Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Rozdział I. Exodus
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 17, 18, 19  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> COV 2025
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:42, 21 Sty 2021    Temat postu:

Wszyscy

Szeryf Meyers, gdy Archie mijał go na korytarzu, podał mu pistolet rękojeścią do przodu. Gdy Archie złapał uchwyt z zamiarem schowania broni, ten przyciągnął go do siebie i wycedził mu do ucha cicho ale wyraźnie:
- Mam na Ciebie oko.
Puścił go, ale popatrzył na niego kilka długich sekund i odprowadził surowym wzrokiem na zewnątrz. Dziewczyna i okularnik nie zostali zaszczyceni osobnymi uwagami, tylko obojętnym spojrzeniem. Krótką chwilę po tym gdy trójka wyszła na zewnątrz, grupka czterech mężczyzn opuściła domostwo Przetwornika i ignorując ich obecność, poszła cichymi uliczkami miasteczka w stronę swojego posterunku.

Zwrócili uwagę, że ich krótkofalówki trzasnęły komunikatem, ale wiatr i chrzęst kroków zagłuszyły słowa.


Alex

Refleksja nad jego obserwacjami i plotkami dotyczącymi Losowania, oraz tego co odkrył dawała niejasny wniosek, że faktycznie coś z tym losowaniem śmierdzi, ale niespecjalnie to komukolwiek z miejscowych przeszkadza...

Psiara pomachała mu na pożegnanie, Archie coś burknął i polazł uliczkami w sobie tylko znany kierunek. Niczym rasowy ninja, Alex pokręcił się chwilę po uliczce obok, i zaczął iść z zachowaniem ostrożnej odległości za Archiem.

Korzystał z cienia i zasłon, żeby utrzymywać kontakt wzrokowy albo słuchowy z celem. Niestety nie miał płachty gazety z wyciętymi otworami, więc skupił się na niewłażeniu w szczególnie głośne elementy otoczenia i niegubieniu celu.
Po paru minutach zorientował się, że Archie zmierza w stronę boiska, o którym poniekąd wspominał posterunkowy Marks. Zamyślił się chwilę nad tym faktem, co spowodowało, że utracił niezbędną agentowi koncentrację. Miał przed sobą jakieś proste 50 metrów ciemnej dróżki pomiędzy płotami prowadzącej między posesjami i ich zabudowaniami, ale Archiego już nie widział, ani nie słyszał. Z tego co pamiętał, dróżka wychodziła na lewo na jedną z głównych ulic prowadzącą do południowej bramy, oraz na prawo na tyły boiska.


Archie

Taktycznie wybrał inny kierunek niż szeryfowa grupka, ale ze względu iż szli początkowo w tym samym kierunku, usłyszał niesiony wiatrem albo odbiciem od jakiejś ściany komunikat z krótkofalówki:
- ...Landusa na bramie, chce wyjść. Podobno pilne.
Dosłyszał też fragmenty konwersacji pomocników:
- Jimmy, szkoda że głośniej tego nie ustawiłeś. Całe Collins obudzisz.
- Odeskortujcie go do celi, ja pójdę zobaczyć o co... - zamamrotał znikający głos Meyersa.

Ciekawe, biorąc pod uwagę, że brama w nocy nigdy nie jest otwierana, chodźby miał pod nią czekać papież-prezydent srający czystą benzyną. Takie przynajmniej były oficjalne zasady.

Refleksja nad jego obserwacjami i plotkami dotyczącymi Losowania, oraz tego co odkrył dawała niejasny wniosek, że faktycznie coś z tym losowaniem śmierdzi, ale niespecjalnie to komukolwiek z miejscowych przeszkadza...

Przejście przez ciemne uliczki miasteczka w nocnej porze nie było dla niego pierwszyzną, tylko dotychczasowe cele wypraw były inne i dotyczyły Deirdre. Pozorna nonszalancja i zamyślenie nie wytłumiły jego zmysłów, czy to świadomych czy podświadomych. Ewidentne dla niego było że Alex lazł za nim niemal od domu Przetwornika, próbując się przy tym ukrywać, raz lepiej, raz gorzej. Na najbliższym zakręcie za zaułkiem miał okazję albo go przydybać, albo skutecznie zgubić ogon.


Lara

Wróciła bez przygód do domu, rodzina już spała. Psy ochoczo wróciły do kojców i przyssały się do czekających misek, zadowolone ale też zmęczone wieczornymi bodźcami.

Soundtrack
Na stoliku w sypialni znalazła list, który pod jej nieobecność przyjął w jej imieniu zapewne ktoś z obecnych w domu.
Zamknięta koperta była podpisana Williams. Skojarzyła, że autorem listu musiał być jeden z najstarszych handlarzy w mieście, sprzedający mydło i powidło, ale pełniący nieoficjalną funkcję starszego targowego, do którego wszyscy przychodzili w razie sporu albo problemu. Alex chyba z nim chwilę rozmawiał dzisiaj rano.

Nieco koślawe pismo na kremowym i złożonym papierze wewnątrz koperty zawierało kilka zdań zwieńczonych zamaszystym podpisem:
Jeśli Sz. P. Lara miałaby okazję w najbliższym czasie rozejrzeć się po okolicznych miasteczkach, w imieniu handlarzy Collins, prosimy o poszukanie zaginionego Handlarza Bojacka. Bylibyśmy wielce zobowiązani za uzyskanie informacji o jego sytuacji, albo powodach czemu nie trzyma się zaplanowanej trasy/harmonogramu. Wiemy, że jego stała trasa obejmowała oczywiście Collins co drugi dzień targowy, oraz sąsiednie z miasteczkiem: Maxwell oraz Rhodes. Ufam, że treści niniejszego pisma pozostanie poufna. W razie niemożności dotarcia Panienki do Collins, sugerujemy kontakt w sprawie przez Handlarza MacMillana w Maxwell.

Łączę wyrazy szacunku,
H. W. Williams sr. esq.


Przypomniała sobie jeszcze mgliście, że Bojack faktycznie pojawiał się średnio dwa razy w miesiącu w Collins, dostarczał indywidualne zamówienia. I najwyraźniej ominął wizytę w miasteczku na ostatnim targu...

Zmęczona położyła się w łóżku i zasnęła z poczuciem dobrze zrobionego zadania, gdy obok jej tobołków stanął karton z naprawionymi butami.

Kod:

+3 PD
+2 Reputacja w Collins
+3 Reputacja Przetwornik
Progres szkolenia psów +1,5
sen do rana


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Czw 17:51, 21 Sty 2021, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:07, 21 Sty 2021    Temat postu:

Alex

Zanim się zamyślił się nad celem podróży, w efekcie czego stracił Archiego z oczu, jego myśli wypełniały melodie pod pierwszorzędne skradanie się. Nie rozumiał jednak czemu, mimo mocnych początków muzyka będąca tłem agentów specjalnych z prawdziwego zdarzenia sama z siebie zaczynała brzmieć jak fortepianowy soundtrack slap-stickowej komedii.
- Kurczaczki - zaklął szpetnie orientując się, że zwierzyna uciekła myśliwemu. Najwyraźniej za bardzo się rzucał w oczy. Rozważając swoje możliwości postanowił zmienić image. Obrócił swoją białą marynarkę na lewą stronę, tak by to (niegdyś) czarne podbicie było teraz na wierzchu oraz sięgnął po odrobinę błota, którym przeczesał włosy, aby zmienić fryzurę na 'nażelowane pazurki'. Dumny z siebie skupił się na wyborze drogi. Archie nie po to się ukrywał, by teraz w środku nocy paradować po głównej ulicy. Ponadto, tak jak wcześniej się domyślał, podejrzany mógł kierować się właśnie na boisko. Szybkim truchtem podbiegł do załomu, zwalniając i finalnie drobiąc kroczkami do krawędzi, zza której wychylił się by dyskretnie wyjrzeć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:10, 22 Sty 2021    Temat postu:

Archie

Zdecydowanie wolał znaleźć się po drugiej stronie miasta jak szeryf, dlatego nie zainteresował się usłyszanymi strzępkami rozmów. Zmierzał w sobie znanym celu, nie bardzo mając ochotę dzielić się nim z dopiero co poznanym towarzyszem, za najbliższym załomem zdecydował się na nagłą zmianę trasy, by wyprowadzić tajnego agenta w pole.

Wiedziony przeczuciem, zbliżając się do boiska, trzymał rękę na kaburze z bronią, rozglądając się ostrożnie. Najpierw zajął miejsce z dystansu, by mieć widok na cały obszar, by po chwili zacząć szukać Larsa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:24, 26 Sty 2021    Temat postu:

Lara

Chrapnęła głośno, po czym przewróciła się na drugi bok. Śniła, że założyła własną hodowlę psów z ośrodkiem szkoleniowym.

Gdy obudziła się z rana, na szybko wzięła prysznic i pobiegła, wraz z tobołkiem z butami, na targ.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:48, 30 Sty 2021    Temat postu:

Alex

Uber awsum ninja sountrack

Porządnego deszczu od dłuższego czasu nie było, a pylista gleba w zurbanizowanej części Collins łapczywie wciągała każdą kroplę wilgoci pod powierzchnię. Alex rozważył użycie jakiegoś zgniłego błota spod ganku pobliskiego domu do postawienia włosów, ale w ten sposób zwracałby uwagę z kilku metrów samym zapachem. Odżałował więc odrobinę pitnej wody z butelki i pogmerał palcem w breji niczym sześciolatek z trzeciego świata i dokonał charakteryzacji na japońskiego wojownika o smoczych kulach. Strzepnął z zadowoleniem marynarkę i podążył w stronę boiska.

Wyszedł spomiędzy pogrążonych w ciemności domów na 1st Street. Ta, na południe prowadziła w pobliże głównej bramy, a na północ - w stronę baru i dalej - dzielnicy kamperów. Rozejrzał się, ale nie dostrzegł niczego wartego uwagi i nikogo, ani śladu Archiego. Minął placyk pokryty płatami popękanego asfaltu, który kiedyś był zapewne parkingiem, o czym mógł świadczyć stos sparciałych opon w jednym rogu.



Do boiska prowadziła ubita dróżka wijąca się pomiędzy uschłymi krzakami i przegniłymi korpusami drzew. Kilkadziesiąt jardów na zachód od jej krańca odcinał się na horyzoncie ciemny kształt miasteczkowego muru. Główne wejście na teren straszyło pordzewiałymi resztkami siatkowego płotu. Rozejrzał się, o ile pozwalało światło księżyca. Z tego miejsca nie dostrzegł nikogo na parceli, ani na trybunach.




Archie

Spokojnym i niepodejrzanym krokiem wszedł za róg, i wyszedł spomiędzy pogrążonych w ciemności domów na 1st Street. Ta, na południe prowadziła w pobliże głównej bramy, a na północ - w stronę baru i dalej - dzielnicy kamperów. Rozejrzał się, ale nie dostrzegł niczego wartego uwagi i nikogo, ani śladu Archiego. Podbiegł sprintem kilkadziesiąt metrów i minął placyk pokryty płatami popękanego asfaltu, który kiedyś był zapewne parkingiem, o czym mógł świadczyć stos sparciałych opon w jednym rogu.



Do boiska prowadziła ubita dróżka wijąca się pomiędzy uschłymi krzakami i przegniłymi korpusami drzew. Kilkadziesiąt jardów na zachód od jej krańca odcinał się na horyzoncie ciemny kształt miasteczkowego muru. Główne wejście na teren straszyło pordzewiałymi resztkami siatkowego płotu. Rozejrzał się, o ile pozwalało światło księżyca. Z tego miejsca nie dostrzegł nikogo na parceli, ani na trybunach, ani za sobą.

Jak wiele razy wcześniej, minął narożnik, gdzie wśród gęstych krzaków za dnia można było dostrzec pomieszczenie techniczne, w którym gdzie kiedyś były pompy nawadniające trawę boiska. Te oczywiście zostały dawno wykorzystane do celów rolniczych miasteczka, więc "pumping station" stało puste. Wiedział jednak, że w pobliżu zazwyczaj przebywa Jednooki Barry, nieoficjalny ochroniarz Larsa. Czujny jak zwykle i małomówny jak nikt inny, ciemnoskóry kafar wychynął znikąd i gdy dostrzegł kto idzie, pomachał ręką, że mógł iść dalej.

Archie minął rozebrany do betonowego szkieletu onegdaj parterowy domek z szatniami i łazienkami, ceglane pomieszczenie techniczne oraz jedną z trybun. Skrył się w cieniu rzucanym przez ostatnią z trybun, i wszedł pomiędzy betonowe filary. Trzask i błysk rozpalonej zapałki zdradził obecność Larsa, który przypalał papierosa, siedząc na kawałku deski położonym między filarami. Odrobina światła wydobyła z mroku kilka porozrzucanych nieopodal butelek po piwie i petów. Obok niego leżał wytarty, fioletowy plecak Jansport.

Blondyn zaciągnął się i potrzymał dym dłuższą chwilę, aromat drażnił nozdrza. W końcu paser wypuścił dym, spojrzał się na niego i spytał chrapliwie:
- Masz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Sob 13:50, 30 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:13, 04 Lut 2021    Temat postu:

Archie

Zadowolony z siebie, że nie widział śladu po sobie, wszedł na boisko. Mrugnął przyjaźnie do Barrego. Zanim odpowiedział Larsowi, wymownie wskazał na paczkę papierosów.
- Ile czasu robimy interesy? Pewnie, że mam. Tylko musi to być jakiś mocno trefny towar, aż szeryf się przy tym kręcił. I ktoś kropnął kościelnego. Zatem jakakolwiek miała być zapłata, dorzucisz coś ekstra - odpowiedział konwersacyjnym tonem, nonszalancko opierając dłonie na biodrach w wygodnej pozie, dającej zarówno swobodny dostęp do broni, jak i sugerującej pokojowe zamiary.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:52, 07 Lut 2021    Temat postu:

Alex

Nieco zawiedziony, że nie otrzymał natychmiastowego rezultatu w postaci ujawnienia globalnego spisku, ruszył w kierunku trybun zasiadając w połowie ich wysokości. Wiedząc, że jest w tej sytuacji doskonale widoczny jako jedyny widz, musiał zdać się na prowokację. Nie posiadał zdolności tropienia, ale w sumie robienie rabanu szło mu nie najgorzej. Przetarł szkła okularów i wypatrywał czy ktoś się nim zainteresuje, albo pojawi się jakiś ruch. Jeśli w przeciągu pół godziny nie otrzymałby żadnych wyników obserwacji, z rezygnacją skierował kroki do domu. Przeszło mu przez myśl obudzić Psiarę, co by może wykorzystała kundle do tropienia, ale szybko zdał sobie sprawę, że nim by się do niej przebił, skończyłby jako karma dla czworonogów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:22, 12 Lut 2021    Temat postu:

Alex

Gdy szedł ścieżką w stronę trybun, zza mijanego właśnie budynku majaczącego za krzakami usłyszał dźwięk, jakby ktoś ciężki siadał na krześle. Skojarzył, że jest to pomieszczenie techniczne, w którym gdzie kiedyś były pompy nawadniające trawę boiska. Te oczywiście zostały dawno wykorzystane do celów rolniczych miasteczka, więc "pumping station" było z grubsza puste. Ale najwyraźniej teraz służyło komuś za schronienie.

Ufny w swój kamuflaż wieczorową porą i skille ninja, postanowił przesunąć ewentualne spotkanie w kalendarzu na później. Niestety, miał do wyboru ciche chodzenie po chrzęszczącym podłożu i przedzieranie się przez krzaki. Jakaś tyle złośliwa co sucha gałąź przydrożnego krzaka, niewidoczna dla niego po ciemku, trzasnęła na szwie marynarki i z chrobotem opadła na dróżkę.

Mniej niż sekundę później Alex usłyszał skrzypnięcie krzesła uwolnionego nagle z ciężaru. Okularnik instynktownie zanurkował za ułamany konar spoczywający w pobliskim dołku przy zardzewiałych resztkach ogrodzenia . Kilkanaście metrów za nim w stronę miasteczka, rozgarniane krzaki zaszeleściły ustępując potężnym ramionom kogoś, kto był na pumpingu przed chwilą. Na drogę wychynęła sylwetka kogoś o posturze trzech protagonistów. Ten ktoś rozejrzał się w stronę z której Alex chwilę temu przyszedł i przyczaił się chwilę za zakrętem. Ze swojego miejsca chłopak mógł go obserwować, nie ryzykując wykrycia.

Minutę później, gdy napięte mięśnie Alexa zaczęły nieprzyjemnie mrowić mimo adrenaliny w żyłach, paker zamamrotał ze zrezygnowaniem:
- Pewnie znowu wiatr... i wrócił na swoje miejsce, co oznajmiło maltretowane krzesełko.
Okularnik odczekał chwilę niczym rychły sukces w życiu i karierze blokowany tylko złym myśleniem, i nie niepokojony udał się w stronę trybun.

Na pierwszy rzut oka i ucha miejsce wyglądało na opuszczone i z kliniczną depresją. Z dużą dozą farta, na tyłach kompleksu, pomiędzy rusztowaniem na którym spoczywały plastikowe siedzenia, dostrzegł czerwony punkcik zapalonego papierosa. Zanęcony zlokalizowaniem "czegoś wartego uwagi" minął rozebrany do betonowego szkieletu onegdaj parterowy domek z szatniami i łazienkami, ceglane pomieszczenie techniczne oraz jedną z trybun. Nie chcąc ryzykować wykrycia, schował się za betonowy filar sąsiedniej konstrukcji. Niestety, specyficzna akustyka półkolistych i opadających w stronę boiska "bleachersów" utrudniała usłyszenie czegokolwiek - był w stanie jedynie stwierdzić, że rozmawia dwóch mężczyzn, z których jeden mógł być, ale nie musiał, być Archiem.
Stojąc w tym miejscu mógł jedynie niecierpliwie czekać, aż ktoś przyjdzie albo odejdzie, albo... zmienić reguły gry. Rozejrzał się za czymkolwiek przydatnym po okolicy.
Potłuczone butelki, rozpadające się papiery, parę rozwalonych foteli i inne losowe śmieci... Zwrócił uwagę na wciśnięty pomiędzy ścianę a rusztowanie kawałek płaskiego półkolistego, pomarańczowego przedmiotu o trójkątnym kształcie, o wymiarach mniej-więcej stopy w najszerszym miejscu. Wyciągnął giętki przedmiot, który okazał się być z plastiku grubości moze dwóch-trzech jednorazowych talerzy. Kojarzył, że podobne były recyklingowane przez mieszkańców na łatanie dachów.



Gdy podjął poziomo na dłoń przedmiot kultu przodków, węższym końcem w stronę głowy, przedmiot pod naciskiem kciuka i małego palca posłusznie się zwinął do kąta 90*. Ruch środkowym palcem do siebie ujawnił istnienie jeszcze jednej łopatki zginającej się prostopadle do podstawy, podobnie jak te boczne, do srodka.

Z zakamarków swojej pamięci wygrzebał fragment książki, gdzie bohater opowiadał o czymś zwanym telewizją, w której był z kolei "program" zwany Jeopardy. W opisywanej dziwnej wymianie zdań będącą jego treścią, Trebeck Prowadzący podaje odpowiedź: to utensylium umożliwiało zmianę okrągłego pożywienia, z kwadratowego pudełka, w przenośne trójkąty.
Teraz musiał tylko odpowiedzieć... pasującym pytaniem?


Archie

Podczas monologu Archiego, Lars ciągle patrzył mu w oczy. Zaciągnął się głęboko, rzucił w pół wypalonego papierosa na ziemię i go zadeptał. Stojąc teraz bliżej, chłopak zauważył w świetle żaru, że twarz blondyna jest napięta i pozbawiona zwykłego zaróżowionego koloru towarzyszącego zwyczajowemu mu rauszowi od niskoprocentowego alkoholu. No i totalnie zignorował gest sępienia fajka.

- Ekstra, powiadasz. No shit. - splunął. - Co żeś odjebał z kościelnym?
Archie wyczuł, że pod pozornie spokojnym tonem kryła się ledwie skrywana wściekłość sygnalizowana niemal histerycznym drżeniem strun głosowych gardła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Pią 1:24, 12 Lut 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:11, 12 Lut 2021    Temat postu:

Archie

Wyczulony na żydzenie "spóły" oraz podkurwiony powoli całą sytuacją z szeryfem, a teraz takim traktowaniem, przechylił głowę by chrupnęło mu w karku. Liczył, że odwróci to uwagę rozmówcy od dłoni na rękojeści broni.
- A co, twój tatuś? - rzucił złośliwie. - Jak żem przechwycił pakunek, on grzecznie spał w piwniczce z winami, ululany "Komandosem". Dychał jeszcze.

Napiął mięśnie w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń, gotowy do reakcji fight or flight, z nastawieniem ku pierwszej opcji. Triggerem miało być jakiekolwiek gwałtowne zachowanie bądź gest bądź sygnał wydany przez Larsa = lufa przy twarzy towarzysza. Wytężył też słuch w poszukiwaniu innych osób w pomieszczeniu, skrytych w mroku bądź po kątach. Poczuł przyjemne uderzenie adrenaliny. Uśmiechnął się lekko i kontynuował wypowiedź.
- Zatem do brzegu. Mam co chciałeś, chyba, że tego już nie chcesz, więc skończ z zawracaniem dupy. Zmęczony jestem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:08, 13 Lut 2021    Temat postu:

Alex

Rozważył potencjalne zastosowania przedmiotu zwanego "tacką do wegańskiej picki", które oprócz jedzenia mitycznej pizzy, mogło posłużyć mu jako wielokrotnie gnieciony wabik, bumerang, mina przeciwpiechotna albo potencjalna waluta. Tymczasowo schował znajdźkę za pazuchę, a także sięgnął po fragment stłuczonego szkła, rozmiarami mogący zmieścić się w zaciśniętej dłoni.

W swojej głowie ułożył przynajmniej piętnaście scenariuszy składania nieznajomych, upstrzonych licznymi przerzutami przez ramię, podcięciami i tłuczeniem naczyń na głowie, lecz szybko przypomniał, że każda podobna próba w przeszłości kończyła się obfitym wpierdolem z ukrytymi kosztami w postaci leczenia i nowych okularów.

Nie mogąc usłyszeć rozmówców, spróbował przynajmniej rozpoznać czy jednym z nich jest Archie. Pamiętał, że drab miał średniej długości kręcone włosy oraz bezsensowną, przynajmniej w mieście, kamizelkę taktyczną. Jeśli jego sokoli wzrok wspomagany szkłami na nosie nie podołał wyzwaniu, próbował wypatrzeć czy postacie trzymają coś w rękach. Napięta atmosfera i tajemnicze schadzki kojarzyły mu się tylko ze spiskowymi transakcjami... Czyżby trafił na handel bronią atomową?

W zależności od efektów swojej obserwacji, rozważał wdrożenie ekstremalnych metod.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:00, 14 Lut 2021    Temat postu:

Archie

Biorąc pod uwagę wiek, kościelny teoretycznie mógłby być ojcem rozmówcy, ale różnica fizys pomiędzy nimi świadczyłaby raczej źle o matce. Patrząc za to po zmienionej pozie i wyrazie twarzy rozmówcy, Archie mógł stwierdzić, że Lars odzyskał nieco spokoju po otrzymanym wyjaśnieniu, ale pozostawał jeszcze daleko od typowej dla niego maniery luzackiego olewacza. Po chwili milczenia, blondyn postukał palcem w paczkę i pstryknął palcem w wieczko, po czym wyciągnął otwarte pudełko z papierosami w stronę chłopaka, częstując. Pojednawczym tonem mruknął:
- Przestań się nadymać koguciku, tylko wyjaśnij łaskawie, co ma do tego wszystkiego Meyers?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 10:54, 14 Lut 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 9:21, 14 Lut 2021    Temat postu:

Archie

- W coś Ty wdepnal, przyjacielu - pokrecil głową i przyjął papierosa. Jedną ręką wsadził peta do ust i ta sama wyciągnął zapalniczke z kieszeni. Nadal nie był przekonany do intencji Larsa, więc druga trzymał w pobliżu broni.

- Meyers szuka tego, kto wysłał kościelnego do lepszego świata, a ludzie mnie z nim widzieli, więc naturalne, że się przyjebal. Ale to już za nami, jest bardziej zajęty jakimś zamieszaniem na bramie, więc nie powinien przeszkadzać. - zaciągnął się dymem i wypuścił obłok nosem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 11:06, 14 Lut 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:19, 14 Lut 2021    Temat postu:

Archie

Zauważył, że papieros jaki trzyma w dłoni to prawdziwy Lucky Strike, nie żadne skręty z pseudotytoniu. Bibułka kremowej barwy świadczyła o słusznym wieku używki.
Lars kontynuował przesłuchanie: - Przyjebał, w sensie zgarnął Cię w domu? I tak po prostu puścił?
- Wpadłem na niego po drodze, porządkowi coś nerwowi tej nocy. I więcej się ich kreci, pewnie przez kościelnego. Dawno nie było żadnego denata. I skąd masz taki dobry towar, chłopie, dawnom takiego nie widzial...
- Comes with the job
- odpowiedział enigmatycznie blondyn. Uśmiechnął się krzywo, i podał Archiemu resztę paczki. - Moja przesyłka?
- Jak odebranie grubemu dziecku cukierka -
Archie skomentował mając bardziej na myśli kościelnego niż Larsa, uśmiechając się, po czym podał zamkniętą kopertę. - Jakieś pomysły co jest w środku? - powiedział z miną "musiałem zapytać".
- Tak, dlatego kazałem Ci to przejąć.
Paser rozpiął plecak i wyjął z niego latarkę czołową. Pstryknął przełącznikiem, rozświetlając okolicę. Archie był na tyle przytomny, że odwrócił wzrok żeby nie oślepnąć. Lars obrócił kopertę w dłoni i wnikliwie obejrzał w milczeniu, ze szczególną troską w okolicy pieczęci - zapewne szukając śladów otwierania. Spojrzał w górę na Archiego, po czym rozerwał kopertę i zaczął przeglądać poszczególne kartki z miną pokerzysty.
- A moja nagroda?
Lars pokazuje zniecierpliwionym gestem żeby chwilę poczekał, póki nie skończy czytać dokumentów.

Archie westchnął i korzystając z tego, że pojawiło się źródło światła, rozejrzał się czujnie po okolicy która wychynęła z mroku dziejów. Światło latarki boleśnie drażniło oczy przyzwyczajone już do nocy, wymuszając ich zmrużenie. Ciężko było nazwać miejsce w którym przebywali pomieszczeniem, raczej przestrzenią odgrodzoną od góry rzędami siedzeń, a od boków poszczególnymi filarami - niektórymi szerokimi betonowymi, oraz metalowymi wspornikami. Od tyłu, skąd przyszedł, był widok na dróżkę wejściową. Po swojej lewej miał minięty budynek, po prawej pusta przestrzeń znikała w ciemności. Na podłodze odkrył tylko pokłady walających się śmieci w różnych stadiach rozkładu i degradacji. Z miejsca gdzie stał, od jego stóp aż po krzaki pod płotem za ścieżką, ciągnął się jego własny długi cień. Wiedział, że za wyborem tego miejsca przez pasera mógł stać fakt, że poza schronieniem przed pogodą i wścibskimi oczami, kształt konstrukcji zbierał i wzmacniał głosy dochodzące z zewnątrz.

Lars zawiesił się na chwilę i zapatrzył z zamyślonym wzrokiem w przestrzeń przed sobą.
- Ciekawe... Przetwornik. Chyba Landus dostał zlecenie... mruknął, jakby głośno myślał. Zmitygował się, jakby za dużo powiedział zanim przetrawił zaskakującą informację, i zaczął nieco za głośno i z entuzjazmem kolejne zdanie.


Alex

Złożona tacka posłusznie schowała się w kieszeni marynarki, przyjmując kształt zabawkowej pseudo-trąbki. Poza szmerami rozmów usłyszał charakterystyczne pstryknięcie przełącznika jakiegoś sprzętu i odruchowo schował się głębiej za swoim winklem, unikając snopu światła silnej latarki który rozświetlił przestrzeń na tyłach budynków boiska aż od ogrodzenia oddalonego przynajmniej 40 jardów od trybuny pod którą byli dwaj rozmówcy. Był na 99% pewny, że wydobyty cień sylwetki należy jednak do Archiego, raczej nikt inny niż wartownicy przy bramie dziś nie nosił riga po mieście. Światło błysnęło na dużym szkle parę stóp od niego. Porządny tulipan z ukruszonej butelki po bimbrze czekał na zebranie z ziemi, jednak ryzykowałby wejście w oświetlony nagłm snopem światła teren.

Chłopak skojarzył, że Lars o którym mu wspomniał Marks, był handlarzem o szemranej reputacji do którego przychodziło się z trefnym towarem albo ze specjalnym zamówieniem. Jeśli już mowa o wspominkach, to jakiś rok temu gdy szwendał się po ulicach Collins w poszukiwaniu sensu życia i zajęcia na wieczór, zwrócił uwagę na Larsa i Archiego siedzących na schodach domu tego ostatniego i omawiających te właśnie kwestie pośród butelek piwa. Niestety, wówczas nie udało się nawiązać łączy dyplomatycznych, miał jednakowoż próbkę do porównania, no i trochę wyostrzył mu się słuch po ćmoku. Na jego szczęście szpiega, ucichł wieczorny wiatr, dzięki czemu po chwili nasłuchiwania mógł stwierdzić, że ta właśnie para ma podobną sytuacyjnie schadzkę pod trybunami, i nawet zdał sobie sprawę, że jest już w stanie rozróżnić wypowiadane słowa.


Archie (całość), Alex (słyszy tylko dialogi)

- No, ale pogadajmy o benefitach. Pierwszą nagrodę już dostałeś i nawet spróbowałeś. Jest różnica, nie? Pokiwał głową z zadowoleniem. Zamilkł na chwilę i zupełnie innym, poważnym tonem podjął:
- Druga, to ostrzeżenie, żebyś pakował manatki i spieniężył czego nie wyniesiesz na plecach, bo wybierasz się jutro na wycieczkę. Na zewnątrz. Oprócz ciebie leci córka psiarza, i ten dziwny sierota w okularach, co na poczcie koczuje.

Zaczekał chwilę, żeby zobaczyć reakcję rozmówcy.
- Sugeruję Wam podróż razem, żeby nie dorwali was, jak pozostałych, Landusiarze albo cokolwiek innego syfnego na pustkowiu. Za murami jest z grubsza dzicz i prawo silniejszego albo bogatszego. Osady są z grubsza cywilizowane... Ale różnie z tym bywa.
- Co do trzeciej i ostatniej. Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o wędce? Oto ona.

Pogmerał w plecaku i wyjął z niego prostokątne, niegdyś brązowe a teraz wyblakłe, odrapane pudełko wielkości dużego buta, z kruszącym się nadrukiem złotego koloru. Na wieczku, które z namaszczeniem zdjął, odznaczała się litera "S". W środku, owinięta folią bąbelkową, znajdowała się maleńka buteleczka wypełniona cieczą o karmelowej barwie. Fikuśna czcionka nadruku nie ułatwiała rozpoznania zawartości, aczkolwiek pewne pojęcie o istocie zawartości dawało oznaczenie stężenia alkoholu w produkcie i rysunek beczki. Korek wyglądał na fabrycznie zamknięty i niezardzewiały, a etykieta była w świetnym stanie, nieczytelna jednak z odległości z której stał i kąta padania światła.



Zadowolony blondas z dumą zaprezentował butelczynę chłopakowi, i ceremonialnie zabezpieczył ładunek w pudełku, obejmując je troskliwie i z uczuciem niczym noworodka.
- W Maxwell jest klub nocny KT Casey's. Właścicielką jest Katie, z którą czasem łączą mnie wspólne interesy. Dostarczysz jej to pudełko w nienaruszonym stanie. Spyta, ile należy się za dostawę. Odpowiesz, że na koszt firmy z pozdrowieniami od LT. I tyle.
Paser wyciągnął w stronę Archiego pudełko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 21:28, 14 Lut 2021, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 2:27, 16 Lut 2021    Temat postu:

Alex

Chowając się przed snopem światła, natychmiast przypomniał sobie komiksy sprzed lat o ucieczce z jakiegoś (jak dobrze pamiętał) szemranego więzienia Alca-trash (gdzie dyrektorem był niejaki Alek i traktował więźniów jak trash) lub obozów jenieckich, w którego rozmontowywano siatkę 6 milionów spiskowców rządzących światem za pośrednictwem banków. Na ich podstawie wiedział, że widoczne jest tylko i wyłącznie to co wskazywała lampa. Nie, żeby obsługant światełka był idiotą, tylko zwyczajnie kontrast uniemożliwiał mu dopatrzenie się czegokolwiek w ciemni, jeśli samo nie jarzyło się jak żarówka.

Po namyśle, odpuścił próbę zdobycia broni w postaci tulipana. Po pierwsze, było to zbyt ryzykowne. Po drugie, użycie tejże broni było zbyt ryzykowne wobec pewnie uzbrojonych w tradycyjne amerykańskie bronie palne. Po trzecie, nawykł że nawet nóż do masła w jego rękach był bardziej ryzykowny dla niego samego, niż otoczenia.

Przysłuchiwał się rozmowie, która jedynie potwierdziła jego wcześniejsze przypuszczenia. Wiedział co będzie go czekało przez kolejne dni, a pozostawanie cicho nie wprowadziłoby jakiejkolwiek zmiennej do wydarzeń.
Z ciężkim (bo wystraszonym) sercem rozważał swoje możliwości. W końcu podjął decyzję. Wstał zza filara, poprawił ściśnięte jądra i ruszył ku rozmawiającym. W jego głowie brzmiał cytat: "Tchórz umiera po stokroć. Człek mężny umiera tylko raz. Ale Pani Fortuna sprzyja śmiałym, tchórzów w pogardzie mając." Dopiero gdy zdobył się na swój uczynek, przypomniał sobie, że cytat pochodził z księgi o naćpanym mutancie, który za ciężkie pieniądze mordował fantazyjne potwory. Nie mając już odwrotu co do swojego głupiego pomysłu, stojąc w cieniu zapytał:
- A co psiara ma do tego?
Pytanie o pozostałe osoby wydawało mu się zbędne. W końcu był najinteligentniejszą, choć często nierozumianą, jednostką w całej mieścinie, która była zdolna rozszyfrować spisek. Archie? Wiedział zbyt wiele przez robotę, dzięki której zwrócił uwagę władz. Przecież policjant nie mógłby kłamać na przesłuchaniu, prawda? Zostawała tylko kwestia dziewczyny, która musiała być jakimś klejem wśród wybrańców. Wspólnym motywem. Wybrakowanym ogniwem. Ciekawość pożarła jego instynkt samozachowawczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:51, 07 Mar 2021    Temat postu:

Archie

Słysząc z ust Larsa wieść, że faktycznie są wylosowani, westchnął głęboko, nie tyle co teatralnie, ale faktycznie dopiero realność jego przyszłości do niego dotarła.
- Cóż, dłuższy czas mi się zbierało, eh? A teraz kobyłka u woza, czy jakoś tak. Może więc warto by obrobić "tego-który-ma-w-chuj-hajsu-ale-lepiej-nie-zadzierać" jako ostatni akt w tej mieścinie? - zastanowił się. Przyjął paczuszkę ostrożnie, dyskretnie przełykając ślinę.
- Jest to jakiś pomysł. Oby tylko tą wędką nie trzeba było nikogo przez łeb walić - rzucił w nawiązaniu do poprzedniej rozmowy. - Szkoda by było

Słysząc głos całe napięcie kumulowane do tej pory w nim się odblokowało i dobył broni kierując ją w stronę źródła dźwięku. Gdy zorientował się, że to Alex, opuścił ją lekko, zaskoczony, bo był przekonany że pokurcza zgubił.
- Ki chuj!? - zapytał zirytowany.

Przez myśl przebiegło mu dać znać typowi, by trzymał język za zębami, lecz szybko z tego zrezygnował, wymierzając po prostu broń we w miarę bezpieczne miejsce na ciele Alexa, w które ewentualny postrzał go nie zabije, ani nie utrudni mu wędrówki. Za bardzo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> COV 2025 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 14 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin