Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Rozdział I. Exodus
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> COV 2025
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:24, 09 Mar 2021    Temat postu:

Alex

Struchlał na widok wycelowanej w siebie broni, zwłaszcza w wykonaniu Archiego. Schował drżące ręce za plecami, co by nie zdradzały jego strachu. Przełknął ślinę.
- C-c-c-co m-m-ma do t-t-tego psiara? - powtórzył zalewając ich pewnością siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:33, 10 Mar 2021    Temat postu:

Archie

- Pojebawszy, taki numer we własnym mieście odstawić!? I to gdy milicja gania podkurwiona jak wyruchany jeż? Żeby jeszcze coś tu wartościowego było... – paser zareagował z niesmakiem na pomysły Archiego o skoku.


Archie, Alex

Blondas zamarł na chwilę z otwartymi ustami, gdy usłyszał pytanie od nieznanej postaci. Zaświecił latarką na sylwetkę i zmarszczył krzaczaste brwi gdy zastanawiał się chwilę, z kim ma do czynienia. Gdy Archie wycelował z broni, westchnął i zmęczonym głosem zwrócił się do niego:
- Naprawdę? Wyluzuj. Pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- Czemu księży syn się szlaja po nocy i podsłuchuje prywatne rozmowy? – zwrócił się do Alexa aż nazbyt uprzejmym tonem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Śro 0:34, 10 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:43, 11 Mar 2021    Temat postu:

Archie

- Moje miasto chce się mnie pozbyć, warto mieć coś na pamiątke nie? - odparł, zastanawiając się gdzie mieszka Lars i jakie może mieć zabezpieczenia na chacie.

Zdziwiło go podejście Larsa względem kogoś, kto najwyraźniej przekradł się przy strażniku, a także namierzył i jego.
- Waż słowa - rzucił luźno do Archiego i zabezpieczył broń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 0:01, 12 Mar 2021    Temat postu:

Alex

Przełknął ślinę widząc ruch przy broni, który pierwotnie potraktował jako jej odbezpieczenie. Analizując w głowie podobne sytuacje z przeszłości, przypomniał sobie jednak, że właśnie darowano mu życie.

Rzucił rozmówcy Archiego zdziwione spojrzenie.
- Żaden ze mnie książęcy dziedzic - odparł, biorąc wypowiedź za sarkazm. - Choć faktycznie, inne porządki bym tu powprowadzał. To co ma do tego psiara? - nie dawał za wygraną po raz trzeci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:43, 12 Mar 2021    Temat postu:

Archie, Alex

Lars (L) mówi do Alexa (A): - Będzie dla Ciebie lepiej jeśli grzecznie odpowiesz na pytania.

A: no proszę cię, *cięcie w chuja.exe*, jakie pytania?
*A zostaje podniesiony za kołnierz jakieś poł metra wyżej*
Barry (B): - naprzykrza się? *słyszą bas z tyłu, pasujący do ochroniarza*
L: - zaczyna. Więc?
A: Jak można uznać za naprzykrzanie próbę udzielenia pomocy w tej pogmatwanej sytuacji w jakiej znaleźliśmy się wszyscy tu obecni, czego poświadczeniem jak najbardziej jest moje wcześniejsze pytanie próbujące ustalić stan rzeczy zastanej po wydarzeniach minionych, które niczym efekt motyla, to znaczy że jedno działanie, na pozór nic nieznaczące…
*L daje znak, A stoi na ziemi z powrotem, gestem mówi żeby kontynuował.*
A: ...na pozór nic nieznaczące powoduje ciągiem swoich następstw kolejne rozgałęziające się scenariusze, w efekcie których dla przykładu stosunek płciowy tego tam dużego pana za moimi plecami z kozą z zagrody Palmersów po ujawnieniu wszem i wobec mógłby zaowocować przykładowo wyśmianiem w ogólnym kręgu, linczem wśród jego znajomych, a na pewno śmiercią, jeśli należałby do stowarzyszenia o podstawach religijnych opartych na Koranie, zwanych muzułmanami... albo popularnie ciapatymi.
Archie (D): *w tle zapala papierosa, rozglądając się dookoła.*
L: - Barry, wracaj na posterunek i wypatruj nieco uważniej. Mam dość niespodzianek na dzisiaj
B: - tajes. *stomping away*
L nie daje rady utrzymać pokerface i parska śmiechem. - A tak na poważnie?
A: - A tak na poważnie *przekrzywia głowę to w prawo, to w lewo, żeby chrupnął kark w stylu macho* - coś tu śmierdzi, Lars. Śmierdzi padliną i mam nadzieję, że to żaden z nas.
*Mina L robi się obojętna.*
A: - Prawda jest taka, że szeryfy mają was za morderców. Ale ja wiem, że to nie prawda. Psom nie ufam.
L: - Skoro tak ,to czemu go wypuścili? Ja nie mam z tym nic wspólnego.
A: - Najwyraźniej, cokolwiek mają, jest chuja, za przeproszeniem, warte.
D: - Bo psy nie mają dowodów, a ma zostać wyjebany. *przeciągał słowa teatralnie, spluwając na piasek rzadką śliną.*

A: - Wyjdzie, to zwalą wszystko na niego jako nieobecnego. Kumasz? *miał nadzieje, że odpowiednio dobiera słowa.* - A jak jego nie będzie, to myślisz, że po kogo następnego przyjdą, e? Ciebie Lars, boś jego ziom.
D: - w sumie jest w tym jakaś logika, choć psiarze mnie na ciebie nie szczuli
*L zamarł na chwilę z otwartymi ustami. * - kurwa...
*Zapalił fajka i zaczął najwyraźniej myśleć. *
L: - Zostanę, przyjebią się. Wyjadę, przyjebią się. Pozostaje w takim razie wiara że nasi stróże prawa rozwiążą tę zagadkę.
*Próbował się zaśmiać, ale brzmiało to trochę jak rechot wisielca prowadzonego na szubienicę*
A: - Słuchaj, zrobiłem research. Mamy masę bezpiecznych przystani. Ba, lepszych miejsc niż ta nora. Niech ten padół łez się sam zaora. Mówię to jako idealista, co jeszcze wczoraj chciał zostać bohaterem tego miasteczka. Ruszaj z nami.
*widząc zawahanie typa, A kontynuował*: - ale na to pytanie przecież by sam sobie odpowiedział, bagiety mnie nakierowały
L: - Eeee... jaki research? Niemożliwe żebyś miał znajomości i safehousy?! - Ej kurwa, ale skąd ty wiesz kogo wylosowali?
A: - Nim ci odpowiem, w końcu ty odpowiedz mi. Co do tego ma psiara
L: - Qui pro quo czy jakoś tak. Skąd to kurwa wszystko wiesz? Może chcesz porozmawiać z Barrym jednak ?
D: - może po prostu dobrze to wykombinował, a potem po prostu nas podsłuchał ? *wzruszył ramionami* - o dziwo nie mylił się więc i teraz może mieć racje
A: - Co mam ci odpowiedzieć? Że nikt mnie nie zauważa i każdy przy mnie gada? Wszedłem wam tu do środka i dopiero zauważyliście jak się odezwałem.
*chwila milczenia*

*Lars wyciąga flaszkę, jest matowa ale pełna bursztynowego płynu. Odkorkowuje wprawnym ruchem, uprzednio zerwawszy plastikową osłonkę. Na starej etykietce jest widoczny ledwo napis BOWMORE DAWN. Aromat słonego dymu, cytrusowej skórki i winogronowego dżemu miesza się z zapachem spirytusu. Odlewa odrobinę do metalowego kubka i bierze łyk, smakując go długo. Typ zakręca butelkę i chowa pieczołowicie do plecaka. W nakrętce jest może 10ml płynu. Pachnie intensywnie jak skurwysyn, przyjemnie.
Polewa także im po kolei odrobinkę i mówi*:
L: - Co do psiary... Powiem tak... czy wy w ogóle macie pojęcie co tak naprawdę się dzieje na zewnątrz? Jak wygląda..... rzeczywistość za murami? Nie macie dostępu do zewnętrznych informacji. Każdy handlarz spoza miasta jest na muszce, żeby nic nie gadał, a i dopuszczają tylko zaufanych. Wszystko co wiecie o świecie poza murami to opowieść dla dzieci, żeby były grzeczne....

*A gestem zachęca Larsa do kontynuacji i niepostrzeżenie próbuje wylać płyn*
*D próbuje przechwycić nakrętkę i wypić, ale osiąga wyłącznie to, że płyn wylewa się z obu.
L widząc kolizje rąk chyba pomyślał, że chcieliście się na zdrowie stuknąć ale nie wyszło i rozlaliście napój bogów
L: - kurwa, ostrożnie. Takla butelka teraz stoi 3 koła zielonych. Wasza strata.
A, D *urge zeby kontynuowal, well we're waiting*
L: - tough crowd. Collins to ciekawe miejsce. Jedno z niewielu produkujących nieskażone jedzenie, a to się ceni. Nikt nie ma interesu go zdobywać czy przejmować do strefy wpływów. Wszystkim pasuje jak jest.
- Żeby mieszkańcy byli posłuszni i kopali grzecznie zielonki, trzeba im było stworzyć bańkę. Żeby nie chcieli jej opuszczać
*A Patrzy znacząco na Archiego*
L: - Kojarzycie kwarantannę dla wszystkich przyjezdnych? Niby przed śmiertelnym covidem? To ściema. Wirusa nie ma, bo zabił wszystkich zarażonych i umarł razem z nimi. Nie ma ryzyka o ile nie kopiecie w grobach posypanych wapnem i nie wąchacie fiolek w laboratoriach medycznych.
A, D *Kiwają głową, keep going*
Zasłyszane rewelacje generalnie stoją w sprzeczności z ich indoktrynacją otrzymaną w szkole. Dla A spina się to w sensowną całość, ale dla D brzmi jak stek pierdół.
D: - No to po co tu siedzieć. To żadna bańka bez blackjacka i dziwek, a co dopiero dostępu do świata.
L: - Typie, ostatnie 18 lat spędziłeś nie martwiąc się o czystą wodę, jedzenie, dach nad głową, choroby, mutacje, albo bandytów, a od niedawna nawet o prąd. Dla większości ludzi na tym jebanym kontynencie tak brzmi raj.
A: -Dopóki nie zaczyna się wieszanie, odstrzeliwanie i mordownie we śnie, a potem zrzucanie na innych. To znaczy, że ktoś ma problem i pali mu się grunt pod nogami, co można wykorzystać jako uchodźca. Pomyśl tylko. Dlaczego nikt nie wraca? Dlaczego jakimś cudem z tego raju tylko wyrzucają? Pomyśl co byłoby, jakbyśmy tu przynieśli PRAWDĘ z zewnątrz?
*L parsknął i kontynuuje poirytowany.* - Kogo tak naprawdę obchodzi jeden wyhuśtany dziadek alkoholik, jak kilkuset ludzi żyje bez obaw jak pączki w maśle ?
A: - Pomyśl, co by było, gdybyśmy wrócili tu nie jako najeźdźcy, a zbawcy, którym ci wszyscy ludzie wierzą w nową rzeczywistość, wykształconym zewnętrzną świadomością. Każdy by ciebie chciał za zięcia, każdy by pytał jak burmistrza...
L: - Nie powraca? No kurwa właśnie. Bo nie umieją przeżyć.
A: - Umieją. Tylko nie chcą wracać. Przez tyle lat NIKT nie przeżył? Poważnie w to wierzysz? W świecie bez wirusa? Z normalnymi społecznościami?
D: - wychodzi na to, że tam jest cały świat możliwości *Archiemu zabłysły oczy*
A: - Oni po prostu nie chcą wracać. Albo nie zostają wpuszczeni.
L: - Ktoś na pewno przeżył, ale pod karą gardła mają być cicho. Taka cena.
L do D: - Szczekasz na złe drzewo młody, ja mam tu swoją robotę. Chociaż biorąc pod uwagę ostatnie zaszłości...
L do A: - Nie jest kwestia wiary. Ja dużo podróżowałem i widziałem. A normalność to kwestia... subiektywna. Lepiej przestańcie się dziwić i zastanawiać co uznajecie za normalne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 14:21, 21 Mar 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 1:48, 13 Mar 2021    Temat postu:

Alex

Zdążył poukładać sobie w głowie swoją wizję świata, zarówno na podstawie słów Larsa, jak i swoich przypuszczeń.
- Rób jak chcesz Lars, ale my jutro wychodzimy i nie traktuję tego jako kary. - Alex zrobił krok jakby chciał odejść, ale po chwili namysłu się cofnął. Z wewnętrznej kieszeni marynarki, a z racji obrócenia odzieży - obecnie zewnętrznej, wyjął schowaną ulotkę o nazwie "Najlepsze pola golfowe Des Moines". Na wszelki wypadek zapoznał się z kierunkiem podróży po opuszczeniu miasta, co by nie pójść w przeciwnym kierunku. - Zaczekamy do czwartego dnia, najdalej piątego wypatrując cię o świcie.
Wręczył świstek Larsowi i ruszył w stronę swojej noclegowni.
- To niebezpieczne podróżować samemu - rzucił na odchodne. - Mam nadzieję, że nie przyjdziesz sam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:00, 13 Mar 2021    Temat postu:

Alex, Archie

Mężczyzna ujął papier i włączył światełko gdy studiował zapiski ulotki.
Spojrzał się na Alexa pytajacym wzrokiem. Potem znowu na ulotkę i z powrotem na Alexa. Nagle wybuchnął śmiechem i rechotał przez dłuższą chwilę, póki nie zaczęło go chrypieć w gardle. Otarł wierzchem dłoni łzy z oczu i uspokajał się chwilę.
- Priceless. - zdołał wyksztusić i znowu zaczął chichotać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:59, 28 Mar 2021    Temat postu:

Archie

Przez chwilę trawił rozmowę w ciszy, nie do końca pewny co się właśnie wydarzyło. Uznał, że spotkanie dobiegło końca i oddalił się zaraz za Aleksem. Zamierzał odwiedzić jeszcze Deidre, by przed losowaniem jeszcze sobie ulżyć z krzyża i odpocząć w jej wygodnym łóżku; nie miał po co wracać do swej chaty, bo jeszcze by ją puścił z dymem, w przypływie dziwnych pomysłów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:18, 06 Kwi 2021    Temat postu:

Archie, Alex

Śmiech Larsa potraktowali jako zakończenie tej dziwnej rozmowy, i rozeszli się do swoich zajęć w podgrupach, odprowadzani spojrzeniami dwóch szemranych mężczyzn.

Archie
Kod:

+5 PD
+1 Reputacja w Collins
+2 Reputacja Przetwornik
+1 Reputacja Syndykat
krótki sen z atrakcjami (-3 inicjatywy, +1 szczęścia na 6h od pobudki)


Alex
Kod:

+5 PD
+2 Reputacja w Collins
+1 Reputacja Przetwornik
+2 Reputacja Syndykat
krótki sen (-3 inicjatywy na 3h od pobudki)
 



Wszyscy

D2. 04.01.2040. Dzień Losowania, 7 am, wybita przez jebany dzwon w kościele.

Dla chętnych będzie o ósmej msza w kościele. Losowanie ma odbyć się w południe nieopodal bramy (obecność Kulek obowiązkowa pod groźbą automatycznej ekspulsji).


Lara

Ze snu wyrwało ją, jak zazwyczaj, szczekanie dobiegające z kojców. Rzut oka przez okno z porysowaną przez lata pyłu i piasku szybą wystarczył żeby potwierdzić, iż ojciec i Max wypuszczali właśnie zwierzaki na padok, żeby załatwiły nocne potrzeby przed karmieniem. Wśród brykających psiaków były także jej Ezra i Ares. Zwierzaki rzuciły się po chwili do wystawionych misek, dając wymęczonym sąsiadom chwilę ulgi od jazgotu.

Na stoliku nocnym nieopodal łóżka, obok koperty którą wieczorem otworzyła, na żółtym plastikowym talerzyku stała kanapka zawinięta w woskowany papier oraz poszczerbiona filiżanka z napojem, przyniesione pewnie przez matkę chwilę temu. Najwyraźniej tego dnia domowe obowiązki zostały jej odpuszczone, z kuchni na dole słyszała pobrzękiwanie mytych naczyń.


Archie

Głośne pierdnięcie dało ulgę bolącemu brzuchowi, ale też wytrąciło go ze snu. Wyjął twarz z poduszki, czując jeszcze perfumy Deirdre na swojej skórze, zanim nie dobiegł go własny poranny zapach. Mimo że pod powiekami miał piasek i był nieco zamulony, a zakwaszone mięśnie tułowia przypomniały o nocnej rozrywce, nie miał wątpliwości że obrany ubiegłej nocy kierunek był słuszny. Panna naprawdę godnie go pożegnała, stwierdził, gdy przypadkiem dotknął podrapanych paznokciami pleców.


Alex

Kawałek lustra ustawiony przy oknie pod właściwie skalkulowanym kątem dał znać błyskiem promieni słońca, że powinien już wstawać. Powrót z nocnej i jakże ekscytującej eskapady pamiętał jak przez mgłę, ale był na tyle jeszcze przytomny, żeby nie powłazić w swoje sznurki defensywne.
Zgodnie z zasadami dalekowschodnich mistrzów MisiaYogi, sfokusował swoje czi i dokonał wewnętrznej refleksji o energii wczorajszych interakcji. Miał wrażenie, że Przetwornik był na niego poirytowany z powodu zawracania dupy na targu i nieprzyniesienia instrukcji, ale jednak obiektywnie docenił udział Alexa w jego oswobodzeniu. Posterunkowy Marks nie spodziewał się na pewno zamiany przesłuchania w przekonującą tyradę, więc wysłał rozmówcę do kogoś ważniejszego. Dziwne trochę, że Alex nie wspomniał o swoim informatorze Larsowi, a jeszcze dziwniejsza była jego reakcja na ulotkę o klubie golfowym. Czemu w sumie nie dopytał o powody? Nie dawało mu spokoju to, że blond paser nazwał go „księżym synem”.

Tkliwy pęcherz przypomniał o balansie płynów w organizmie i przerwał rozważania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Śro 19:30, 07 Kwi 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:56, 15 Kwi 2021    Temat postu:

Lara

Wstała, umyła się, kanapkę pochłonęła, ubrała się. Kopertę wsadziła do kieszeni i wzięła wcześniej przygotowane buty, po czym udała się do handlarza od maczety. Miała zamiar jeszcze zdążyć wrócić i spakować się w razie W przed losowaniem.

Przed wyjściem jeszcze przywitała się z rodziną i przekazała im, gdzie się udaje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:42, 16 Kwi 2021    Temat postu:

Alex

Zarówno wzmiankę o księżym synu jak i uwagę o klubie golfowym potraktował jako element kpiarskiej pozy Larsa, która towarzyszyła mu przez cały przebieg rozmowy, toteż nie zapaliło to żadnej lampki w głowie Alexa. Tym bardziej, że okularnik był przekonany o swojej nieomylności co do potencjalnego celu.

Czując cisnący pęcherz wstał i podszedł do wiadra służącego mu za latrynę. W ramach ustalenia dominacji w pomieszczeniu, sikał prosto w dno naczynia by narobić jak najwięcej hałasu. W trakcie rozkoszowania się jednego z dwóch najprzyjemniejszych uczuć, rozważał też swoje opcje. Kościół nigdy go specjalnie nie obchodził, aczkolwiek po wczorajszych rewelacjach warto było się tam rozejrzeć i co nieco dowiedzieć. Z drugiej strony, stan niewyspania i przeświadczenie, że szybko tu nie wróci, skłaniało go do zaniechania obecności na mszy.

Po krótkiej wewnętrznej batalii stwierdził, że jednak woli dospać brakujące godziny, nim zostanie wyrzucony za mur i na spokojnie się spakować przed udaniem się na losowanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:51, 17 Kwi 2021    Temat postu:

Archie

Przeciągnął się, po czym poszedł do kibla, załatwić potrzebę. Po skończonym dziele umył ręce i przemył twarz zimną wodą. Nie śpieszył się, sprawdził dobytek, sprawdził skrytki w domu, który de facto nie był już jego, żeby nie zostawić nic nazbyt ciekawego. Oddał się wspomnieniom przeglądając przedmioty, lecz szybko się z nich otrząsnał i postanowił jeszcze rozejrzeć się na targu, czy nie znajdzie czegoś ciekawego na last minute. Zamykając drzwi powstrzymał się od zaprószenia ognia. Jednak suma sumarum Bob był względem niego w porządku, a Deidre zasłużyła na własne lokum, szczególnie, że po ostatniej nocy mogła im się rodzina powiększyć.

Na targu rozglądał się za wszystkim i za niczym, obserwując aktywność stróżów prawa i zbierając plotki o organiście. Czekał na wybicie dwunastej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Pon 13:32, 19 Kwi 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:54, 04 Maj 2021    Temat postu:

Lara

Rodzinka odmachała jej na do widzenia jak każdego poprzedniego dnia, nie przyjmując jakby do wiadomości że dzisiejszy dzień nie był zwyczajny. Zwierzaki odprowadziły dziewczynę wzrokiem póki nie zniknęła za rogiem, jednak po chwili wahania dołączyły do reszty rozbawionej zgrai.

Zapach wypastowanych i klejonych butów kręcił ją w nosie, ale pomimo obolałych palców i pleców była przekonana, że handlarz z którym była umówiona na wymianę będzie zadowolony z efektu.


Archie

Poświęcił dłuższą chwilę na przetrząsanie znanych mu i potencjalnych skrytek w domu, nie troszcząc się jednak tym razem o dobrostan wyposażenia. Poza garścią drobniaków i niewartych uwagi śmieci i drobiazgów znalazł wypłowiałą naszywkę. Litery i kontury były wyszyte grubą nicią o żółtej barwie, na czarnym materiale łuszczącej się już ekoskóry.


Nie widział wcześniej tego emblematu, ani nie kojarzył co oznaczało „US Army Reserve”. Wiedział jednak, że z uwagi na wiek przedmiotu (który ocenił na równy jemu), umiejscowionego w dodatku w tym właśnie domu, ma on związek z jego ojcem.


Lara & Archie



Wyjście wczesnym rankiem na zewnątrz nagrodziło ich piękną pogodą. Wiszące jeszcze nisko nad horyzontem słońce dawało przyjemnie rozproszone światło, jeszcze nie dawało w kość temperaturą. Promienie z łatwością przebijały się przez warstwę wszędobylskiego pyłu widocznego nad miastem i równinami wokół, wydobywając nieliczne pozostałe barwy ze starych farb na domostwach i metalowych gratach na ulicach oraz w ogródkach.

Stawiali krok za krokiem, każde podążając swoimi ścieżkami ku celowi - na szerszą część drogi nieopodal bramy, gdzie wkrótce miało odbyć się Losowanie. W zasadzie każdy mijany dom podsuwał wspomnienia z dzieciństwa i dorastania, lepsze albo gorsze, wesołe albo smutne. Paru sąsiadów jakich mijali witało się z nimi i zamieniało grzecznościowe słowa, dodając otuchy przed wydarzeniem. Wzrok starszych mieszkańców wyrażał troskę, natomiast tych w średnim wieku raczej wyższość, że oni mieli to są sobą. Najmłodsi patrzyli na nich trochę z podziwem, a trochę z zazdrością że ich tura na cezurę jeszcze nie nadeszła. Każdy krok dalej od ich domów wybrzmiewający na żwirze dawał niejako pewność, że do Collins szybko nie powrócą.

Archie był pogrążony w myślach, a pole widzenia Lary ograniczał niesiony karton z trepami. Kilkadziesiąt metrów przez targiem niemal wpadli na siebie wychodząc równocześnie zza wysokiej skrzyni rozdzielczej na skrzyżowanie.



Część pełnych poprzedniego dnia stoisk była pusta i zamknięta. Większość lokalnych sprzedawców była zadowolona z wczorajszego utargu - pozostali w zasadzie tylko ci, którzy nie mieli nic lepszego do roboty. Między innymi stary Williams, gadający z kilkoma innymi starszymi lokalsami obok swojego straganu z różnorodnymi pierdołami. Był też kramik z wczorajszymi corndogami za pół ceny, roztaczając wokół aromat przepalonego oleju do smażenia. Pod płotem, podobnie jak dzień wcześniej, był handlarz „outsider”. Dyskutował akurat z jednym z milicjantów, a na jego ogorzałej twarzy była widoczna irytacja.

Wśród gwaru który zaczął być odczuwalny gdy na placyk zaczynało się schodzić coraz więcej ludzi, dosłyszeli jeszcze lekko skacowany głos Barmana otoczonego wianuszkiem kilku Kulek.

Obrazu targowej sielanki dopełniała kilkuosobowa grupka starszych mieszkańców którzy obsiedli wolne ławeczki, wraki i skrzynki w rogu, zapewne zabijając na plotach czas czekając na mszę.


Lara

Zauważyła, że na murach i wokół bramy kręci się, tak na oko, dwa albo i trzy razy więcej milicjantów więcej niż zazwyczaj. Zwróciła uwagę, że ich zwyczajowe pordzewiałe obrzyny i śrutówki zastąpiły karabiny i krótka broń automatyczna. Poznała jednakowoż, że bronie te mają zamontowane kolimatory albo lunety.


Alex

*Zzzz* [znika debuff]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Wto 0:58, 04 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:30, 06 Maj 2021    Temat postu:

Archie

Schował naszywkę do kieszeni kamizelki. Pojedyncze słowa znał, jednak jak czytał je razem sens mu umykał. Przewrócił oczami. Zabrał mandżur i wyszedł na pole, jak utarło się mówić w jego rodzinie, za co obwiniał część rodu po stronie matki.

- Lara! Wybacz, nie widziałem. Ty, może ci pomóc? - zapytał dziewczyny z psami widząc jej ładunek. I tak szedł w tamtą stronę. - Wyspałaś się? - zagadał.

Towarzyszył dziewczynie do miejsca, gdzie chciała dotrzeć, prowadząc uprzejmy small talk. Słysząc gwar przy stoisku outsidera, zainteresował się, co tam niebiescy chcą od obywatela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:14, 13 Cze 2021    Temat postu:

Lara

Już miała krzyczeć "Patrz jak leziesz!, gdy zorientowała się, że wpadł na nią Archie. Wolała być dla niego miła, szczególnie po ostatnich wydarzeniach.

- Dzięki, ale dam sobie radę. Muszę tylko zanieść zamówienie do jednego z handlarzy. I tak, w miarę się wyspałam.

Zaintrygowała ją zmiana uzbrojenia milicji oraz zwiększenie zagęszczenia funkcjonariuszy, ale nie miała teraz czasu zagłębić się w temat. Grzecznie prowadziła small talk z Archiem, szukając wzorkiem handlarza od kukri, aby dokończyć transakcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> COV 2025 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następny
Strona 15 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin