Chapter 3: The Den Deals

Yelonek

Ramzes

- Nie na sprzedaż. I nie, nie potrzebuję się zastanawiać. - mruknął.
- Waż słowa, jak nie wiesz do kogo gadasz. Kapish?
Rzucił kwatermistrzowi pieniądze jak dziwce z szosy, chowając pozostały plik banknotów na miejsce.

- Ruchy, kurwa... - powiedział do reszty ekipy zmęczonym, ale i spokojnym głosem.

- Wiksiarz, do mnie jak skończysz.
Wyszedł przed budynek i spokojnie sobie zapalił w pobliżu strażników. Poobserwował ich chwilę z nudów i przysłuchiwał się gadaninie póki Wiktor nie wylazł. We łbie rodził mu się pewien plan.

Alen

Wiktor:

Rzucił za wychodzącym żołnierzem:
- Nie stresuj się stary, mam pomysł. Zaraz wyjdę i powiem co i jak.

Wykrzywił się w stronę kolesia za ladą.
- Chyba żeś się z gałęzi urwał i gruchną głową w beton. Więcej jak 20 za odrobaczenie obrzyna nie dam - na oko widać że nie warto. Co do skrzynki, faktycznie zajrzę i ocenię czy coś przydatnego będzie...

Podszedł i otworzył skrzynkę, szukał w niej jakichś przydatnych narzędzi - z drugiej strony, te gwoździe przydałyby się, miał pewien patent. Rozejrzał się po pułkach, może jednak coś umknęło sprzedawcy.

- Aha... a co z tą mapką?? - może być nawet jakiś szkic okolicy, wykres, cokolwiek - starał się być bardzo przekonujący.

Lamsen

@

Sprzedawca posłusznie wlepił wzrok w biust medyczki, wykrztusił:
- Dla panny dyszka, symbolicznie. To będzie niespodzianka Uśmiechnął się do niej.

Znowu zignorował kolejną zaczepkę, tym razem gapiąc się na tyłek dziewczyny wychodzącej ze sklepu. Mechanicznym ruchem zgarnął pieniądze do szuflady. Odłożył obrzyna Wiktora przed siebie. - Nie to nie, baw się sam. A mapy? Po co? Rozejrzysz się i widzisz, co potrzeba.

Wiktor

Mimo braku wykształcenia i inklinacji ku technice, spostrzegł kilka małych śrubokręcików, cążek. Wydawały się profesjonalne. Pogrzebawszy jeszcze chwilę znalazł kilka śrubek i nakrętek, ale gwoździ nie stwierdzono.

Facet widząc jego wysiłki, skwitował: - Jeśli chcesz majsterkować, zagadaj z handlarzami z Kryptopolis albo spróbuj w tym nowym sklepie. Wybierasz się tam? Poprosiłbym cię o przysługę.

Ian

Młodzian zniknął za rogiem, gdy przy drzwiach minął się z Czarną, a na schodach z Ramzesem. Z broni znalazł w sumie tylko stary rewolwer.

Ramzes

Na jego widok, pilnując ywejścia szturchnął kolegę, wskazując głową wychdozącego. Gdy odszedł kawałęk dalej, wystarczający według strażnika aby nie słyszał go zaczął:
- To ci nowi, podobno u Butcha siedzą.
Drugi wzruszył ramionami. - Co z tego? To nic nie zmienia.
Pierwszy żachnął się. - Kto wie?

Yelonek

Ramzes

Popatrzył na obu chłopa z uśmieszkiem. Dopalał kiepa opierając się o ścianę i czekał aż Wiktor łaskawie ruszy do niego dupę.

Popatrzył jeszcze na ulicę czy nie jeździ jakiś samochód z normalnymi cywilami, nie należący do żadnego gangu. Krótko terminowo można byłoby od kogoś pożyczyć po uprzednim face-liftingu.

Alen

Wiktor:

- Widzę, że nawet monopolowy za rogiem jest lepiej zorganizowany niż wy tutaj. Ale... niech będzie, wezmę chociaż te narzędzia. Na moje usługi chwilowo nie licz.
Wyjął i położył na stole 80$, przytrzymując ręką.
- 80$ i więcej nie dam. - jeżeli facet się czaił, to dorzucił jeszcze 10 i wziął skrzynkę.
Zabrał z lady obrzyna i ruszył do wyjścia. Jeżeli bez problemów wyszedł z magazynu, zwrócił się w kierunku żołnierza.
- Kurwa, towaru to tu nie mają wcale. No ale mów co tam ci do tej głowy przyszło. - uśmiechnął się do Ramzesa.

s.

Czarna
Przyglądała się z zaciekawieniem nowemu nabytkowi. Ważyła w ręku próbując domyślić się zawartości. Bez słowa wyjęła zapłatę ignorując zainteresowanie sprzedawcy. Usiadła niedaleko Ramzesa i zajęła się pakunkiem.

Kiedy Wiktor podszedł do Ramzesa z zainteresowaniem zaczęła śledzić tok rozmowy.

Yelonek

Ramzes

Puścił dymek i ruszył przed siebie wychodząc z posesji na normalną ulicę.
- Z jakiej odległości możesz na luzie kosić cwelków z tej klamki Śledzia? Z pół kilometra będzie lajt, no nie? - rzucił do Wiktora. Gdy filtr zaczął się przypalać strzelił z palców niedopałkiem gdzieś w bok.
- Poszukaj sobie dobrej miejscówki z widokiem na lokum Martina... I żeby niespecjalnie ludzie zwracali uwagę jak zaczniesz napieprzać. I na trasę ewakuacyjną jak zgarniemy właściciela.

Poczekał na reakcję i przy okazji obejrzał się czy nikt nie wykazuje ponadprzeciętnego zainteresowania ich rozmową.

- Zrobilibyśmy małe wejście na 3 ekipy. Ty byś osłaniał nam dupy, Czarna tobie żebyś nie miał niespodzianki. Ian by wlazł sam i zostawił im gdzieś wybuchowy prezent na odciągnięcie uwagi, ja natomiast ze Śledziem wbilibyśmy po Martina, wyciągnęli złamasa do jednej z ich bryk i spieprzali z ogniem przy dupie. Potrzebne nam tylko jeszcze lokum, w którym byśmy się zaszyli. Wiesz gdzie tu są jakieś magazyny, rzeźnie albo inne kwadraty gdzie już się imprez nie robi?

Alen

Wiktor:

Uśmiechnął się, gdy żołnierz wspomniał o jego możliwościach bojowych.
- Bez optycznego lub laserowego więcej jak pół kilosa pewnie nie będzie, ale dobre i to. W okolicy widziałem kilka stosunkowo wysokich budynków z płaskim dachem. Będzie w czym wybierać. - oparł się o ogrodzenie.
- Ale o dobrym lokum zapomnij. Chyba że pogadasz z tym nowych szczurkiem Iana. Widziałem że to bardzo obrotny dzieciak, może kojarzy jakieś miejsce, nie rzucające się w oczy.
- Pozostaje problem amunicji. 7,26mm to oni tutaj nie mają - spojrzał z krzywą miną na drzwi magazynu - Nie wiem czy wystarczy mi jak zacznie za wami napierdalać większa grupa. - zajrzał do plecaka i magazynku od DSRki w celu sprawdzenia liczby pozostałych naboi.

- Pomysł ogólnie git, myślę że dobrze byłoby to zrobić z samego rana. Z tego co pamiętam, większość świty Martina wyjeżdża rano i wracają na wieczór.

Yelonek

Ramzes

- Z tego co obaczyłem to optyka ma, więc nie sikaj. Dwie nogi do rozstawu też. Amunicja chyba nie będzie problemem, sam korzystam. Co ci brakuje w magazynkach to uzupełnisz ode mnie, bo brać luzem i dorzucać do strzału w akcji nie ma sensu. Komunikacje też mamy. Ja i Ian po gdakaczu kupiliśmy, Śledź ma w tym swoim ustrojstwie... W sumie, łap. - przekazał Wiktorowi swoje walkie-talkie - Skoro z nim bym wchodził to jedno nam wystarczy, a ty kontakt musisz mieć.

Osobiście trochę pożałował, że nie kupili żadnych masek. Trudno się mówi.
- Zresztą nawet jak zaczniesz kasować ludzi to z pół kilometra słychać nie będzie raczej tam u nich na miejscu. A jeśli już to i tak maszyny, wozy i c4 wsio zagłuszą.

Zastanowił się jeszcze chwilę.
- Na upartego w slumsach możemy o ile coś jest pod kontrolą Trybów. - próbował sobie przypomnieć z wędrówek po mieście takowe lokacje - Nawet jak ćpuny będą to nic nam nie zrobią... - nastała chwila ciszy a potem roześmiał się jak kretyn - W sumie, jedna ćpunka mogłaby się nam nawet przydać.
Wyszczerzył się iście złowieszczo, ale nie zdradzał szczegółów.

Jeśli ekipa doszła do nich, przedstawił plan raz jeszcze.

Beowulf

Hans

Wysłuchał planu i nie miał pytań. Mieli po prostu, wejść, wyjść, zdobyć po drodze jakiś pojazd. W sumie ufał Ramzesowi na tyle, by nie mieć wątpliwości, że rozkurwią kosmos po drodze, ale gdy spojrzał na Wiktora doznał olśnienia.
-Mam tylko jeden problem. Wolałbym mieć w środku coś mocniejszego niż pistolet na ręku. Jakby nie patrzeć, napotkamy paru przeciwników, a nie będzie czasu na porządną burdę.- Poza tym... Był w stanie zaufać przywódcy. Nie było to w końcu nic wyjątkowo niewykonalnego.

Alen

Wiktor:

Spojrzał na Hansa.
- No, nie wiem co miałeś na myśli, ale tego obrzyna brałbyś na własną odpowiedzialność. Amunicję ma, więc z tym nie powinno być problemów.
- No to postanowione: czekamy na Iana i niech się pogada ze swoją wtyką. Slumsy będą dobrym lokum na 2-3 dni. Potem w razie problemów możemy się przenieść do pobliskiego Modok. Jestem pewny, że przyjmą tam nas z otwartymi rękoma - wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Lska

Ian
Porzucił rewolwer i wrócił do reszty ekipy, cicho szemrząc pod nosem przekleństwa pod adresem boga zaopatrzeniowców i wyciszanej broni. Po wysłuchaniu planu stwierdził:
- Da się zrobić ale potrzebujemy czegoś co wybucha to po 1. Z młodym pogadam, coś się znajdzie myślę. Pozostaje sprawa ukrycia naszych dup i konkretnego zaplanowania, jak na przykład chcemy pozbyć się ewentualnego pościgu.

Yelonek

Ramzes

Zwrócił się do Wiktora:
- Najpierw będziemy musieli cwelka wypytać po swojemu, a potem oddać najlepiej Butchowi jeśli chcemy z tego cokolwiek mieć.

-Co do ładunków... - zwrócił się do Iana tym razem - Jednym c4 dysponujemy, na mały sabotaż powinno wystarczyć. Na jakikolwiek pościg powinna wystarczyć snajpa i moja Ebony jak będę na pace siedział. - tutaj pogładził swoją śliczną czarnulkę z numerem 47.

Lska

Ian

Popatrzył na chłopców z powątpiewaniem:
- Tylko uważajcie żeby nie przesadzić, martwy na nic się nie przyda.
Po chwili namysłu zadał kolejne pytanie, dość kluczowe:
-A tak w ogóle to ktoś z was umie prowadzić te potwory? - Spojrzał pytająco na Hansa.

Lamsen

Czarna

Po niecierpliwym rozrywaniu pakunku, na dłoń dziewczyny w końcu wypadła maleńka lunetka. Na pierwszy rzut oka był to naprawdę dobry sprzęt. Maleńkie trawienie na obudowie pisało Victory

(celownik optyczny klasy B, bez miernika i termo/noktowizji). Czarny metal był przyjemnie gładki i chłodny w dotyku.

Ian

Z pewnością w mieście znajdzie się kilka pustostanów, już na tę chwilę mógł wymienić trzy miejsca. Problem w tym, że w każdym pomieszkiwali czasem narkosie, żule, a czasem nawet jakieś lokalne gangi.

Wiktor

Łażąc po mieście zwrócił uwagę na jeden z bloków koło kościoła - ruina, jednak z pewnością dałoby się wejść na trzecie piętro. Problem w tym, że budynek ten mieścił się praktycznie w środku miasta.

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Anno Domini 2192	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 13, 14, 15 Następny
Strona 9 z 15