Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Rozdział I: Clar Karond
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina / Zamknięte epizody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:45, 16 Wrz 2019    Temat postu:

Kaleth

Zanim skończyła zdanie o pożarze, trzasnął dziewczynę na odlew w policzek, po czym złapał w garść włosy z tyłu głowy i skierował jej wzrok na macki z doku.
- Ostatnia szansa. Potem lecisz do wody z ostrzem w kręgosłupie. Samymi rękami może utrzymasz się na powierzchni, do czasu aż podpłynie cię pożreć.
Zrobił dla efektu kilka kroków w stronę wody, niosąc ją za pas przed sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:33, 18 Wrz 2019    Temat postu:

Kaleth

Pouczenie w postaci służbowego liścia ciężką rękawicą zamroczyło kobietę i prawie ją obróciło. Chwyt za włosy dopełnił piruetu elfki, która wydarła się wniebogłosy, a ręką bez płaszcza próbowała bezskutecznie zerwać dłoń Strażnika.

- Co ty jej robisz?! - krzyknął ktoś z tłumu.
- Ej, kurwa, tak nie można z kobietą! Zostaw ją kurwa! - krzyczał inny.
- Kharyna! Leć do sądu! Samowolka i nadużycie władzy!

Tłum zaczynał gęstnieć, wyraźnie nie rejestrując zdarzenia na morzu. Sytuacja wyrywała się spod kontroli, gdy Kaleth poczuł szturchnięcie w plecy.

- Na babę? Takiś kurwa twardy, psie?! Nie nauczyli cię, że samemu się tu nie przychodzi? - usłyszał za swoimi plecami.

Ariadne

Dowódca ocknął się na dźwięk słów kapłanki. O ile na chwile przejął go strach, to powrót do rzeczywistości przywrócił mu również wigor.
- Chyba zgłupłaś jaśnie Pani - rzucił odwracając się do biegu w stronę zejścia pod pokład. - Jak ci życie miłe, to spieprzaj stąd natychmiast.. - dobiegł do schodów na środku pokładu i zatrzymał się na chwilę - Albo pomóż mi znaleźć wiedźmę na dole. Tylko ona go opanuje!

Daz

Jak ktoś ma pecha, to po całości. W trakcie przygotowania granatu i przypalania lontu iskra z krzesiwa musiała wskoczyć prosto w nieszczelność skorupy. Wybuch był natychmiastowy, jeszcze w trakcie trzymania ładunku w ręce.

Korsarzowi zajęło chwilę, nim dotarło do niego, że leży na podłodze. Czuł pulsujący ból dłoni. Wydał z siebie jęk, ale go nie usłyszał. W uszach słyszał tylko rozsadzające czaszkę dzwonienie. Dopiero po chwili zrozumiał, że nie stracił wzroku, w miarę jak z pola widzenia ustępowały plamki i mógł obejrzeć swoją rękę. Kończyna, cała pokrwawiona, szczerzyła się masą odłamków glinianej skorupy granatu. Daz w całym tym pechu mógł się pocieszać, że zachował wszystkie palce.

Kaleth

Huknęło za plecami Strażnika z budynku, którego wejścia bronił, a pył i drobne odłamki posypały się na tłum. Okrzyki wściekłości na chwilę ustąpiły wrzaskowi przerażenia szykujących się do linczu.

Ariadne

Z nabrzeża usłyszała znajomy już rodzaj wybuchu, który przebił się pomimo trzasku wyginanej stali wrót doku. Wybuch był tym razem przytłumiony, jak gdyby rozchodził się z jakiegoś wnętrza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:17, 18 Wrz 2019    Temat postu:

Kaleth

Wykorzystując chwilową dywersję, wykręcił lekko dłonią włosy elfki wywołując syknięcie bólu celem skupienia i podszedł do nabrzeża.

- Pytałem o coś, masz dwie sekundy. syknął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:33, 18 Wrz 2019    Temat postu:

Kaleth

- Spójrz na moją lewą rękę i nie rób furory. Pogadam. Ale nie tu. - szepnęła.
Elfka przestała się szarpać i odsłoniła delikatnie półpłaszcz. Idealna cera młodej elfki co chwilę pulsowała czarnymi kolczastymi wypustkami, które znikały, aby pojawić się w formie przypominającej podskórny bluszcz, aby ponownie zniknąć.
- Morathi byłaby niezadowolona z mojej śmierci - dodała również szeptem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:07, 18 Wrz 2019    Temat postu:

Kaleth

Obrócił się z powrotem w stronę szturchacza i odsunął od nabrzeża. Zignorował wybuch, znając jego prawdopodobną przyczynę. Ciekawe, gdzie wetknął go Białemu przed detonacją pomyślał.

Do elfki rzekł cicho:
- Nie kombinuj, i ręka tak, żebym ją widział. Szkoda ucinać takie śliczności.
Wypuścił elfkę na ziemię i spojrzał, czy nadal miał krzykacza w zasięgu.

Jeśli tak, wycedził:
- Wypierdalaj stąd, póki jeszcze masz ręke do podcierania tyłka. Za trzy sekundy będziesz miał ją w gardle. Jeśli nie poskutkowało, pierdolnął go tarczą.

Jeśli zaś był spokój, skierował elfkę w stronę najbliższego opuszczonego budynku którego Daz nie wysadził i w środku zapytał:

- Co wiesz o kharibdysie rozwalającym właśnie dok Lokhira?
Kolejne pytanie brzmiało:
- Czego S'sildra Tor chce od was?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Czw 23:01, 19 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:01, 20 Wrz 2019    Temat postu:

Daz

- Jebane w dupę skaveńskie gównomioty pierdolone, niewychędożone nałożnice z Burdelą i inne zaropiałe skurwysyństwa! - zaklął, a przynajmniej tak myślał, że to powiedział. Starał się pozbierać do kupy, zanim ktokolwiek go zechce zdybać. Na tyle ile dał radę, ignorując ból i klnąc siarczyście, podniósł się z ziemi i chwiejnie oparł o ścianę. Zdrową rękę trzymał na rękojeści broni, a zranioną dociskał do piersi (jednocześnie chroniąc saszetkę). Spodziewał się tłumu ciekawskich, dlatego zaczął iść w stronę wyjścia.
- Rictus! Szczury w mieście - wyharczał pośpiesznie wymyślone kłamstwo, wychodząc na zewnątrz. - Dopadli drugiego... chyba... byli tuż za mną
Przyśpieszył kroku, chcąc jak najszybciej wynieść sie z zaułka i iść do karczmy. Potrzebował mocnego alkoholu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:32, 22 Wrz 2019    Temat postu:

Ariadne

- Ehh... Co on znowu zrobił - powiedziała pod nosem, kiedy usłyszała wybuch, po czym zwróciła się już głośno do dowódcy -A ta wiedźma na pewno tutaj jest? - zeskoczyła zgrabnie z konia i wydała mu rozkaz, aby szybował nad arką, aby w każdej chwili mógł po nią przylecieć. Następnie udała się w pobliże dowódcy, ale mając dłonie na sztyletach, tak na wszelki wypadek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:48, 23 Wrz 2019    Temat postu:

Ariadne

Pegazowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Rumak wzbił się natychmiast w powietrze i rozpoczął krążenie ponad szkieletowym dachem doku.

- Ma kajutę na dole. - odparł znikając na schodach na środku pokładu.

Ruszając za nim kapłanka usłyszała huk i zgrzyt metalu. Odruchowo spojrzała za siebie i zobaczyła, że uderzenie kharibdyssa spowodowało szczelinę, przez którą woda zaczynała się obficie wdzierać do środka. Monstrum zaniechało dalszych uderzeń. Zamiast tego zaczęło się wspinać na wrota zaczepiając szczęki swoich głowo-macek na krawędziach. Gdy zawisł na krawędzi już właściwymi łapami, zawył wściekłym rykiem z każdej paszczy.



Nie miała wiele czasu. Na dole wrzała bijatyka i słychać było szczęk broni.
- Szybko! - krzyknął dowódca wyciągając miecz i przebiegając przez pokład pomiędzy armatami w stronę rufy. Na deskach leżało kilku rannych korsarzy Lokhira. Ramieniem staranował drzwi do pomieszczenia stanowiącego zbiorową kajutę marynarzy i natychmiast upadł. Nad głową świsnęło mu eteryczne ostrze, które zniknęło w fioletowym dymie po wbiciu się w ścianę.

W pomieszczeniu stało 2 strażników oraz 4 włamywaczy. Na podłodze, oprócz rannych dwóch innych strażników, leżała elfia czarodziejka. Morska wiedźma była opleciona jakimiś magicznymi cierniami uniemożliwiającymi jej jakiekolwiek poruszenie się, zaś na twarzy brakowało... ust. Gładka skóra od nosa do brody wyglądała upiornie, ale Ariadne widziała to już kiedyś - było zaklęcie uciszające.

Robiąc krok do pomieszczenia Ariadne zauważyła kolejny problem. Na podłodze był rozsypany proch.
- Albo natychmiast stąd wypierdalacie, albo wypierdolę nas wszystkich! - odezwał się damskim głosem jeden z porywaczy tląc w dłoni magiczny płomień.

Kapłanka zauważyła, że wszyscy mieli na twarzy proste metalowe maski z dziurami na oczy. W ubiorze nie wyróżniali się niczym szczególnym od przeciętnego niewolnika, nie licząc uzbrojenia, ani nie posiadali żadnego widocznego herbu.

Krzycząca włamywaczka, oprócz magicznego ognika, dzierżyła w dłoni prosty sztylet. Dwóch jej kompanów trzymało zdobyczne szable korsarzy. Ostatni drobnymi ruchami opuszków palców kręcił lewitujący w powietrzu eteryczny kształt z wyglądu przypominający shuriken.
- Wiedźma idzie z nami i nikomu się nic nie stanie. Liczę do trzech... raz... - kontynuowała zamaskowana włamywaczka schylając się do rozsypanej ścieżki prochu.


Kaleth

Wybuch oraz przybycie na miejsce właściwej straży skutecznie stłumiło zapędy tłumu do linczu. "Szturchać" natychmiast oddalił się z miejsca po otrzymanych ciepłych słowach, bojąc się teoretycznego wsparcia. Prawdziwa straż po chwili konsternacji wpadła do budynku, gdzie chwilę wcześniej zniknął Daz z jeńcem. Kaleth nie rozróżniał słów oddalając się z miejsca z kobietą, ale chyba gwardia nie była zadowolona z tego co znalazła.

Najbliższy wolny budynek znajdował się dwie posesje bliżej karczmy, ale stanem swoich ścian zmienił się w zasadzie w tunel umożliwiający przejście do labiryntu wewnętrznych podwórek kamienic ciągnących się w stronę centrum miasta. Miejsce musiało być jakimś znanym skrótem, ponieważ co kilka chwil ktoś przechodził przez wybite w ścianach dziury jakby to było coś całkowicie normalnego.

- A co mam o nim wiedzieć? - wyraźnie zmarszczyła się elfka zapytana o monstrum z portu. - Nie mój cyrk, nie moje harpie. Najwyraźniej idioci próbują porwać lokhirową wiedźmę - wzruszyła ramionami.

Słysząc pytanie o Ss'ildra Tor roześmiała się.
- Uroczy jesteś. A czego Ss'ildra Tor w ogóle chce? Wszystkiego, byle pod ich władzą. Matka o tym wie, więc trzymam rękę na pulsie i rzucam kłody pod nogi kiedy mogę. Dopóki nie masz zamiaru mnie zdemaskować, wszystko będzie się toczyć tak jak powinno.

Uśmiech zniknął jej natychmiast z twarzy gdy naszła ją nowa myśl.
- Mój protegowany jeszcze żyje?

Daz

Gdy świst zaczął mijać, usłyszał liczne krzyki pod sobą, z miejsca gdzie zostawił upozorowane skaveńskie morderstwo. Gdy wyszedł na dziedziniec, trzech hazardzistów nie było. Nie widział by wbiegli do budynku, więc prawdopodobnie musieli wziąć nogi za pas, nim ktoś miałby zacząć zadawać im pytania.

Wyszedł alejką na bulwar, z którego widział nabrzeże. Najszybsza droga wiodła właśnie nabrzeżem.

Korsarz zobaczył rozpierzchających się ludzi. Część uciekała z okolic budynku, w którym narozrabiał, druga część uciekała w panice od morza, gdzie gigantyczny kharibdyss próbował sforsować dok Lokhira. Jeszcze inni w panice uciekali od ponownie rozniecającego się pożaru, gdyż najwyraźniej stragan nie został dogaszony.

Daz dostrzegł jeszcze coś. Tam gdzie kharibdyss szykował się do rzezi, a co gorsza - wyłączenia doku, w którym wkrótce miała się znaleźć na naprawach Duma, w powietrzu krążył znany mu od niedawna pegaz. Bez jeźdźca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:23, 23 Wrz 2019    Temat postu:

Kaleth

- Zależy. Ten o którym mówisz, zajmuje się porwaniami wiedźm?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:03, 23 Wrz 2019    Temat postu:

Daz

- Niech mnie Starucha dosiądzie - zaklał i skrzywił się zarówno z bólu w ręce, jak i zgiełku powstałego w porcie. -Na spaczone dziwki z Quintexu, to nie mój kharybdiss - rzucił pod nosem na w pół z uglą, na wpół z przerażeniem, przechodzącym w prawilny wkurw, widząc, który dok został zaatakowany. Wśród uciekających istot, wydawało mu się, że dostrzegł niewielką sylwetkę krasnoluda, który starał się lawirować wśród większych niewolników i elfów i w miarę utrzymywać pozycję "stójkowego".
-Drum! - zawołał, przeciskając się do niego. - Dawaj koszulę.
Nawet jeżeli nie był to jego krasnolud, zamierzał i tak zabrać mu nakrycie, by porwać je na pasy i założyć zaimprowizowany opatrunek na ranę, po czym skinął na niego, by szedł za nim i szybkim krokiem ruszył w stronę Dumy. Jeżeli krasnolud podążył za nim i faktycznie był jego sługą, wydał mu polecenie.
-Znajdź Kaletha, tego wielkiego zakutego w metal i powiedz mu, że jego księżniczka może być w innym zamku, bo jej konik rączo hasa po nieboskłonie samopas. Powiedz mu też, że Biały spotkał się ze szczurami. Strażnika powinieneś spotkać w okolicy budynku, z którego dobiegł huk. Pędź. A potem wracaj pędem do mnie na Dumę. Jasne?
W rozbolałej głowie zaczął układać improwizowany plan działania. Po pierwsze, zabezpieczyć okręt, po drugie opatrzyć rękę, po trzecie wyjebać w powietrzę ambasadę Har Ganeth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:26, 24 Wrz 2019    Temat postu:

Ariadne

- A kharibdyssa bierzecie ze sobą czy nie?- spróbowała zagadać włamywaczy, żeby zdobyć trochę czasu. A nuż jej kompani zaraz się pojawią? Albo jakiekolwiek inne wsparcie? Rozejrzała się dookoła, sprawdzając wygląd pomieszczenia oraz co ma pod ręką i co się może przydać. Przez myśl jej przeszło, że może Abaddon mógłby się jakoś przedrzeć do wnętrza statku i pomóc spacyfikować przeciwników. Spróbowała wyczuć wiatry magii, jeśli były dobre, zaczerpnęła dyskretnie energii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:16, 29 Wrz 2019    Temat postu:

Kaleth

Elfka pokręciła głową.
- To wątpliwej jakości dyplomata. Przynajmniej dopóki posiada mój wisior.

Daz

Złapany i rozebrany krasnolud nie protestował. Był mocno zdziwiony przebiegiem zdarzeń, a jeszcze bardziej, gdy znikąd zjawił się jego brodaty kamrat i zdzielił go w pysk. Daz miał myśl, że to jakiś krasnoludzki zły brat bliźniak, ale potem przypomniał sobie, że jest po prostu rasistą. A każdy krasnal wygląda tak samo.
- Panie, czuję się urażony! - krzyknął nowoprzybyły prawdopodobnie Drum. Słuchając instrukcji, brodacz próbował pomagać w nakładaniu opatrunku. -Aye, aye! - odparł na koniec i pobiegł w stronę zbiegowiska.

Daz udał się w stronę swojego okrętu, znajdującego się po zupełnie przeciwnej stronie nabrzeża niż karczma, do której pierwotnie zmierzał. Z odległości widział już, że coś jest nie tak, chociaż przez licznych ludzi po drodze nie potrafił dostrzec co. Wychylająca się przez burty załoga i pokazująca coś w wodzie nie zwiastowała nic dobrego.

Gdy się zbliżył, uświadomił sobie jak bardzo dotkliwy jest brak Drummond. Thrall, będąc treserem, ledwo potrafił opanować Khasię. Albo bydle szalało z braku obojga opiekunów, albo wyczuwało lęk wiedźmy, albo nadszedł ten czas w miesiącu, gdy chciała pożreć wszystkich. Thrall wraz z Boschem z trudem spętali co większe maco-główki potwora w wodnej zagrodzie przy okręcie jednocześnie karmiąc surowym mięsem.
- Straciliśmy sześciu, kapitanie. - oznajmił zauważalnie wściekły, choć spokojny Thrall. - Albo Drummond się znajdzie, albo jakakolwiek inna wiedźma, albo zostaniemy bez statku, albo bez potwora. Za dużo czasu na podjęcie decyzji nie mamy. Ci, których nie lubię, już się kończą. - ruchem głowy wskazał na czerwoną wodę w zagrodzie.
-A reszta już niekoniecznie chce zejść z okrętu. - dodał Bosch.

Ariadne

Pomysł z wejściem Abaddona szybko porzuciła. Jak bardzo by nie doceniała zwierzęcia, okręt był zbudowany z drewna zdolnego wytrzymać ostrzał armat i taranowanie innych statków. Przebicie się znienacka przez ścianę nie wchodziło w grę, zaś wezwanie go by wylądował i zbiegł tą samą ścieżką również pozostawało poza katalogiem dostępnym opcji.

Rozejrzenie się po pomieszczeniu nie dało jej wiele poza lokalizacją potencjalnych osłon z filarów. Kajuta była wypełniona licznymi, przytwierdzonymi do podłogi łóżkami oraz skrzynkami, a gdzieniegdzie hamakami. Stojące luzem skrzynie były owinięte sieciami przybitymi gwoździami do licznych kolumn, aby prawdopodobnie nie grozić urazem podczas sztormu. Po podłodze turlały się butelki, resztki jedzenia, pojedyncze buty oraz martwe szczury. W przybitych do sufitu w małych sieciach, rozlokowanych przeważnie w pobliżu łóżek, znajdowały się duże ilości rzeczy osobistych załogi. Kapłanka nie dostrzegła żadnych okien na obu burtach kajuty, a jedynie małą kratkę w suficie, prawdopodobnie dla cyrkulacji powietrza.

Ariadne wyczuła zmianę wiatrów. Z praktycznie braku jakiegokolwiek powiewu, magiczna pogoda przeszła w silny wicher. Zaczerpnięcie magii okazało się błahostką, ale nie sądziła że aż taką. Gdy wessała pobliską magię, zauważyła że rozbiła również magię porywaczy. Wytworzony przez nich eteryczny shuriken oraz magiczny płomień rozbiły się w mgiełkę, która opadła na ziemię jak brokatowe konfetti. Kapłanka zrozumiała, że lepsza okazja się może nie zdarzyć nim do przeciwników dotrze co się stało.

- A na chuj mi ta bestia? - odparła zamaskowana kobieta przerywając liczenie. Spojrzała na swoją dłoń, w której chwilę temu tliło się magiczne światło, próbując zrozumieć co się stało, ale i to zostało jej utrudnione rykiem bestii z zewnątrz. Próba połączenia licznych faktów oraz analiza jej obecnej sytuacji najwyraźniej zaczynały ją przerastać.

Kaleth

Kobieta rozejrzała się na boki i westchnęła, jak gdyby coś sobie uświadomiła.
- To co wyleciało w powietrze to on, prawda? - pokręciła głową i dodała mamrocząc pod nosem - Chociaż raz synalek mógłby się nie wpierdalać i zrozumieć, że matka wie lepiej.

- Pan zakuty Kaleth? - wyrwał Strażnika z rozmowy niski głos z zupełnie niepasującym doń pełnym wątpliwości tonem. Był to krasnolud ze świty tego pływającego wariata, o ile go pamięć nie myliła. Elfka obrzuciła obu podejrzliwym spojrzeniem, lecz brodacz zupełnie się nie speszył. - Nie jestem pewien czy nadal aktualne, bo widzę że księżniczkę z innego zamku już Pan znalazł, ale jej kuń samopas popierdala po skłonach czy tam przysiadach nieba. - poprawił pas spodni dumny z siebie i pogładził się po brodzie. - A, i miałem przekazać, że jakiś biały spotkał się ze szczurami, ale mi się wydaje że chyba z rybkami.

Efka głośno wciągnęła powietrze, które wypuściła z płuc bardzo powoli.

- Tak czy inaczej - kontynuował krasnal - Jeśliś czegokolwiek będzie potrzebował to Wielki Kapitan Daz Dekappian będzie czekać na Dumie Khaina. Ja żywo do niego biegnę, nim wprowadzi własną Księgę Uraz.
Krasnal obrócił się w stronę nabrzeża, próbując nie ugrzęznąć w gruzowisku.

Elfka przykryła twarz obiema dłońmi, które potem przesunęła poza oczy by pomasować skronie.

- Chcę wiedzieć? - spytała po chwili ciszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Nie 23:22, 29 Wrz 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:04, 30 Wrz 2019    Temat postu:

Kaleth

Zastanawiał się przez chwilę, co powiedzieć, ale przypomniał sobie, żeby w końcu zamknąć otwarte usta. Całe szczęście miał na sobie hełm, który otworzył.
Rzekł do elfki gdy krasnolud zniknął za gruzami:

- Z tym twoim... Cóż. Zależy, czy znasz jakiegoś nekromantę. Generalnie szef tego kurdupla odpierdala takie akcje z wybuchami, bo porwali jego wiedźmę morską. Zależy Ci, żeby to miasto rozjebały kharibdyssy? Jeśli nie, to przyda mi się Twoja pomoc.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Pon 0:05, 30 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 6:32, 30 Wrz 2019    Temat postu:

Daz

- Czyli u was też stabilnie, widzę - rzucił nonszalancko. - Ale nie lękajcie się, zrobimy dwie pieczenie na jednym ogniu.
Na szybko wszedł do kajuty i pierdolnął saszetkę z dokumentami na biurku i wyszedł na pokład, chwytając po drodze butelkę rumu. Pociągnął głęboki haust i się skrzywił. Podał trunek Thrallowi, czuł, że będzie go potrzebował.
- Trzy rzeczy: po pierwsze, napuszczamy Khasie na dok lokhira. Czego nie lubi gad w rui? Drugiego gada w rui. Będzie miała zajęcie. Po drugie, musimy przestawić okręt i obsadzić działa. Te, które jeszcze działają. Cel: ambasada Har Ganeth. W dupie mam zniszczenia dodatkowe, więc nie musicie się przykładać. Jak zobaczycie zielona flarę, w ciągu najbliższej godziny, to znaczy ognia. Jedna salwa, kolejne po 10 minutach lub po kolejnej zielonej flarze. Tam przetrzymują Drummond i jeżeli nie puszcza jej po dobroci, to puszcza ją po trupach. I trzecia rzecz, po czerwonej flarze, czyli że mam Drummond, spotykamy się w doku lokhira i SPRÓBUJEMY powstrzymać gady. - podyktował plan Thrallowi i Boschowi. - Pytania?
Do chlebaka dorzucił dwie race w odpowiednich kolorach i niewielki pistolet sygnalizacyjny. Załadował do niego zielona racę. Ze względu na uszkodzoną rękę, zostawił też zbędny oręż, pozostawiając sobie sztylet za paskiem.
- Jak nie ma pytań, to działać. - rozkazał, po czym biegiem ruszył w stronę ambasady.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Pon 6:39, 30 Wrz 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:19, 01 Paź 2019    Temat postu:

Ariadne

- Macie wiedźmę, do tego jeszcze weźmiecie wodną bestię i będziecie niepokonani! - zaczęła dalej grać na czas, ale zerknęła na morską wiedźmę, a dokładniej na jej twarz - jeśli i to zaklęcie zniknęło, to są na wygranej pozycji, o ile poskramiaczka kharibdyssa będzie współpracować. Zastanawiała się nad rzuceniem furii na dowódcę, ale chciała jeszcze przez chwilę zobaczyć co stanie się dalej. Co dwie wiedźmy, to nie jedna!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina / Zamknięte epizody Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
Strona 10 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin