Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Rozdział I. Exodus
Idź do strony 1, 2, 3 ... 17, 18, 19  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> COV 2025
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:44, 06 Kwi 2020    Temat postu: Rozdział I. Exodus

Kwiecień 2040 roku, dwa dni przed Losowaniem

Wszyscy

Soundtrack



Tradycją była biba w barze Alibi przed dniem losowania dla Kulek - jak pieszczotliwie nazywano potencjalnych ekspatów. Podobno to po starodawnej opłacie za bycie kiepskim w matematyce - tak to niezrozumiale tłumaczył najstarszy w miasteczku Bill, pamiętający czasy sprzed Zarazy. Trudno było go nie usłyszeć, gadał niesłychanie głośno bo niemal ogłuchł od dynamitu, którym pokątnie handlował, a wcześniej - nagminnie używał. Można było powiedzieć, że od dzieciństwa kojarzyli jego zaskrzypiały głos, rezonujący od murów osad nawet wtedy, gdy nie miał rozmówcy i myślał, że mówi do siebie. Dorośli raczej go ignorowali, komentując, że pod tym zgniłozielonym beretem już dawno namieszane.

Tym razem było ich jakoś trzydzieścioro i impreza wypadła dwa dni przed losowaniem.

Kulki siedziały od późnego popołudnia do poranka w zapyziałym barze, pijąc na koszt wspólnoty ciepły borbun - niespecjalnie filtrowany bimber na kukurydzy, dojrzewający w beczkach ze szlachetnej stali w piwnicy baru. Mieszkańcy także tłumnie zwalili się do lokalu, żeby godnie pożegnać potencjalnych wylosowanych i pozałatwiać bieżące sprawy, ale za zamówienia płacili normalnie. Większość rozliczała się starymi wytartymi dolarami, inni barterem albo kuponami na swoje usługi. Dogadywano sprawy majątkowe i udzielano porad. Jeśli po wylosowanym nie miał kto przejąć pozostawianej schedy, wszystko przejmowało miasto - czyli w zasadzie spasiony Pastor Slavoy pełniący funkcję gospodarza osady. Wtedy do wspólnej torby trafiało więcej pieniędzy jako odszkodowanie.

W tle rzęziła-dudniła na resztkach prądu z wiatraka szafa grająca naprawiona niedawno przez Przetwornika, sympatycznego wędrowca, który osiadł w ubiegłym roku w miasteczku. Chłopak dobrze się ustawił. Kiedyś łaził z jedną z karawan mijających Collins i po tygodniowym pobycie zakupił sobie wolne domostwo, którego garaż przerobił na warsztat elektryczny. Miał na swoje usługi duży popyt, więc bywalców kłuł w oczy dobrobyt przybłędy. Ale dzięki niemu osada więcej miała niż nie miała prądu, a pompa wodna i ogrodzenie pod napięciem zjednały mu wielu zwolenników. Siedział w rogu sali z zadowoloną miną, popijając prawdziwe whiskey, od czasu do czasu gmerając w ustrojstwie, do którego prowadziła słuchawka w jego uchu. Wydawał się nieprzejęty całą sytuacją Losowania mimo, iż jego też dotyczyła. Nie miał dokumentów, więc uznano, że ma 18 lat.

Każda z Kulek miała stawić się na Losowaniu już spakowana i pożegnana, dnia pojutrzego, po spakowaniu i wyleczeniu kaca.


Lara

Z rodziną pożegnała się jeszcze przed wyjściem z baru. Do Alibi towarzyszył jej ojciec, cicho przekazując jej swoje sekrety tresury i hodowli psów stróżujących i obronnych. W milczeniu wychylili kilka szklanek, po czym nieco wstawiony stary obiecał jej dwa psy na drogę, - na szczęście. Zeszkliły mu się oczy, przytulił córkę i wyszedł życząc dobrej zabawy.

Jak jeszcze była mała pamiętała, że kilka godzin drogi na zachód od Collins było Maxwell - większa targowa osada korzystająca z korzystnego położenia okolicznych dróg i rzeczki Indian Creek, gdzie na arenie po rodeo było więcej sklepów i stoisk, i okazji do zarobku dla handlarzy psami. W sumie było to jedyne miejsce poza Collins, które kojarzy w okolicy. Ojciec kilka lat temu oznajmił, że będzie jeździł tam tylko z jej starszym bratem, bo zrobiło się niebezpiecznie po drodze. Roboty w domu przy hodowli i tresurze psów było aż nadto.


Archie

Jako że w Alibi obecność była obowiązkowa i panowała zasada vegas (cokolwiek by oznaczała, ale tak się mówiło), siedział przy stoliku w kącie przytulony do szlochającej ciemnowłosej Deirdre, która była jeszcze za młoda na Losowanie.
- A co jeśli na Ciebie wypadnie?
- Co ja zrobię?
- A jak Ci się coś stanie?

Beczała już godzinę praktycznie po wyjściu z łóżka, i powoli zaczynała działać mu na nerwy powtarzając w kółko te durne pytania.

Pojawił się Bob - szef sklepu w którym Daz pracował, i przed którym póki co z Deirdre skutecznie ukrywali swoją zażyłość. Sapnął z niezadowoleniem widząc parę, ale nie skomentował. Usiadł i kazał nagle skulonej w sobie córce stanąć w kolejce do baru. Deirdre zamknęła się i wymknęła się ze spuszczoną głową.
- Za dobrze Cię znam, żeby Wam błogosławić. zaczął warkliwie. Zabębnił palcami po stole i już spokojniej rzekł: - W Rhodes znajdziesz robotę. Prosto na wschód, jakieś cztery godziny marszu. Na zdrowie!. Wypił przyniesioną przez córkę szklankę, skrzywił się, wstał. Złapał Deirdre za ramię i wyprowadził ją przez tłum z baru.


Alex

Korzystał z pomrugującej lampki ulicznej, oświetlającej fragment tarasu baru. W rękach miał wypłowiałą i pomarszczoną broszurę "Najlepsze pola golfowe Des Moines" z uproszczoną mapką okolicy. Wygrzebał ją z worków w piwnicy budynku poczty, gdzie urzędował ostatnie lata i babrał się w nikomu niepotrzebnych papierach. Kurwił na mieszkańców, którzy przychodzili zabrać nieco "jego" suchego papieru na rozpałkę albo do podcierania dupska. Kompromisem, wystawiał do zabrania już przeczytane albo niepotrzebne kartki. Nauczyciel ze szkoły nie dawał mu nic na wynos do czytania, po tym jak zniszczył pożyczony podręcznik. Fakt, że do kałuży nawozu książkę wrzucił jakiś osiłek znęcający się nad drobnym chłopakiem nikogo nie interesował. Otrząsnął się ze wspomnień i skierował rozmyty wzrok na kartki.

Na południowym zachodzie były przedmieścia Des Moines. Nad nimi, na północ, zaznaczono i opisano pola Otter Creek, Ballard, Coldwater. Na północny wschód z kolei odnotował Indian Creek i Twin Anchors. Na wschód z kolei było pole Harvester, i wydawało mu się, że to akurat powinno być nieco na południowy wschód od Collins.

Podły alkohol w blaszanym kubku stojącym na poręczy drażnił nozdrza. Nie był w stanie tego paskudztwa wypić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Pon 22:14, 06 Kwi 2020, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:34, 06 Kwi 2020    Temat postu:

Alex

Przestawił kubeczek niżej koło nóg, wychodząc z założenia, że zaoferuje go komuś później w zamian za pozostawienie jego twarzoczaszki w stanie nienaruszonym.

Przetarł okulary w róg marynarki i ponownie nałożył je na oczy. Nie bardzo potrafił zrozumieć tego zwyczaju, że wszyscy musieli zawczasu wykupić potrzebne zasoby nim w ogóle się dowiedzą o czekającej ich przygodzie. Z czego większość i tak zostawała na miejscu, a pokupowane na potęgę towary się zmarnują albo będą bezużyteczne do czasu kolejnego losowania. No ale hej, tradycję się szanuje i to ona trzyma te osadę w ryzach. Poprzez bezsensowną traumę, strach i łzy, ale jednak.

Mimo jego optymizmu, miał przeczucie że będzie miał pecha zostać wylosowanym. Albo, w zasadzie, szczęście. Pozna świat, dzięki któremu nauczy się więcej, a potem wróci z nową wiedzą i wynalazkami. Będzie mógł uchodzić za bohatera.
Nerwowo przestąpił z nogi na nogę i wrócił do zgłębiania mapki pola golfowego, szukając potencjalnie ciekawych miejsc. Następnie, przejrzał swoje pokłady papierów za każdym z tych miejsc. Interesowały go przede wszystkim broszury sklepów i punktów usługowych, ale także wpisy historyczne i urzędowe. Brał poprawkę na to, że przez prawie ćwierć wieku miejsca te mogły zostać doszczętnie ogołocone, ale wiedział że poziom potrzeb zmieniał się z biegiem lat. To co kiedyś było śmieciem, aktualnie mogło uchodzić za skarb. Alternatywnie, jeśli miejsce posiadało niegdyś ciekawą infrastrukturę, mogło zostać wtórnie zagospodarowane.

Usiadł po turecku na podłodze z dala od ludzi zagrzebując się w papierach. Co jakiś czas przerywał szperanie, obserwując innych uczestników loterii i rozmyślając z kim chciałby trafić na szlak.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Pon 22:34, 06 Kwi 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:54, 06 Kwi 2020    Temat postu:

Archie

Słowa Boba na chwilę wprawiły go w osłupienie, lecz przyjął je bez mrugnięcia okiem.
-I to by było na tyle, jeśli chodzi o sprawiedliwość loterii... - splunął. Zastanawiał się, czy nie iść za nimi, lecz stwierdził, że byłoby to bezproduktywne. A Deidre i tak wśliźnie mu się nad ranem do łóżka i tak. Pewnie jakby chciał, to poszłaby z nim, na przekór tatuśkowi. Nie chciał. - Rhodes... - powtórzył, starając się skojarzyć nazwę miejscowości. -Zobaczymy - westchnął i zaczął planować dalsze kroki. Obserwował pozostałe "Kulki" i zastanawiał się, kto jeszcze podpadł establishmentowi na tyle, by podzielić jego los.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:31, 07 Kwi 2020    Temat postu:

Lara

Trochę smutno jej się zrobiło gdy ojciec ją opuścił. Ale przynajmniej nie będzie sama - dostanie dwa psy! Zastanawiała się, które, bo mieli trochę podrostków w domu teraz, a jedna z suk dopiero co się oszczeniła. Jeśli dostanie i psa i sukę, to będzie mogła w przyszłości sama być hodowcą i na tym zarobić, o ile w Maxwell nadal biznes się kręci.

Rozejrzała się dookoła i zastanawiała się, kto może zostać wylosowany i, jeśli jej też to się przytrafi, to czy lepiej wędrować samotnie, czy jednak z kimś się dogadać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:27, 07 Kwi 2020    Temat postu:

Wszyscy

Ostatnie dni w mieście cechowała wyczuwalnie wzrastająca nerwowość, która teraz się upłynniała w miarę spożywanych procentów. Były chełpliwe toasty i picie na smutno. Zapewnienia o dozgonnej przyjaźni i woli pomocy. Równie fałszywe co bezsensowne.

Zakupy dla Kulek rozkręcały jak zwykle lokalny handel, kreując popyt na towary nieprzydatne dla chowających się za murami mieszkańców. Nieliczna milicja miała swoje wyposażenie, podobnie jak stali rezydenci. Obroty w sklepie Boba były rekordowe, nie wliczając podróżnych. Nieużyte zaopatrzenie było skupowane w dobrej woli, po Losowaniu za pół ceny od tych, co pozostali na kolejny rok.

Brzęk kolejnych szklanek wystukiwał mijające minuty.


Alex

Na taras wytoczyła się z baru znana mu z widzenia całkiem ładna sąsiadka. Zachichotała i czknęła pijacko, podchodząc blizej. Zamrugała zamglonymi oczami widząc Alexa, po czym obróciła się na pięcie i zniknęła z powrotem w środku.

Broszura następująco opisywała Harvester:

Położony pomiędzy malowniczymi, bogatymi w zwierzynę mokradłami kompleks składa się z hotelu, stajni, budynków klubowych i technicznych. Hotel mieści się w odrestaurowanym, historycznym ...(nieczytelne)830. Wnętrza zostały wykończone z niezwykłą dbałością o szczegóły oraz wysmakowaną elegancją. (nieczytelne) SPA. Wykwalifikowany personel dobierze zabiegi tak, aby po wyjściu z tego miejsca jeszcze przez długi czas pozostał komfort zmysłów, poczucie piękna i odprężenie. Na terenie hotelu znajduje się kryty basen. Dla gości hotelowych wstęp na basen bezpłatny, dla gości (nieczytelne). Uwagi godna strzelnica.(nieczytelne) Duże nowoczesne boksy wyposażone w automatyczne poidła, uchylne żłoby, przesuwne drzwi. Wewnętrzna myjka z ciepłą wodą (nieczytelne)
Głównym zamysłem projektantów było stworzenie iluzji dojrzałego pola już od momentu jego otwarcia. Specyficzna roślinność, precyzyjnie kreowane roughy i przeszkody wodne sprawiają, że zdecydowany i uważny gracz zostanie nagrodzony, nieuważny zaś bezlitośnie będzie wpadał w pułapki zastawione przez projektantów. (nieczytelne) duże rustykalne bunkry (nieczytelne) ok. 50 km od Des Moines. (nieczytelne) będzie przeżyciem obfitującym w emocjonujące wyzwania oraz gwarantującym satysfakcję.


Na końcu była ledwo widoczna mapka z adresem 1102 330th St.


Zza sąsiedniego budynku usłyszał oddalający się chichot jakiejś dziewczyny i mamrotanie głębszego głosu.


Archie

Miał za sobą już dwa Losowania, więc był już bardziej rutynowo nastawiony do ceremonii niż panikujące świeżaki. Faktycznie, niecodzienna była taka deklaracja Boba, który dotychczas miał raczej wyjebane na losy swojego pomocnika. Może to nieco wytłumaczyć fakt, że Daz po półtora roku wreszcie załapał to czego Bob próbował go nauczyć i zaczął być pomocny w manufakturze broni i prochu.

Rozejrzał się w poszukiwaniu Larsa - znajomego blondwłosego sprzedawcy niemile widzianych towarów, z którym czasami handlował na boku odpadami produkcyjnymi z warsztatu Boba. Najwyraźniej tamten miał coś innego do roboty, niż picie borbunu z gówniarzerią, bo od wczoraj go nie widział, i w barze go też nie było. Zazwyczaj spotykali się na handel szkolnym zwyczajem, pod ławkami dla kibiców przy boisku baseballowym.


Lara, Archie

Wśród zgromadzonych Kulek wchodzili i wychodzili przeróżni mieszkańcy i członkowie rodzin. Jedni lepiej znani, drudzy tyle że z widzenia. Znajomi, klienci, sąsiedzi. Nikt szczególny. Barman usiadł za ladą na wysokim stołku, korzystając z pierwszej od dwóch godzin chwili wytchnienia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Wto 17:34, 07 Kwi 2020, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:17, 07 Kwi 2020    Temat postu:

Alex

Podniósł wzrok na pijaną i się uśmiechnął. Nie miał za złe, że uciekła. W gruncie rzeczy, nie miał już więcej proszku do prania, a nie chciał biegać w obrzyganym odzieniu. Zwłaszcza, że perfumy dziewczyny były podobne do tych z kubka obok jego nogi.
Złożył broszurę na pół i schował do wewnętrznej kieszeni marynarki, co by mieć ją zawsze pod ręką, zamiast ponownie przeszukiwać cały neseser.

Podniósł torbę i ruszył w stronę wyjścia. Uniesieniem dłoni pożegnał się ze zgromadzonymi, będąc święcie przekonany, że parę osób odwzajemniło gest, a nie akurat zamawiało kolejkę. To było jego pierwsze Losowanie i stres brał górę. Zdecydował się udać do swojego lokum i przespać do rana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:29, 07 Kwi 2020    Temat postu:

Archie

Nagle poczuł się zmęczony, lub może bardziej znudzony rozwojem zdarzeń na przyjęciu, dlatego zdecydował się ulotnić. Przyjął pozę najebanego przytulacza i ruszył w stronę drzwi zataczając się, bełkocząc i ściskając kogo mógł. Jednocześnie, a w zasadzie przede wszystkim ich okradając. A nuż poza dollariniosami znajdzie coś ciekawego w jakiejś kieszeni lub za pazuchą. Po wyjściu na zewnątrz, schował się za rogiem sprawdzić łupy i zastanowić się jak chce spędzić resztę wieczora.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:07, 09 Kwi 2020    Temat postu:

Lara

Znudzona towarzystwem ludzi udała się do domu, ale nie do rodziny, a do psów. Chciała jeszcze chwilę pobyć z całym stadem, a potem spakować się i przygotować, żeby na spokojnie udać się na losowanie. Wyszła z baru niezauważona, a przynajmniej taki był jej zamiar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:59, 09 Kwi 2020    Temat postu:

Archie
Niefart sprawił, że mijane osoby które nadawały się do oskubania albo odpychały go, albo były Kulkami. Nikt nie brał ze sobą na darmową aż do porzygania imprezę kasy ani fantów. Barman tylko podejrzliwie łypnął na niego wzrokiem, wiedząc mniej więcej, ile mu polał, względem tego jak się zataczał.

Lara
Psy przywitały ją radosnym ujadaniem, jakby wróciła właśnie z wielodniowej podróży. Cieszyły się na jej widok, albo też na perspektywę zabawy. W kojcach tymczasowych pozostały im 3 psy, które zapewne jutro będą wystawione na sprzedaż. Malinoska, Holender i Niemiec. Reszta stadka pozostawała w większym budynku, celem zachowania dobrych cech i różnorodności genetycznej, albo była już zamówiona i opłacona.

Wszyscy
Nocną ciszę przerywały od czasu do czasu dźwięki poimprezowe. Śmiech, głośne rozmowy, krzyki, wymiotowanie.

Kwiecień 2040 roku, dzień przed Losowaniem
Soundtrack

Z rana zebrali i przygotowali dobytek na drogę - owoce swojej pracy, albo zasobności rodziny. Nadchodzący dzień był ostatnią okazją na doposażenie się, zebranie informacji o okolicy od któregoś z handlarzy albo u bardziej ogarniętych mieszkańców - Szeryfa, Boba, Przetwornika, czy też barmana nieznanego nikomu z imienia (podobno była spora sumka do zgarnięcia za ustalenie jego tożsamości, ufundowana przez pozbawionych rozrywki bywalców baru). Handlarze podobno szukali posłańców, którzy zaniosą zamówienia do okolicznych osad. Pastor raczej nie przyjmował nieumówionych wizyt, ale jego kościelny co nieco słyszał i robił za nieoficjalnego sekretarza.

***

Lokalsi byli pracowici i uczciwi, dumni ze swojej tradycji pracy na roli. Collins było osadą rolniczą i zawdzięczało swoją prosperitę obecnością mokradeł w przeszłości, co w obecnych warunkach klimatycznych dało żyzne gleby i ukształtowanie terenu zatrzymujące okoliczną wodę podczas nielicznych opadów. Miasteczko zaczęło też prosperować dzięki dokopaniu się i pompowaniu podziemnych wód gruntowych. Dzięki temu czysta woda stała się powszechnym dobrem - ale niestety nie nieskończonym. Okolica była też wolna od skażeń, więc mieszkańcy mogli bez obaw prokreować. Stąd też między innymi się wzięło Losowanie.

Ich zajęcia w szkole obejmowały naukę podstawowej matematyki, angielskiego, biologii, geografii, historii chemii i fizyki, ale także podstawy rolnictwa, survivalu. Trudno było nie odczuć, że niemal każde zajęcia zawierały wytłumaczenia konieczności i świętości Losowania. Młodzież do 16 roku życia nie była wypuszczana poza osadę, za wyjątkiem pracy przy zbiorniku albo na najbliższych polach. Tematu życia poza osadą z czasem stawało się tabu, nawet znudzeni zewnętrzni handlarze, indagowani nabierali wody w usta.

Po wylosowaniu, do miasteczka można było wrócić po roku, po zapłaceniu wkupnego. Niekoniecznie akceptowano pieniądze, raczej informacje o lokalizacji niezużytych źródeł paliwa, zapas części zamiennych do kombajnów i maszyn, plany sprzętu i narzędzi rolniczych, urządzeń a nawet unikalnych książek. Z rzadka, osada przyjmowała osoby o unikalnych umiejętnościach. No i trzeba było przeżyć ten czas, co dotychczas nie udało się wielu którym wyruszyli. Powracający nie byli w sumie mile widziani, o ile nie wnosili czegoś naprawdę potrzebnego osadzie.

***

Collins nazywano milę kwadratową osady, składającą się z sześciu ulic na krzyż, przy których znajdowały się głównie jednorodzinne domki w różnych stadiach rozkładu, zazwyczaj zamieszkane przez wielopokoleniowe rodziny. Trawiaste podwórka zamieniano w małe poletka z dynią, pomidorami i ziemniakami. Gdzieniegdzie było słychać i czuć kurniki oraz obory z pojedynczymi krowami. Północna część osady zamiast domów mieniła się wrośniętymi w ziemię przyczepami kempingowymi zmienionymi w schronienia dla uboższych rezydentów. Uważana byłą za gorszą część miasta, głównie z powodu zagęszczenia sąsiadów.

Teren osady otoczony był dwu-trzymetrowym murem, wznoszonym etapami i z dostępnych akurat pod ręką materiałów - metalowych belek, fragmentów domów, przyczep kempingowych, samochodów, a nawet kontenerów z naczep 18-kołowych ciężarówek. W nocy włączano prąd na przewodach na szczycie muru. Na rogach umocnień wzniesiono kilkumetrowe ambony obserwacyjne, z których widać było całkiem nieźle płaską, zazielenioną okolicę.

Na zachód, tuż za murami, znajdował się w miarę prostokątny zbiornik retencyjny o bokach 200 i 150 jardów. Poprzedzielany był groblami co kilkanaście metrów, połączonych systemem rur, doprowadzających wodę na pola i do sieci miejskiej. Zbiornik przykrywany był patchworkiem brezentów i innych znalezionych folii, opóźniających parowanie i zasolenie zbiornika. Technicy Landusa dbali o zasilanie zbiornika z okolicznych potoków i źródeł, oraz utrzymanie i drożność systemu. Na milę na południe były warsztaty i magazyny Kooperatywy Landus. Była głównym pracodawcą i hubem aktywności rolniczej. Zarządzali pracą na okolicznych polach, nawożeniem, nawadnianiem, zbiorami, a przede wszystkim przechowywaniem i handlem płodami rolnymi - głównie soją i kukurydzą. Gromadzili też narzędzia i części rolnicze oraz mieli swoją milicję rekrutowaną wśród zaufanych pracowników. Na niewielkie wzgórze zaczynające się przy zachodniej części zbiornika, wciągnęli metalowego kampera traktorem na oparach paliwa, i przerobili go na punkt obserwacyjno-obronny. Wyżej niż on znajdowała się w okolicy tylko dzwonnica kościoła w miasteczku.

Całość obrazu Collins dopełniało parę terenów niegdyś zielonych, cmentarz, teren szkoły, kościół, kilka prowadzonych od pokoleń sklepów i warsztatów oraz zadeptane boisko baseballowe. Nad dachami górowało kilka skrzypiących wiatraków produkujących odrobinę kilowatów, albo zasilających mechaniczne pompy lub wieże ciśnień.

***

Miasteczko nie miało problemu z przestępczością. Przyjezdni byli niemile widziani, dopóki nie opłacili słonego wstępnego i nie odbyli dwutygodniowej kwarantanny. Władze unikały rozgłosu w okolicy i współpracowały z kilkoma wybranymi handlarzami, pojawiających się rotacyjnie w interwale czasowym.

Pierwsze lata po zarazie nauczyły mieszkańców izolować się i trzymać przyjezdnych z daleka. Rozsądne gospodarowanie zasobami pozwalało na komfortowe i bezpieczne życie. Szeryf z kilkoma pomocnikami stanowili stałe siły patrolowo-obserwacyjno-porządkowe i dowodzili milicją, czyli uzbrojonymi w cokolwiek bądź lokalsami zwoływanymi w razie zagrożenia. Landus patrolował pola i pilnował magazynów. Dotychczas system sprawiał się wystarczająco na mała grupki bandytów i dzikich zwierząt, zagrażających spokojowi okolicy. Ze złapanymi złodziejami rozliczano się szybko i na miejscu.

***

Dzwon kościoła o szóstej ranko pobił zapewne rekord świata w chórze "kurwa mać" na kilometr kwadratowy. Była sobota, dzień handlowy. Wzdłuż głównej ulicy, mniej więcej od starej stacji benzynowej do wysuszonego parku, powystawiane były stoły gdzie mieszkańcy oferowali swoje dobra. Głównie żywność, ale też niepotrzebne i popsute graty domowego użytku. Stare ubrania, rozlatujące się sprzęty. Stoisko Godefroyów z kilkoma psami w klatkach i porozkładanymi akcesoriami. Stoisko z wyrobami skórzanymi. Nawet Bob korzystał ze słońca i wytargał parę pudełek z amunicją przed sklep, żeby posiedzieć na rozlatującym się leżaku. Pastor w przenośnej budce z konfesjonałem wysłuchiwał mamrotania i ciamkania jakiejś babuleńki. Westchnął i przerywając jej dalsze dziamganie, zadał pokutę sprzątania ulicy przed kościołem.

Nieopodal baru rozstawił się rekruter Landusa. Postawny mężczyzna po pięćdziesiątce, w żonobijce i dżinsach siedział na puchatym, brudnożółtym fotelu za rozkładanym stolikiem, na którym leżał wypłowiały zeszyt. Płachta pokrywająca stolik sięgała popękanego asfaltu drogi. Na "obrusie" ktoś niezgrabnie wymalował zieloną farbą napis KOLEKTYW. Koleś za uchem miał ołówek, a na głowie kowbojski kapelusz. Brązowe od słońca przedramiona pokryte były potem. Przed stolikiem stał taboret, na którym nerwowo wiercił się Steve - drobnej budowy, blondwłosy nastolatek z którym uczęszczali do szkoły. Rekruter otaksował spojrzeniem chłopaka i przeciągając sylaby rzekł:
- Tjaa. Nie sądzę, żeby dla kogoś o twoich umiejętnościach znalazło się u nas miejsce. Zadzwonimy do ciebie.
Steve przechylił głowę i spytał: - Co zrobicie?
Kowboj poskrobał się po głowie i odpowiedział: - A, ty nie wiesz, co to telefon. To znaczy: wypierdalaj.
Chłopak z niepocieszoną miną zeskoczył z taboretu i zaczął iść wzdłuż ulicy.

Przetwornik siedział w okularach przeciwsłonecznych przed swoim domem i warsztatem, pilnując przedmiotów na stole, składających się głównie z diodek i żarówek. Nie było w nim nerwowości jaka udzielała się Kulkom.
- Co to jest i po ile? - spytał z zaciekawieniem przechodzący rolnik.
- Jeśli nie wiesz, to jest ci niepotrzebne - odparował elektrodziarz.
- Idź w chuj. - zaperzył się klient odchodząc. Przetwornik pozdrowił go w plecy certyfikowanym znakiem pokoju. Pomachał przyjaźnie widząc Alexa.

Z boku murów, nieopodal zamkniętej bramy, za żelaznym ogrodzeniem z solidnych pionowych prętów o 20 cm odstępach siedział "zewnętrzny" handlarz obwoźny z żelaznym szmelcem i narzędziami. Zainteresowani przyglądali się przedmiotom wystawionym metr od ogrodzenia i wykrzykiwali pytania o cenę. Na starym brezencie leżało kilka okutych pałek i małych noży.

Wte i wewte snuły się małe grupki Kulek ze zbolałymi minami, żującymi śniadanie i komentujących ostatnią noc i to, kto pierwszy odpadł, albo kto zasnął w kałuży swoich wymiocin. Kwestią drugorzędną było dokupywanie rzeczy brakujących na potencjalną drogę. Część z nich miała już założone plecaki albo przewieszone przez ramię torby, jakby testowali udźwig.

W nozdrza kręcił aromat specjału przygotowanego tylko w dni targowe - corndogs. Parówki w cieście kukurydzianym, smażone w oleju, maczane w keczupie. Niedobory wody i pożywienia sprowadziły mięso do roli rarytasu, a oferowane na stoisku beef jerky było znane jako najlepsze zapasy pożywienia na drogę.

Alex
Dwie osoby stały w kolejce do pompy i napełniały wodą plastikowe butelki, prowadząc dialog:
- ... mówił, że najważniejsze to mieć wodę w podróży. W gorącu wytrzymasz dzień marszu i pozamiatane. Bez jedzenia dasz radę i parę dni.
- Bez sensu, przecież w żarciu jest woda.


Lara
Ojciec podziękował za pomoc w rozstawieniu stoiska, siląc się na zwykły dzień-jak-codzień ton.
- Dam sobie tutaj radę, idź skorzystaj z wolnego. Wręczył jej zwitek pieniędzy. - Nie szalej za bardzo, na drogę powinno wystarczyć. Kolacja o ósmej, matka zrobi cornbread & gravy. Poddenerwowane psy krążyły w klatkach, wyciągając do niej nosy przez dziury.

Archie
Dowlókł się do roboty akurat, jak Bob kończył otwierać przeciwwłamaniowe rolety. Zauważył, że Deirdre krząta się w środku. Gdy złapali kontakt wzrokowy, ta spuściła wzrok i poszła na zaplecze. Bob grzmotnął go w brzuch ciężką skrzynią do wyniesienia, przerywając dalsze obserwacje. Parę chwil później, rusznikarz wyciągnął się na leżaku i przywołał gestem pracownika. Mimo pulsujacej na skroni żyłki, powiedział całkiem spokojnie:
- Dałem ci wiarę, dałem ci spokój, dałem pracę, dałem zarobek. Córki nie dałem, Deirdre wziąłeś sobie sam. Chciałbyś się rozpłynąć, uciec, gdzie się da. Ale dziś masz spokój, lojalność swoje prawa ma. Trzymaj wypłatę. Wiem, że to niewiele, ale to co wczoraj przekazałem, jest warte dużo więcej niż to, co podpierdalałeś z warsztatu. Przerwał na chwilę, taksując minę pracownika.
- Jeśli nikogo nie masz, odkupiłbym Twoją chatę na wypadek Losowania. Tysiak. Jeśli na Ciebie nie trafi, zwracasz kasę i 10%. Pasuje?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Sob 1:06, 11 Kwi 2020, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 0:29, 10 Kwi 2020    Temat postu:

Alex

Podsłuchana rozmowa dała mu do myślenia na tyle, że przejrzał swoje zapasy. Miał dwa litry wody co pierwotnie wydawało mu się sporą ilością, ale z drugiej strony, potrafił tyle wypić jednego dnia podczas bardziej pikantnego dnia z pewnymi "materiałami naukowymi".

Rozejrzał się po straganach za butelkami, manierkami lub baniakami, które był zdolne umiejscowić wygodnie na walizce z kółkami, zamiast być zmuszonym do ich targania. Samą wodę zamierzał uzupełnić z komunalnego zbiornika. Zakładał, że dodatkowe 5 litrów, oprócz posiadanych 2 powinno wystarczyć. Optymistycznie zakładał, że inne Kulki będą równie przewidujące. Posiadane zapasy prowiantu w postaci sucharów postanowił powiększyć o beef jerky na dwa dni. Na koniec kupił corndoga, bo... co sobie będzie żałował.

Następnie, parząc gębę nowym przysmakiem, udał się do Przetwornika.
- No cześć - zaczął. Lubił z nim gadać. Zwłaszcza, gdy tamten nie przerywał ale i nie uciekał. - Co dzisiaj ciekawego masz? Pochwal się. Na pewno większość rupieci wystawiłeś bo nie chciały w ogóle zejść i dziś może ktoś w panice kupi ale wiesz że ja nie z tych i doskonale wiem że najlepsze trzymasz pod ladą albo u siebie a mnie się pewnie bardziej przyda i doskonale wiesz że się odwdzięczę w przyszłości jeśli dzięki tobie przeżyje a co ważniejsze pomnoże pieniądze żeby ci oddać albo nawet przyniosę ciekawsze rzeczy które z kolei sprzedasz albo nawet zaczniemy wspólną produkcję o ile będę miał... - kontynuował słowotok dopóki starczyło mu tchu jednocześnie szukając wzrokiem czegokolwiek interesującego. Liczył, że może Przetwornik zaproponuje mu cokolwiek ciekawego "na odczepnego". Jeśli musiał wziąć kolejny wdech, kontynuował dalszą historię wspólnych zysków.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Sob 10:28, 11 Kwi 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:49, 11 Kwi 2020    Temat postu:

Archie

- Paniom się nie odmawia - odparł jedynie wzruszając ramionami. Rozejrzał się po dostępnym asortymencie i cenach. Spojrzał też, czy poza amunicją i samopałami nie było jakiś komando-ciuchów i masek, a także czy szefuncio nie trzyma jakiegoś premium towaru w środku. Może przehandluje chatę za jakiś dodatkowy ekwipunek. Z dobrym sprzętem nie musiał się martwić o brak dolarów. Przynajmniej przez jakiś czas. Rzucił temat Bobowi.
A chata jest twoja, jak nie będę musiał, to nie będę tu wracał. - uścisnął dłoń pracodawcy. gdy osiągneli porozumienie. - Kogoś konkretnie w Rhodes szukać?
Po uzyskaniu odpowiedzi schował pieniądze do kieszeni lub sprzęt do torby i wrócił na stragan. Prowadził handel jak w każdy dzień handlowy, przysłuchując się rozmowom w okolicy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:29, 11 Kwi 2020    Temat postu:

Lara

Podziękowała ojcu i odpowiedziała, że na pewno wróci na obiad, ale postara się wcześniej. Dodatkowo spytała w czym może jeszcze pomóc w domu, szczególnie przy psach.

Pamiętając o obietnicy ojca odnośnie dostania dwóch psów, sprawdziła, czy ma wszystkie podstawowe dla nich rzeczy. Jeśli tak, to sprawdziła czy ma wszystkie podstawowe rzeczy dla siebie.

Przeliczyła pieniądze, które posiadała i udała się na targ, przeglądając każde stanowisko i szukając czegoś co mogłoby się jej przydać do modernizacji łuku, wytwarzania strzał bądź stworzenia gadżetów dla psów, typu kagańce bojowe, szelki z sakwami itd.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aenyee dnia Sob 21:32, 11 Kwi 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:04, 12 Kwi 2020    Temat postu:

Alex
Małomówny kucharz wziął pieniądze, odważył dwie duże porcje suszonego mięsa, które następnie zapakował do lnianego woreczka zaciąganego sznurkiem. Wcisnął Alexowi do ręki patyk z gorącym przysmakiem i burknął na odchodne:
- Długo żuć, zapijać wodą bo słone i spęcznieje. Jak zamoknie - zrobić zupę, albo wysuszyć na słońcu.

Sprzedawca garnków i pojemników rozłożył się całkiem strategicznie, pomiędzy zbiornikiem wody oraz stoiskiem z corndogami. Przywiązane sznurkiem do kijów były stare plastikowe butelki po mleku, o pojemności galona (jakieś 3,7 litra), a także kilka mniejszych po wodzie mineralnej, wystawione po 2-5$ zależnie od stanu zużycia i pojemności. Za grosze były wystawione różnorakie pojemniki po chemikaliach, podobno wyczyszczone. Butelki można było przewiązać sznurkiem wokół szyjki, a butla po mleku miała wygodny uchwyt na dłoń. Alex dostrzegł też stalowe i aluminiowe kanki, manierki i menażki. Ceny były do negocjacji, aczkolwiek na pewno wyższe, niż plastiku. Za poobijaną półlitrówkę handlarz wołał 12$.
- A, młody o podróży myśli - ucieszył się handlarz. - Mam coś jeszcze ciekawszego! Pstryknął palcami, jakby właśnie sobie przypomniał o Losowaniu. Zaczął grzebać w płóciennym worku, który wydawał przytłumione brzęknięcia. W końcu wydobył pomiętą, błyszczącą, płaską paczkę z folii. - Pastylki odkażające wodę z bakterii. Wojskowe! Jedna na litr, za dolara, mam ze trzydzieści. pomachał mu przed nosem. Paczka wyglądała na nienaruszoną, instrukcje obrazkowe były nawet widoczne.

***

Przetwornik lekko skrzywił usta, słysząc słowotok, i machaniem dłoni nakazał mu się uciszyć.
- Słuchaj, gadaj do mnie dalej jak z tymi debilami wokół, a zacznę Cię traktować jak jednego z nich. Wypuścił powietrze, po czym wznowił, już spokojniej: - Sorry, nerwowo dzisiaj. Robotę mam dla Ciebie na szybko. Znajdź mi jeszcze dzisiaj instrukcję techniczną do jakiegoś crockpota, szybkowaru, opiekacza albo innego sprzętu kuchennego z grzałką mocy co najmniej 150 Wattów, 1-2 ampera, 120 albo 220 Wolt. W tej Twojej kanciapie może się walać... Kiedyś przesyłali takie urządzenia tysiącami, pocztą, wyobrażasz sobie?! Takie uśmiechnięte kartony, było tego podobno od zajebania. Może któryś wapniak jeszcze to kisi w domu? Przetwornik wypowiadając zdania zaczynał lekko krążyć wokół stoiska. Potarł skronie i spytał:
- Wiesz, co to poczta elektroniczna?

Archie

Asortyment sklepu, poza amunicją każdego praktycznie kalibru, stanowiły głównie wykonane przez nich ze stali niskostopowej samoróbki. Ładowane pojedynczo karabiny myśliwskie 30.06, rewolwery .44, oraz podobne do posiadanego przez Daza małe samopowtarzalne pistolety od .22 do .45. Warty uwagi był rewolwer Colt MK5 z 1983 roku. Do sklepu przyniósł go w zeszłym roku Bill, gdy jego syn już wyrósł z wieku na losowanie. W komplecie było oryginalne pudełko, 18 sztuk pasującej amunicji .357 Magnum, oraz akcesoria konserwacyjne. Deirdre przyniosła rewolwer do nich na zewnątrz, i czmychnęła z powrotem do sklepu. Archie spostrzegł, że miała zaczerwienione oczy, ale na próżno próbował złapać jej wzrok.

Kawałkiem węgla na pokrywie była wypisana cena: 400$.

Oprócz amunicji, Bob wystawiał też na kilogramy elementy do produkcji - łuski, proch, różnorodne pociski oraz spłonki. Archie wiedział o ich dobrej jakości, bo więcej niż połowę sam wytoczył na rzężącej tokarce.

***

- Powiedzmy, że w Rhodes jest pewna wytwórnia. Wiesz, jak robić proch, a dla kumatych zawsze znajdzie się tam robota. Powołasz się na mnie, pokażesz co umiesz, i więcej pytań nie będzie. Dobra, jutro okaże się, czy nadal u mnie pracujesz. Do końca dnia masz wolne, więc wypad. Jak będziesz się kręcić wokół Deirdre, ukręcę Ci jaja. Rozumiemy się? przybliżył nad stołem masywną głowę do twarzy pracownika.

Lara
- Dzięki, dam sobie radę. Pilnuj swojego plecaka! rzekł ojciec, po czym odszedł odpowiadać na pytania klienta stojącego obok klatki.

Jej zestawy narzędziowe był niemal równe ojcowskim, ale przydałaby się jej dobra ostrzałka do nożyc, wycinaków i dłut. Niestety, ta oferowana przez zewnętrznego sprzedawcę przy płocie była kompletnie wytarta i przez to bezużyteczna bez nowej folii. Inny handlarz sprzedawał bawełniany sznurek na metry, a jeden z yard sale'ów prezentował wytarty skórzany płaszcz - pamiątkę po zmarłym seniorze.

Wśród oferowanych towarów, jej uwagę zwróciła dziwnie zawinięta szara maczeta, o kulistym, rozszerzającym się w połowie długości ostrzu, zakończonym zaoblonym szpicem. Zainteresowany towarem był też drobny Steve, który przymierzał się do machania bronią wbrew protestom poirytowanego sprzedawcy.

Mięsne stoisko jak zwykle miało trochę zeschłych odpadków na sprzedaż, które trafiały zwykle do niedzielnego gulaszu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 0:17, 12 Kwi 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:20, 12 Kwi 2020    Temat postu:

Archie

Nie spodobał mu się sprzęt oferowany w sklepie, więc za chałupę przyjął banknoty i podpisał umowę. Kupił od Boba naboje 9x18 do swojego samopała - dwa pudełka po 40 naboi. Następnie uścinął mu dłoń i ruszył na targ. Szukał komando-ciuchów, masek oraz postanowił zebrać zapasy na co najmniej dwa dni drogi, jedzenia i wody.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 0:23, 12 Kwi 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:51, 12 Kwi 2020    Temat postu:

Archie

Bob był wytrawnym handlarzem, i na szybką decyzję i brak targowania się nie zareagował żadnym mięśniem na twarzy. Nieśpiesznie udał się do sklepu i wrócił z papierem i pisadłem, żeby mogli dopełnić formalności. Niósł też nieforemny pakunek.
Gdy Archie złożył podpis pod kilkoma akapitami tekstu, szef rzucił mu zakurzoną, niemiłosiernie wymiętą, puchatą kamizelkę z napisem TARBANK. - Za chuja nie wiem skąd się to tu wzięło, znalazłem w skrzyni w piwnicy. Może Ci się przyda. Mały bonus, bo nie kradłeś za dużo z warsztatu. skrzywił się.

Rachunek za naboje wyniósł 40$ ze zniżką pracowniczą, Bob dorzucił nawet magazynek, i wyjął dwa banknoty 20$ ze zwitka Daza.

***

Zwrócił uwagę na stanowisko z przekąskami i mięsem oraz drugie z butelkami obok poidła umożliwiającego zatankowanie czystej wody.

Miał także do wyboru suszone warzywa, mąkę kukurydzianą, suszoną soję, tłuszcz niewiadomego pochodzenia, smażone placki kukurydziane, marynowane tofu, pestki dyni, koncentrat pomidorowy w słoiku. Porcja tych wymieszanych specjałów wychodziła mniej-więcej 5$ za dzień solidnego posiłku. Ktoś sprzedawał słoik mieszanki przypraw Old Bay oraz puszkę soli. Konserwy raczej nie trafiały na targ.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 0:55, 12 Kwi 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> COV 2025 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 1 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin