Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Intermission I: Slaver's Point
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina / Zamknięte epizody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:45, 20 Sty 2020    Temat postu:

Daz

Przyjął informacje z otoczenia. Jak dotychczas udawało mu się zachować spokój, ból głowy, jaki odczuwał od jakiegoś czasu przeszedł w przeciągły, długi pisk, wytłumiając inne dźwięki tła. Rozejrzał się po okolicy, jakby widząc ją po raz pierwszy. Drummond szybko zorientowała się, co jest na rzeczy i skupiła się sprawdzając stan wiatrów magii. Tymczasem kapitan przeskakiwał wzrokiem po rozedrganym tłumie, oceniając potencjalne zagrożenia, po czym zaczął iść w stronę podium, z którego prowadzona była aukcja. Maksymalnie zbliżył się do artefaktu, zmawiając krótką modlitwę do Mathlaana. Jeśli kapryśne bóstwo chce, by zdobył ten artefakt, niech da wyraźny znak. Natomiast jeśli nie, sam go sobie weźmie.

Stanął przy wodzireju i popatrzył po zebranych. Pisk w jego głowie ustał. Odruchowo poprawił chlebak z granatami i odpiął wieczko.
- 2801 złotych koron. Ktokolwiek przelicytuje, tego rozpierdolę, jak ambasadę Har Ganeth. I okolicę też. - rzucił groźnie, opierając dłoń na granatach błyskowo-dymnych, gotowy do ich użycia.

Wszyscy załoganci Dumy obecni widząc swojego kapitana na podeście zaczęli zbierać się w jedną grupę, asekurując się nawzajem i szykując na to co dalej nastąpi, Bosch zawczasu przygotował czerwoną racę sygnalizacyjną, a Drummond zaczęła inkantować zaklęcie Mistycznej Mgły wokół placu, czekając na rozwój wypadków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 2:34, 23 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth

Hiatl żachnął się słysząc propozycję, ale jednak zgodnie z kulturą wypił toast.
- Za całego swego żywota zrobiłem dla druchii więcej niż jestem w stanie otrzymać w zamian. Nawet nie liczę, że kiedykolwiek się rachunek wyrówna choćby w połowie, więc odwieszam czapkę i mówię światu stanowcze "spierdalaj".

Na pytanie o skavenach przewrócił oczami.
- Od czasu otwarcia tunelu jest ich na pęczki. Co chwila gnieżdżą się incognito na jakimś pokładzie jak jacyś pierdoleni imigranci. Najczęściej na statkach zaopatrzeniowych.

Strażnik nie zdążył rozpytać obsługi, nim Daz rozpętał zadymę.

Wszyscy

Ludzie zamilkli, gdy Daz wkroczył na scenę. Koniec jego wypowiedzi zagłuszyły metaliczne gwizdy wyciąganych broni, krzyki wyklinające go trzy pokolenia wstecz oraz ogólny rozgardiasz.

Daz poczuł dławienie w gardle, a gdy próbował wziąć wdech - zachłysnął się. Jego skóra zaczęła spływać strugami wody, jakby pocił się morską wodą. Z ust zaczęła wylewać mu się ciecz, jakby wypił całe wiadra i właśnie je zwracał. Czuł, jak wzbierająca zawartość płuc zaczyna mu się pienić. Kapitan był święcie przekonany, że się topi na środku sali pełnej ludzi. Panika zaczynała wkradać się do jego umysłu, wpływając na precyzję jego ruchów, przez co wyglądał jak niemowlak nieświadomy swojego otoczenia.

Dławiące się dźwięki ucichły. W zasadzie, zapanowała kompletna, nienaturalna cisza, od której boleśnie dzwoniło w uszach. Nikt nie słyszał niczyich krzyków, żaden ruch nie wydawał dźwięku, jakby wszyscy ogłuchli.
Ariadne natychmiast zrozumiała co się stało. Ktoś z obecnych rzucił zaklęcie Strefy Ciszy, sprawiając że w sali nie wydobędzie się żaden dźwięk. Czar był popularny wśród niektórych zabójców, ale częściej stosowało się go uniemożliwiając podsłuchiwanie bądź rzucenie jakiegokolwiek zaklęcia wymagającego inkantacji.

W kompletnej ciszy głos Hiatla zabrzmiał jak spadające z wysokości płyty grobowe.
- JAK ŚMIESZ KMIOCIE?!

Hiatl przeszedł przez rozstępujący się przed nim tłum i wkroczył na scenę. Obejrzał się na chwilę za siebie, powodując, że inni podążyli za jego wzrokiem.
Otoczony wcześniej wianuszkiem kobiet masywny, acz starszy elf, stał stopą na przyciśniętej do podłogi łydce Drummond, zaś jedną ręką założył jej chwyt zwany pospolicie "łabądkiem". W drugiej dłoni trzymał kordelas, bacznie obserwując otoczenie. Inny elf trzymał kuszę wycelowaną w twarz Boscha. Trzech innych elfów ubezpieczała swoje towarzystwo, nie wiedząc jeszcze kto z obecnych, mimo bycia w większości im przyjaznym, może stanowić zagrożenie.

Hiatl wrócił wzrokiem do Dekappiana i w furii kopnął go w nogi, podcinając go na podłogę.
- Moje pożegnanie, na którym rozdaję swoje dobra. Mój koniec kariery. Moi goście. Masz, kurwa, pomiocie niewdzięczny, za uratowanie twojego zasranego życia, mi się tak odwdzięczać?

Stary elf stanął butem na prawym ramieniu Daza i wyciągnął nóż. Czekał ewidentnie na pretekst patrząc w przekrwione od braku tlenu oczy swojej ofiary.
W pomieszczeniu pachniało morzem. Dookoła Dekappiana powstała spora kałuża z mętnej morskiej wody, bezdźwięcznie przelewając się ze sceny na główną salę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Czw 2:40, 23 Sty 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:10, 23 Sty 2020    Temat postu:

Ariadne

No i kutas harpie strzelił... Teraz nikt nie przyjdzie na nabożeństwo! Co ten idiota sobie myślał... A potem się dziwią, że co chwila nam kogoś porywają, jak wszędzie robi sobie wrogów! - pomyślała, po czym zerknęła na Kaletha i zwróciła się do niego w myślach:

- Nie reaguj, niech nie będzie po nas widać, że rozmawiamy. Co robimy? Przyznajemy się do niego czy niech się krew leje i szukamy nowego transportu? Już mi się cierpliwość kończy przy jego manii wysadzania wszystkiego... Jakby to było remedium na wszystko. Ewentualnie przejmiemy sami jego statek?

Starała się również wyczuć źródło zaklęcia. Czyżby był to sam Hiatl? Może to jego amulet daje mu takie moce?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:26, 23 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth

Nie nasz burdel, nie nasze harpie. Na miejscu Hiatla sam bym mu najebał. A popłynąć możemy z Vaasem. odpowiedział telepatycznie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Czw 21:02, 23 Sty 2020, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:57, 23 Sty 2020    Temat postu:

Daz

Gdy poczuł, że się topi stracił rezon. Nie mógł skupić myśli, ani zrobić nic innego, jak tylko czekać na rozwój wydarzeń. Gdy Hiatl stanął nad nim z obnażonym ostrzem uśmiechnął się butnie.
- Zawsze warto spróbować - powiedział do niego bezgłośnie wzruszając ramionami. - Taka korsarska dola.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:02, 24 Sty 2020    Temat postu:

Wszyscy

Hiatl popatrzył na twarz pokonanego i pokręcił głową. Pochylił się nad ofiarą i wykonał szybkie cięcie. Następnie wolną ręką zabrał odcięty chlebak z granatami i odrzucił go na bok.
- Śmierć z mej ręki jeszcze zaszczytem byś nazwał, więc skazuję cię na żywot trędowatego. Błąkać będziesz się jak pies wygnany, za gryzienie ręki, która cię karmi. Nie zaznasz łaski najmniejszej, ni od druchii, ni boga wszelkiego, boś nie godzien za brak honoru swego. Wyklinam cię z braci morskiej, jak i sam jej się wyrzekłeś. Wypierdalaj.

Hiatl cofnął się o krok i zakręcił młynka w powietrzu palcem. Do sali natychmiast powrócił słyszalny rozgardiasz. Daz złapał pierwszy łyk powietrza jakby wynurzył się z najgłębszej wody, jednak natychmiast został złapany przez kilka osób z tłumu, które zaczęły go wlec w stronę drzwi.

- Ty i twoja kompania, o ile ktokolwiek przy tobie pozostanie, macie dwie godziny by opuścić ten port - oznajmił grobowym głosem wodzirej, będący jednocześnie dyrektorem kapitanatu. - Po upływie tego czasu, z mocy nadanego mi prawa, Slavers Point będzie was traktować jako persona non grata.

Chwilę później Daz został wyrzucony na bruk, a zaraz za nim Bosch i Drummond.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:08, 24 Sty 2020    Temat postu:

Ariadne

Podeszła do Kaletha i już normalnie, ale szeptem odezwała się do niego:
- No i co teraz? Szukamy nowego transportu? Może pogadajmy z Vaasem... Dekappian spalony, a biorąc pod uwagę to co Hiatl może czynić magią przy pomocy amuletu, to jego przekleństwo może mocno nam plany zniszczyć. Mam złe przeczucie, że co chwila będziemy trafiać na sztormy, kataklizmy, kharibdyssy będą szaleć i wymordują nas wszystkich... A wstawiać się za nim i prosić o wybaczenie to chyba nie do końca dobry pomysł, chyba, że może Heartkeeper coś nam pomoże. Teraz kwestia znalezienia Twojego giermka tak ważna nie jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:38, 24 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth

Po pytaniu kapłanki zdał sobie sprawę, że miał otwarte w zdumieniu usta nad tym, co się właśnie odjebało. Był świadomy spierdolenia Łysego, ale nie spodziewał się, że zniży się do łamania morskich tradycji... W imię czego, kilkuset sztuk złota w licytacji...? Popił z kubka i odpowiedział Ariadne:
- Oby gówno się do nas nie przykleiło teraz. Potem pogadamy na spokojnie, najpierw rozważmy alternatywy.

Wziął kapłankę pod ramię i zaprowadził do stołu Vaasa, gdzie usiedli.
- Vaas, co do kurwy się stało...?

Jeśli wznowili licytację artefaktu, rzucił:
- Dwa tysiace i noc z kapłanką! Albo z kapłanem, jak kto woli, też jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:49, 24 Sty 2020    Temat postu:

Daz

Odzyskawszy władzę nad sobą wstał i poprawił ubranie. Spojrzał z pogardą na starca.
- Sam się wyklnij, emerycie, co własny okręt sępom na pożarcie rzuca. Tyś mi ni brat, ni kamrat, a twe słowa jeszcze solą ci w gardle staną. - syknął, ale poddał się i dał poprowadzić do wyjścia. - Nigdy nie spotykajcie swoich bohaterów. W rzeczywistości okazują się ruchać dorsze. - rzucił jeszcze.

Na zewnątrz uciszył gestem Drummond i Boscha. Jeżeli mają jakieś uwagi, wysłucha ich, ale dopiero na okręcie. Jak i reszty załogi. Po drodze zahaczył jeszcze o kartografa po mapy - na jakimkolwiek etapie były, lub po zwrot pieniędzy. Idąc przez targ przypomniał sobie o skavenie. A może by tak puścić szczura luzem na nich... - pomyślał, ale pokręcił głową. Prędzej wysadzi bramę do Podmorza jak zbrata się z gryzoniami.

Wrócił na Dumę i zebrał załogę w jakimkolwiek stanie była. Krótko streścił sytuację w jakiej się znaleźli.
-... więc nie z takimi przeciwnościami było się nam mierzyć. Jednak, nie wisi nad wami już bat i groźby, więc jak ktoś chce zostać w Centrali Rybnej, proszę bardzo. Z kolei ci, którzy popłyną z nami dalej, no cóż, nagle zrobiło się wiele okazji do zyskania bogactw. Jedne legendy odchodzą na brzeg, inne dopiero się rodzą. - zakończył i spojrzał na załogę, szczególnie na swoich oficerów i korsarzy. - Pytania, uwagi, wnioski o podwyżkę? - uśmiechnął się.

- Zabezpieczyć ładunek, szykować żagle, obsadzić działa, zaprząc kharybdissa. Ruszamy za 1,5h - rozkazał, jeśli miał komu. Spojrzał jeszcze na Lipali. Jeżeli Vaas nie znalazł tresera, a raczej nie znalazł, zwrócił się do Drummond.
- Czy jesteśmy w stanie płynąć na dwa Kharybdissy? Nie chciałbym, żeby Vaasa zjadł jego własny gad, jak nie będzie miał tresera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 2:33, 25 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth & Ariadne

Vaas, pomimo maski, był wyraźnie naelektryzowany całą sytuacją. Jego pani oficer również, gdy unikała kontaktu wzrokowego, nerwowo drapiąc krawędź kielicha. Do towarzystwa dołączył przebijający się w poprzek tłumu Gustaw wraz z Felią i Sanią, wlokąc pod rękę nawaloną do granic Imrę.
Vaas spojrzał po wszystkich obecnych i westchnął. Z furią odpiął swoją maskę i rzucił ją na stół.
- Nie wiem, kurwa. - zaczął i skrył twarz w dłoniach. - Nie mam kurwa najbledszego pojęcia co to miało być! Na początku to było nawet zabawne, potem ekscytujące, ale teraz to co on odpierdala jest po prostu chore. Został wyklęty z korsarskiej braci, rozumiesz? Wiesz co to znaczy? - spytał. - To znaczy nie tylko, że nigdzie nie otrzyma pomocy, ale to znaczy, że narobił sobie wrogów wszędzie. Nawet nie "narobił", on ich "NAJEBAŁ" w ilościach towarowych! Powiem więcej: ktokolwiek go teraz odjebie, będzie wręcz wyróżniony. Kto go, kurwa, zatopi, będzie uznany za bohatera, bo pozbył się wroga królewskiej floty!

Vaas dopił kielich do dna i uderzył nim głośno o blat. Na chwilę zamilkł w swoich rozmyślaniach, a następnie przeniósł wzrok na zgromadzonych.
- Wracam do Clar Karond - oznajmił smutno. - Wybaczcie, ale nie pozwolę sobie narazić życia swojej załogi, swojego okrętu oraz swojego imienia na wyprawę w nieznane przy boku tak nieobliczalnego... kapitana. Wolałbym skonać, niż zostać wyklęty za coś takiego.

Szturchnął Syndrę i podał jej swój pusty kielich. Kobieta wstała z naczyniem w poszukiwaniu nowego napitku.
- Za kharibdyssa się jakoś rozliczymy. Mogę go oddać, albo sprzedać i zwrócić pieniądze. Obojętne, skoro i tak nie mam tresera.

Daz

Odwiedzając kartografa uświadomił sobie, że opłacił już mapy wód powierzchniowych w kwocie 152 sztuk złota przy pierwszej wizycie.
- Podmorza nadal nie zrobiłem i mam opóźnienie - oświadczył starzec. - Mam sprzeczne dzienniki i szukam sprostowania. Wadliwej mapy, jak wiesz, nie sprzedam. Jeśli z mojego błędu chociaż jeden okręt utonie, albo co gorsza, przetrwa by o tym opowiedzieć, to rozniosą mnie tu na strzępy.

W trakcie wchodzenia na pokład, Daz dostrzegł nowych lokatorów na pokładzie: harpię, jakiegoś fruwającego żmija oraz zimnokrwistego, którego właśnie karmiła niewiarygodnie śmierdząca Grizzel. Podobny smród bił od Gorra, który wcierał w siebie łajnopodobne źródło zapachu.

Nim Drummond odpowiedziała na zadane jej pytania, kazała wszystkim wyjść.
- Co to ma, kurwa mać, być?! Odpierdoliło Ci doszczętnie przez jakieś świecidełka?! Było to warte nadstawienia karku całej załogi, spisania nas prędzej czy później na straty oraz zrobienia z nas pierdolonych zdrajców? I nawet nie próbuj mi, kurwa, wciskać bajek o honorze. To ma gówno wspólnego z honorem. Honorowy kapitan idzie na dno ze swoim okrętem, a nie jak jakiś pierdolony szczur wystawia na odstrzał całą swoją załogę. AAAAAARGH! - wrzasnęła ciskając zaklęciem w biurko, które rozleciało się na dziesiątki kawałków. Spoza okrętu rozległ się ryk wściekłego kharibdyssa, a okręt zadygotał na falach.

Dekappian nigdy jeszcze nie widział tak wściekłej swojej pierwszej oficer. Elfka przeszła dwukrotnie w poprzek kajuty, a gdy tylko próbował się odezwać by przerwać ciszę oraz jej bitwę z myślami - podnosiła palec i rzucała mu mordercze spojrzenie.
- Ostatni raz. Ostatni pierdolony raz odstawiasz taką akcje, kapitanie. Spróbuj raz jeszcze, a nie wiem kto cię rozszarpie pierwszy: ja, kharibdyss, czy załoga. Ale uwierz mi, będę zabiegać o podium.

Zacisnęła zęby i pięści. Po chwili głośno wypuściła powietrze.
- Odpowiadając na twoje pytanie: nie. Nie dam rady utrzymać dwóch kharibdyssów.

Ariadne & Kaleth

Po dłuższej chwili na scenę wrócił prowadzący aukcję szlachcic.
- Pragnę wszystkich przeprosić za to nieoczekiwane zdarzenie. Jeśli państwo pozwolą, wrócimy teraz do aukcji. Z uwagi na okoliczności, zaczniemy licytację fragmentu trójzębu od początku. Cena wywoławcza tysiąc!
- Dwa osiemset! - ponowił poprzedni zwycięzca.

Gdy padła licytacja Kaletha, wodzirej zbił się z tropu.
- To niecodzienna waluta. Decyzję pozostawiam kapitanowi Hiatlowi.

Stary kapitan rozejrzał się po tłumie w poszukiwaniu kapłanki. Ariadne poczuła na sobie lubieżny wzrok Hiatla, który, jakby specjalnie, oblizał wargi. A następnie pokręcił głową.
- Niech dorzucą jeszcze pięćset i rozważę. Kapłanki jeszcze nie miałem, ale za wspomnienia to gorzały nie kupię.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Sob 2:45, 25 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina / Zamknięte epizody Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin