Chapter 3: The Den Deals

Lamsen

Ian

Nie niepokojony przez nikogo, chwiejnym krokiem udał się do swojego lokum, gdzie na śmierdzącym materacu szybko zapadł w sen.

@

Przy poruszeniu tematu rozrywki dla dorosłych, Wiktor przypomniałsobie jak jeszcze przed wyjazdem kilku innych najemników wspomniało o przehulaniu zaliczki w burdelu 'Kocia Łapa'. Mimo iż położony w dzielnicy magazynowej, lokal ten oferował jakość i dobrą, bezpieczną zabawę. Ceny jednak były wygórowane, lecz przystępne - kotki brały przynajmniej stówkę za godzinę. Motto - klient ma zawsze rację.

Alternatywą było znalezienie jakiejś narkomanki, co za działkę przerżnie nawet psa, albo zgarnięcie zwykłej latarniowej kurewki za garść dolców. W tym brydnym mieście było ich pod dostatkiem.

Rozważania przerwał upadek jakiegoś odzianego w skóry gangstera od Czaszek na waszym stoliku. Krótki lot zafundował mu Niebieski, który teraz podchodził do leżącego na ich stoliku w szkle i wilgoci przeciwnika.

Beowulf

Hans

Z przerażeniem spojrzał na tłukące się kufle... i stwierdził, ze wiele wybaczy, ale nie śmierć duchowego potomka Heinekena.
Najpierw dostał leżący w którego wsiąkało piwo. Jeżeli drugi spróbował podziękować, też dostał strzał w zęby z odpowiedzią:
-To za browar-
A potem?
Na szczęście Hans miał jako takie doświadczenie w burdach.

Yelonek

Ramzes

- No kurwa! - warknął gdy został oblany resztkami własnego browaru. Popatrzył na obie mordy wrogo. Po chwili stonował patrząc na niebieskiego. Sięgnął do kieszeni po wisiorek z trybikiem i natychmiast go sobie zarzucił na szyję.
Spojrzał na leżącego na stole Czerwonego z szelmowskim uśmiechem.
- Właśnie wygrałeś podwójny wpierdol. - rzekł gdy ten w tej samej chwili zainkasował strzał od Hansa.
Złapał go za fraki i jednocześnie wstając rzucił na kolejny stół.
W zasadzie, tego mu właśnie brakowało.

s.

Czarna

Odepchnęła się od stołu unikając jednocześnie kontaktu z kończynami nieszczęśnika. Potem uchyliła się znajdując się na jego torze lotu na kolejny stolik. Wstała powoli odwracając się w strone Ramzesa z bezpiecznej odległości

- ekhem. kto się tego nie spodziewał? -

Alen

Wiktor:

Można było się spodziewać , że na próżno szukać spokoju. Odwrócił się i zaczął iść z powrotem w stronę ich stolika.
- Wiecie co jak skończycie się bzykać z tym cwelem od Beki, mam patent jak rozluźnić atmosferę. - uchylił się przed lecącym ciałem gościa z czerwoną czaszką.

- Niedaleko stąd, jest miły i przytulny lokal gdzie będziecie mogli sobie rozładować atmosferę. Kociaki które tam serwują są znacznie lepszej jakości.

- Co prawda ceny nie należą do najniższych ale co tam, raz można zaszaleć.

s.

Czarna

Oparła się o stolik i obojętnie podniosła stojącą na nim butelkę. Pociągnęła łyk obserwując

- wyglądają na szalenie zainteresowanych, nieprawdaż? Masz za słabe argumenty

Przyjrzała się sytuacji i oceniała czy ktoś zamierza dołączyć się do bójki.

Lamsen

-SOUNDTRACK-

Hans

Próba uderzenia osobnika próbującego wstać okazała się być zbyt trudna dla podchmielonego i nieprzyzwyczajonego do burd mechanik. Dopiero trzecie trafienie z pięści wycisnęło piękną, soczystą śliwę w oczodole Czaszki.

Niebieski zrobił kilka kroków w kierunku Hansa, cedząc: za browara to i tobie wpierdolę! Po czym chwiejnie ruszył w jego kierunku z wyciągniętymi pięściami.

Ramzes

Zamroczony przeciwnik nie stawiał zdecydowanego i skoordynowanego oporu i najwyraźniej miał już doświadczenie w lataniu.

Pięknym łukiem poleciał twarzą w drugi stolik, zwalając się na podłogę w akompaniamencie tłuczonego szkła, rozbryzgów piwa, wyzwisk i wrzasków innych gości. Trzej siedzący przy stoliku faceci w skórach podnieśli się i spojrzeli na żołnierza. Najstarszy z nich powiedział, opierając dłonie o biodra: - płacisz dolarami, czy zębami za nasz alkohol?

Wiktor

Jego głos rozsądku zginął w podnoszącym się tumulcie - pusta butelka po whisky rozprysnęła się na ścianie obok jego głowy, siejąc błyszczącymi odłamkami po podłodze. Miotacz właśnie zgarnął po łbie od jednego z ochroniarzy karawaniarza, po czym obaj upadli między stoły okładając się pięściami, od serca.

Barman pospiesznie chował butelki za ladę.

Daria

Odsunęła się w kąt pomiędzy rogiem sali i schodami na górę, obok Wiktora. Pies przysiadł przy jej butach, z niejakim zdziwieniem obserwując zachowania dwunogów.

Beowulf

Hans

Przyjrzał się miotaczowi:
-O cholera!, swój. Wybacz stary, ale ciężko się nie wkurwić jak czacha ląduje na stole, myślałem, że znowu jakieś typy spoza miasta się pchają.-
Udawał na tyle swojskiego na ile się dało. W końcu pół dnia spędził słuchając ich jeżyka i obserwując ich obyczaje, a sytuacja powoli zaczynała przypominać Termopile.

Yelonek

Ramzes

- On z nami! - wrzasnął do Niebieskiego gdy wisiorek latał mu na piersi.

- TRYBY W TANGO! - wydarł się na całe gardło podnosząc krzesło i rzucając nim w grupę, która jeszcze się nie ogarnęła dostatecznie.
Jak tylko którykolwiek oberwał, natychmiast stosował kombinację - cios w splot, zasłonięcie się ciałem przed innymi, a następnie frontalne kopnięcie by wpadał w resztę ekipy. Jeśli jednak sytuacja robiła się za gorąca, chwytał za butelki i rozbijał je na czerepach. W końcu broń improwizowana dobrze leżała w jego rękach, nie? W końcu był samcem alfa, nie?

Przez cały czas śmiał się szaleńczo, jak demon w piekle. Nawet gdy obrywał.

s.

Czarna

- oho. "samiec alpha: mode on" teraz to się zrobi ciekawie - pociągnęła łyk piwa zakoszonego z kolejnego stolika. W samą zabawę nie chciała się mieszać - lepiej żeby medyk wyszedł z tego wszystkiego cało.

Alen

Wiktor:

Zdecydowanie nie miał zamiaru brudzić sobie dzisiaj rąk.
Dołączy tylko jeżeli jakiś nieostrożny kolo zbliży się na wyciągnięcie ręki.

Lamsen

-SOUNDTRACK-

Dzisiejsze zajście wyjaśniło nowym, dlaczego wystrój knajpy jest taki, a nie inny. Stoliki zrobione z twardego, impregnowanego drewna nie nadają się do rzucania i są zarazem wytrzymałe na zderzenia z rzucanymi ciałami uczestników bójki barowej. Wysoko zawieszone neony nie oberwały mimo obfitości przedmiotów latających w powietrzu, przeważały butelki, buty, nieliczne krzesła i kilka siekaczy. Z kolei służące za bar ławki po zdjęciu napojów i przewróceniu o 90 stopni okazały się byc niezłą fortecą dla ajenta.

Trybik, który sprawiał chyba nie tylko Hansowi wrażenie, jakby chciał go sklepać okazał się przytomnie odepchnąć i walnąć innego Czaszkę, który dopiero wstałod stołu przymierzającego się do rozwalenia butelki o łeb Ramzesa.

Krzesło, celnie posłane w kierunku trzech awanturników, przeleciało po stole, zatrzymując się na innym, rosłym bywalcu. Kolejne pociski i przepychanki sprawiły, że wkrótce wszystki napierdalali się z sąsiadami - jedynie Hans, Ramzes i Trybik oddawali się starżytnej sztuce bójek barowych stojąc do siebie plecami, zgarniając i wyprowadzając kolejne ciosy.

Po kilkunastu minutach większość kombatantów albo sięrozpierzchła oknami i drzwiami do knajpy, albo leżała pokotem po podłodze, cicho pojękując.

Daria, Wiktor i pies oddawali się z rogu kontemplacji, brakowało tylko prażonej kukurydzy do pełnego szczęścia.

Straty, poza ich alkoholem, niewielkie: chwiejący się ząb i rozbita warga u mechanika, Ramzes wykpił się stłuczoną szczęką, a nieoczekiwany sprzymierzeniec lekko krwawił z łuku brwiowego, który rozorała mu celnie rzucona flaszka.

Odwrócił się. i spytał: - Nowi u nas? Butch jestem.

s.

Czarna

- Eeeeeee tam. myślałam, że będzie dłużej, spektakularnej i z fajerwerkami. Zawiodłam się. - krzyknęła w stronę Ramzesa - Zupełnie jak na seksie z facetami.

Yelonek

Ramzes

Opuścił gardę zauważalnie rozczarowany.
- No kurwa... nie psujcie zabawy. - posmutniał. Liczył, że zabawi się ja za młodszych lat, albo chociaż sprzed dekady. Że przynajmniej kimś rzuci w poprzek sali, w ruch pójdzie kilka własnych żeber a tu jakaś miernota. Co pokolenie to gorsze.
Westchnął i rozmasował szczękę odwracając się do niebieskiego.
- Nowi, nowi... Ale prawie jak w domu, tylko większe pizdy.
Nie przedstawił się w zwrocie. Chociaż w międzyczasie przeszła mu ochota na spuszczenie łomotu z powodu rozlania piwa, nie znaczyło, że chciał się spoufalać.

Zerknął na resztą ekipy.
- Wiksiarz, chyba nici z dup. Straciłem humor jak tak pospierdalali, tchórze.

Słysząc ripostę Czarnej poczuł się jeszcze gorzej.
- Ssij.

Beowulf

Hans

-Taka zabawa jaki lokal, taki seks jaki partner. A faceta trzeba tylko umieć dobrze zmotywować.- Spróbował kopnąć w dupę jakiegoś czołgającego się dobitka, po czym odezwał się do trybika.
-Taaa, nowi, ale szybko się uczymy. Ja jestem Hans, poszukiwacz wpierdolu.- Jemu dla odmiany humor dopisywał, chociaż bolała go szczęka. Zaryzykował spoufalenie się z Ramzesem i klepnął go po plecach mówiąc:
-Nie martw się, z miasta nie wyjadą, a skoro tak spierdalają to może ściągną jakiś kumpli? Wtedy się pobawimy jak należy.-
Uśmiechnął się by skrzywić się z powodu obolałej szczęki.
-Poza tym, po co rezygnować z dobrego noclegu, skoro im do jutra odwagi nie przybędzie? My się chyba jeszcze nie wyprowadzamy, prawda?- Po czym poszedł szukać ostatniego żywego browara.

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Anno Domini 2192	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, ... 13, 14, 15 Następny
Strona 2 z 15