Rozdział 1: Zaklinacz deszczu

Yelonek

- Buenos dias signore. - ukłonili się.

Koń był w jak najlepszym porządku. Przywitał właściciela chrapiąc i nadstawiając głowę. W sąsiednim boksie stała klacz zdecydowanie mniej spokojna i zauważalnie zmęczona. Rzucone obok lejce wydawały się być ozdobniejsze od standardowych, albo po prostu jeszcze nie zniszczone.

Nadineervans

Aile

Spoglądała spokojnie na Xaviera.

Ciekawe czy okaże się dżentelmenem czy też zwykłą prostacką świnią.

Lamsen

Xavier

Poklepał swojego, po czym obejrzał dokładniej tamto zwierzę. Poszukał wzrokiem koniuszego, jeżeli go nie widział, dał zwierzęciu wody. Podszedł żeby zobaczyć jej reakcje na innego jeźdźca.

Yelonek

Koniuszy leżał zagrzebany w siano śpiąc w najlepsze. Najwyraźniej szef był zbyt zajęty by go pilnować.

Koń pierwotnie wystraszony cofnął się w głąb boksu. Po chwili jednak wyczuł wodę i zbliżył się na długość szyi do wiadra. Najwyraźniej nikt się nim nie zajął, nawet właściciel, gdyż koryto miał puste. Jakakolwiek próba zbliżenia się do zwierzęcia jednak kończyła się niepowodzeniem. Natychmiast się cofało i chrapało nerwowo.

Lamsen

Xavier

Odsunął się od boksu i podszedł do robotników.

- Przeprazam jeśli przeszkadzam, ale kto zostawia konia w takim stanie, bez wody?

Yelonek

- Jeśli nie liczyć nicponia w sianie... Jakaś dziewka z bronią. Ani me, ani be, tylko boks zajęła i uciekła.

Lamsen

Xavier

- Często tu przejeżdża? Kto to zacz?

Yelonek

- Licho ją wie. My tu od kilku dni pracujemy, ale chyba nowa. Tak to by parobka zbudziła albo co. A wjechała jak do swego niczym damulka co ją wszyscy obskoczą.

Lamsen

Xavier

- Dziękuję za pomoc, miłego dnia! rzucił, podchodząc do śpiocha. Szturchnął go lekko w nogę.

Nadineervans

Aile

- Moze na kobiete zareaguje inaczej.

Podeszla do bosku i powoli do niego weszla tak, by koń sie nie spłoszył. Wyciągneła powoli ręke i robiąc malutkie kroczki zbliżała się do konia.

Yelonek

Xavier

Szturnięty przekręcił się na bok.
- Mhmm... 20 pensów za przenocowanie z wyżywieniem...

Aile

Koń początkowo się zainteresował, lecz gdy tylko zbliżył się w zasięg zapachu, spanikował zdecydowanie bardziej. Stanął dęba, ale nie wyglądało to jakby miał się cofnąć. Wręcz przeciwnie. Ruszył do przodu.

Lamsen

Xavier

- Dziękuję, nie będę z toba nocować nawet jeśli zrobisz kolację. Szturchnął mocniej. - Do roboty, oporządź konie. Gdy ten się rozbudził, powieizdał ejszcze: Jutro wyjeżdżam, przygotuj go do drogi.

Nadineervans

Aile

Usuneła się na bok i kucnęła kryjąc głowę.

Pierwsza zasada pracy z końmi. Nie daj sobie przywalić w łeb.

Yelonek

Koń ominął Aile o centymetry po czym odepchnął niedomkniętą bramkę wypadając na środek stajni.

- Jutro wyjeżdżasz a już mam oporządzać? - mruknął. Po chwili otworzył szeroko oczy widząc biegającego konia. - Puta madre!- wrzasnął i zerwał się na równe nogi.

Robotnicy szybko zagrodzili we trzech drogę ucieczki narażając samych siebie. Koń ponownie stanął dęba i zawrócił. Koniuszy chwycił linę i spróbował zarzucić mu pętlę na głowę, jednak spudłował. Koń ponownie zerwał się w stronę trzech robotników, lecz drugi rzut już trafił. Pętla się zacisnęła, zaś koniuszy przeskoczył przez środek boksu do sąsiedniego, opierając linę o filar. Koń zawrócił ponownie głową do środka, a robotnicy podbiegli do niego by go popchnąć lub uspokoić.
- Nie od tyłu! - krzyknął, lecz za późno. Koń wierzgnął uderzając jednego z robotników w pierś.

Nadineervans

Aile

Wyszła z boksu i stanęła jak najdalej od konia. Czekała.

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Trzy asy biją dwóch króli	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 14, 15, 16 Następny
Strona 6 z 16