie cofnęła twarzy. Ewidentnie prowokowała lub czekała by móc bardziej wybuchnąć.

Daz

Dopiero gdy skończył swój wewnętrzny monolog, dostrzegł zniesmaczone spojrzenie niewolnicy, której nie tylko uniemożliwiał sprzątanie, ale i dokładał roboty strzepywanym popiołem. Desua ani jej przyboczni nie zjawili się już w głównej sali.

Mijając Dumę zauważył, że nie przystąpiono jeszcze do montażu. W ciągu dwóch dni chłopaki zdążyli natomiast całkowicie obrać lewiatana, oczyścić kości oraz wyciąć łuski. Najwyraźniej dopiero od jutra miała ruszać główna praca na dziobie okrętu.

Zbliżając się do karczm, z odległości wiedział już w której z nich przesiaduje jego załoga. Śpiewający przepitym głosem Vaas i wtórujący mu Thrall zagłuszali wszystkie inne dźwięki z okolicy.

[SOUNDTRACK]

-Dalej chłopcy ciągnąć fały pod nadzorem łysej pały!
Ciągnij choćbyś padł na pysk, gdy nad głową jaja błysk!
Brać się chłopcy brać do pracy, pod nadzorem wrednej glacy!
Może znajdzie się na dnie typ co gąbką czesze się!


Gdy Dekappian uchylił drzwi zobaczył skaczącego po stołach z kuflem w rękach Vaasa, który zza złotej maski podjudzał tłum do wspólnego śpiewu. Tłumu, składającego się w przeważającej większości z załóg Dumy i Lipali. Wejście kapitana wywołała ciszę.

- Nie przerywać! Przecież temu narcyzowi w to właśnie graj! - krzyknęła Drummond unosząc kufel.

- Tak okrutny bywa los... Hej-heja-ho! - wznowił Thrall, a reszta marynarzy wraz z dziwkami natychmiast podchwyciła.
- Mu nie spadnie z głowy włos, hej-heja-ho!
Z desperacji więc matrosy, hej-heja-ho!
Wyrywają sobie włosy,
Bo ten widok takich glac,
Męczy bardziej niźli kac!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:01, 25 Lut 2020    Temat postu:

Daz

Wyszczerzył się do zebranych po wejściu do karczmy.
- O psubraty szemrane! Jak śmiecie! - krzyknął, gdy przyśpiewka dobiegła końca. -Jak śmiecie stać jeszcze na własnych nogach!? Więcej rumu! I głośniej! Tak, by nas pamiętali!
Rzucił się w wir imprezy, zgarniając po drodze antałek z rumem i ciągnąc soczystego łyka, by nadrobić zaległości. Dopchnął się do Drummond i zajął miejsce obok niej, pijąc, jedząc, wrzeszcząc, bo trudno było nazwać to śpiewem, wraz z innymi i dobierając się do wszystkiego co miało cycki i pojawiło się w jego zasięgu, szczególnie do swojej wiedźmy.

Następnego dnia planował przeczekać najgorszego kaca kręcąc się przy Dumie, zajmując się administracyjnymi pierdołami, pilnując postępu prac na okręcie, zagadując do załogantów pojawiających się na obowiązkową odprawę, zbierając różne plotki i pogłoski.

Gdy już mu w głowie przestało szumieć, pod koniec drugiej części dnia, stwierdził, że powinien podziękować Mathlaanowi za zwycięstwo nad Lewiatanem i całą dotychczasową podróż. Skoro doświadczył obecności Khaine'a, obawiał się, że może też doświadczyć obecności boga mórz, który słynął z kaprysów i przewrotności. Lepiej więc było dmuchać na zimne. Zaproponował swojej kadrze oficerskiej - szczególnie Drummond - by mu towarzyszyli, lecz nikogo od burdelów siłą nie odciągał. On sam (no może wraz z pierwszą oficer, jakby miała chęć) zamierzał noc spędzić na pokładzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:00, 25 Lut 2020    Temat postu:

Kaleth

Lekko pochylił się do jej twarzy i pocałował ją w usta i obserwował reakcję. Jeśli nie oponowała, objął ją w talii i przyciągnął do siebie.
Jeśli nie dostał w zęby, miękko powiedział:
- Grizelle, wiem. Nie chcę żebyś dziś skończyła na ołtarzu ku uciesze gawiedzi, która tylko będzie szukać winnego ostatnich wydarzeń.

Odetchnął głęboko, gestem zaproponował wyjscie na zewnątrz i poprowadził ku widokowi na morze. Po chwili wznowił wypowiedź:

- Też myślałem tak jak ty, dawno temu. Gniew jest w naszej krwi, ale źle użyty jest destrukcyjny. Niczym słomiany ogień. O wiele większą siłę daje kontrolowany gniew. Jeśli wiesz, kiedy go wykorzystać, zaplanuj utracenie kontroli i wybuchnij jak kometa. Prosto w tych, którym trzeba przypierdolić.

Jeśli nic nie odpowiedziała, zaproponował:
- Kolacja? Ja stawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:17, 28 Lut 2020    Temat postu:

Kaleth

Grizzelle otworzyła oczy szeroko w zdziwieniu i odepchnęła się obiema rękoma od Kaletha.
- Co do kurwy?!

Kaleth lekko wytrącił się z roli widząc taką reakcję, ale szybko się zreflektował.
- Mam słabość do pyskatych i mi się podobasz. Tyle.
- Pf. - fuknęła półelfka i odwróciła się. Po kilku krokach jednak nie wytrzymała i rzuciła przez ramię - Na taki tekst poleciała ta twoja wiedźma?
- Teraz się nie dowiesz.

Kaleth słyszał, że musiała mieć ostatnie słowo, ale padło ono pod nosem. Zauważył jednak natychmiastowe wytłumaczenie zachowania kobiety: za Grizelle natychmiast ruszył Gorr, który w ciepłym geście położył jej dłoń na plecach nieco ponad pośladkami. Obejrzał się Strażnika z miną "przykro mi, ale w sumie nie do końca" albo czymś o wydźwięku "no, życie." Norskanka, doskonale wiedząc, że Strażnik nadal patrzy, jak każda wkurzona kobieta dolała oliwy do ognia wsadzając Gorrowi dłon za pas spodni i ściskając tyłek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:31, 28 Lut 2020    Temat postu:

Ariadne

Kapłanka ułożyła się w łóżku, ale niezbyt wygodnie, bo skink momentalnie znalazł się w jej nogach, zwinął się w kłębek i usnął twardym snem. Przed oddaniem się w ramiona Morra zaplanowała kolejny dzień w notatniku:

1. Rano znaleźć Drummond i uleczyć Nessie
2. Przed 12 iść na targ, szukać pierścionków telepatii
3. Po południu nadzorować szkolenie niewolników
4. W ciągu dnia (zależnie od przygotowań Polin) ROZMOWA Z FELICION


Te rzeczy chciała zrobić na pewno, a co wyjdzie i się wydarzy...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aenyee dnia Pią 20:34, 28 Lut 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:39, 28 Lut 2020    Temat postu:

Kaleth

Ramię do płakania to kutas do skakania. pomyślał, patrząc się na oddalającą parę. Dotychczas myślał, że trzymają się raczej z powodu wspólnego pochodzenia, ale widać się mylił. Krzywo się uśmiechnął gdy pomyślał o tym, czym się prawdopodobnie podzielą po burdelowych podbojach Gora. Postanowił więcej nie wracać do tematu i traktować ich jak zwykłych podwładnych. Przynajmniej problem z kłótnią został łatwo zażegnany. skontastowal.

W planach na kolejne dni miał pojedynek z kilkoma przeciwnikami na arenie na raz i oglądanie musztr Huriofa. Nawet jako obserwator, ciekaw był innej szkoły egzekutorow.

Ale najpierw założenie alarmu na skrzyni i wizyta w burdelu z kilkoma dziwkami na raz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Sob 13:37, 29 Lut 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina / Zamknięte epizody Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin