Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Intermission I: Slaver's Point
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina / Zamknięte epizody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 2:00, 06 Sty 2020    Temat postu:

Daz

Szczur warknął w ramach komentarza i powstrzymał się od dalszych wypowiedzi.

Na pierwszy rzut oka, handlarz był zwykłym korsarzem, ale po chwili dało się dostrzec, że to szybko przekwalifikowany żołnierz na marynarza z lichym doświadczeniem.
- Trafiliśmy ich z zaskoczenia w drodze z Clar Karond. Byliśmy pierwszym statkiem, który przebrnął przez Podmorze tutaj, panie Dekappian. Tak, wiem, że to dzięki panu i waszej świcie. Oszczędzę już podziękowań, którymi pewnie już rzygacie.

Z uwagi, że czas na targu szybko zleciał i zbliżał się wieczór, do kapitanatu Daz wchodził już poprzez sporych rozmiarów tłum. Najwyraźniej wszyscy lubili kapitana, który kończył karierę. Albo każdy chciał uszczknąć coś dla siebie. Kątem oka wypatrzył panią snajper Vaasa z jakimś pajacem w zielonkawej masce na lewą połowę twarzy. Przyjrzenie się pajacowi doprowadziło Daza do śmiechu, gdy uświadomił sobie, że jest nim sam Vaas. Widząc rechoczącego Dekappiana, przyjazna oficer sama rozpoczęła walkę ze sobą by się nie roześmiać jednocześnie dając gesty by nie drążyć tematu. Syndra najwyraźniej już przerabiała tę rozmowę i podmorska półmaska kapitana Lipali, mimo jej sprzeciwu, miała zostać. O ile do tej pory miał głupawy i brzydki ryj, teraz był po prostu głupawy.

- Witam, witam wilki morskie i szczury lądowe - odezwał się najwyraźniej prowadzący imprezę szlachcic. Ubranie miał znoszone i jakby z poprzedniej epoki, ale zadbane i obwieszone złotem oraz medalami. - Jak wszyscy wiecie, albo wpadliście tu przypadkiem myśląc, że coś rozdają za darmo, dzisiaj z morzem żegna się Hiatl, znawca Podmorza, postrach stworów z głębiny, poławiacz bestii z legend, posępny łowczy asurów...
- Dobra, dobra
- wtrącił wchodząc na prowizoryczną scenę stary, nawet jak na elfa, omawiany kapitan. - Ty mnie nie przypisuj zasług mojej załogi, bo się obrażą i mnie wypatroszą i chuj strzeli mój spoczynek, chyba że wieczny.
Kilka osób zarechotało zarażając inne, co z kolei wywołało ogólny aplauz. Hiatl był już mocno przygarbionym łysym elfem. To, że spędził wieki na morzu potwierdzały jego zęby, a raczej ich brak - szkorbut zrobił swoje. To co zastanawiało Daza, to fakt, że starzec był całkiem rześki i przytomny umysłowo, w przeciwieństwie do napotkanych dotychczas podmorskich marynarzy.
- Ja wiem, ja wiem, wszyscy mnie kochacie i chuj Śniącego wam wszystkim w dupę bo wszyscy jesteście tu tylko po to, żeby mnie ograbić z tego co mam, a ja żeby wam to sprzedać najdrożej jak się da.
Ponownie przez tłum przeszła fala śmiechu.
- Nieprawda! - krzyknął ktoś z tłumu.
- Co nieprawda? Niewolnicy i dziwki sami się opłacą?
- Prawda to żeś szczyny własne pił by nie szczeznąć?
- Ty gówno jesz a mnie się czepiasz - odpysknął Hiatl bez zastanowienia. Kilka osób zarechotało. Prowadzący imprezę nie wydawał się zgorszony żartem, na którego dźwięk połowa salonów Naggarothu kazałaby dokonać defenestracji gościem.
- Chcemy morskich opowieści!
- Tak! Dawaj! - zawtórowała.
Z tłumu wyszedł gruby i równie stary co benefisant marynarz z lutnią, najwyraźniej członek jego załogi.
- No to kto chce, niechaj słucha, a kto nie chce, niech nie słucha,
Tak jak balsam są dla ucha morskie opowieści.
W dawnych czasach na okręcie żyły kozy tresowane,
Co w rzemiośle zastąpiły każdą kurtyzanę.
A gdy kozy szły do kotła bo czasami tak się zdarza,
To wtedy cała załoga jebała kucharza.
Pewien majtek miał papugę najsłynniejszą w całym świecie,
No bo była okrętową mistrzynią w minecie.
Pij bracie, pij na zdrowie, jutro ci się humor przyda,
A spirytus nie zaszkodzi, idzie sztorm - wyrzygasz.
Pływał raz po morzu co się mianem kapitana,
Farciarz pierdolony z rodu Dekappiana,
Cud że w poprzek fali krypą swoją popierdala
Har Ganeth się wkurwia bo ambasady im rozpierdala.
Kto chce, niechaj słucha, a kto nie chce, niech nie słucha,
Tak jak balsam są dla ucha morskie opowieści.


Syndra, Vaas, a także nie wiadomo skąd obecni na miejscu Bosch i Drummond zaczęli rechotać jak opętani nie słysząc już kolejnych zwrotek.
Po zakończeniu piosenki Hiatl wrócił na scenę.
- Dobra, zanim zaczniemy aukcję, pół godziny na rum. Jest za darmo dla wszystkich, ale nie zachowujcie się jak biedota z Ss'ildra Tor i nie chowajcie kielonów po kieszeniach. Macie pić i ma być to moje zdrowie, kurwie syny!

Kaleth & Ariadne

Ariadne skupiła się na dziwnej biżuterii. Gdy tylko zaczęła badać jej energię, poczuła niemal fizyczne uderzenie w głowę obfitujące w wizję, ale utrzymała się na nogach. Wizja przedstawiała wyłaniającą się z morza monstrualną sylwetkę stwora z paszczą upstrzoną mackami, która sięga po jej duszę. Był to tylko uszczerbek mocy biżuterii, który bez odpowiednich rytuałów, nie wyrządzi wiele, oprócz przerażenia. Użycie jej było proste: wystarczyło skupić wolę właściciela i każdy w polu widzenia przeżywał to samo, co ona. Jeśli natomiast przeprowadzić rytuał z użyciem tych małych artefaktów... Cóż, to zupełnie inna para ciżemek.

Sprzedawca karwasza przekrzywił głowę słysząc argument.
- Na morzu nikt nie pływa w ciężkiej zbroi, bo wypadnięcie za burtę oznacza tylko jedno. Więc sądzę, że sprzedam to bez wysiłku każdemu pewniejszemu swych zdolności korsarzowi.
Sprzedawca wydawał się mieć rację - karwasz nie był przystosowany do nakładania go jeszcze na pancerz i trzeba znaleźć kuśnierza, który zmieniłby rozmiarówkę.

Treser wydawał się być oszołomiony zgodą na propozycję, ale szybko się otrząsnął. W końcu rozmawiał z kapłanką, która przecież nie powinna biedą śmierdzieć.
- Powiem całkowicie szczerze, żmije są fenomenalne, dopóki nie staną się dorosłe, ale to kwestia kilku lat. W przeciwieństwie do smoków czy wiwern, nie wykształcą lojalności. Dopóki nie będą w stanie panienki zjeść, będą wierne. Proszę się nie dziwić, jak będą się rozciągać przy człowieku i mierzyć, czy są już w stanie połknąć i strawić. Do obrony są znakomite, do polowań też. Problem może polegać w jadzie, bo nie potrafią odstraszać, a jak kąsają to zabijają na miejscu. W tym wypadku lepsze są Kukulkany z Lustrii, pierzaste węże... no ale to rarytas. Tak czy inaczej, na chwilę obecną nastolatków mam tylko dwóch, zielonego i niebieskiego. Oczywiście całe oporządzenie biorę z nami. Co jejmość wybierze, to drugie zostawię u wspólnika i biegnę szukać statku co by zawczasu zadomowić zwierza.

Były właściciel szponów dobrodusznie zapiął je na ręce kapłanki, ale z wyolbrzymionym smutkiem zaprzeczył by wiedział o zaklinaczu.
- W Slaver's point ciężko o takiego. Jakoś nie lubią atmosfery tego miasta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:24, 06 Sty 2020    Temat postu:

Daz

Poszedł za tropem pierwszej oficer Lipali i nie podjął tematu. Dla niej to musi być ulga, przynajmniej w połowie, że tego ryja oglądać nie musi tak często. Gdy zobaczył swoich zalogantow skrzywil się,  choć z drugiej strony sam też nie pilnował upływu czasu więc może i się wyrobili ze zleconymi zadaniami, a Kharybdissy nie dokazywaly. Albo zezarly wszystkich i tylko im udało się uciec. Odepchnal nieprzyjemne przeczucie jakie towarzyszyło mu w tym dusznym porcie i sięgnął po darmowy rum.

- Hiatl? Czemu kojarzę imię tego starego zgreda? Czy nie mieliśmy okazji przeciąć szlaków? - zapytał Drummond jak już przestali rechotac z szanty. - Ale, dobrze zaśpiewał. Choć ten nasz też ostatnio dobrą  wymyślił... - zaczął się rozglądać czy może go nie znajdzie w tłumie, to by też go wysłał, co by dobry pijar zrobił.

- Vaas, co ty masz na ryju? - nie wytrzymał jednak i zapytał kolegę  parskajac śmiechem. - Upiór w okrecie? Znalazłeś jakichś zalogantow? Tresera dla gada? Dlatego chowasz twarz? - pokrecil głową słuchając odpowiedzi. - Chociaż tyle dobrego, że nie daliście się porwać. - rzucił do zebranych, gotowy do uniku.

Coś wpadł w dobry humor,  póki przelatujaca harpia o mało nie nasrala mu na plaszcz, ale Khaine czuwał i w porę się odsunal. Po czym z przerażeniem stwierdził, że jego ulubiony duet z pewnością przywlecze coś tego typu na pokład i mina mu zrzedla. Chwycił kolejna czarke z rumem.

Tymczasem napatoczyli się kolejni członkowie załogi. Przez tłum przecisnąl się Jaskier, Imra i Caede wraz z kucharkami i Kuskusem. Zadowolony Daz szturchnal porozumiewawczo barda i pchnął to w stronę sceny. Imrze z kolei wręczył świeżo zakupiona bretonska księgę wzrokiem mówiąc "nie zgub".

Gdy bard okrętowy przepchnal się na podest i szarmancko zwrócił uwagę zebranych, pozostawiając serdecznie kapitana Hiatla i nawiązując do pieśni poprzednika zaczął śpiewać.

Duma Khaina,
Masz tu hamak
Dziwki, żarcie, morza wiatr,
A na obiad salmonella,
Dziś Kharybdiss nie zjadł nas.

Duma Khaina,
Slawic trzeba,
Nabożeństwa, łupy też
Widok z okna zad urywa
W Lustrii już jaszczurki drżą

A nad głową zamiast bata
Zold wypłacany jest.

[ooc: na melodię z reklamy rainbow tours]

Bard skłonił się, lub próbował unikać lecących przedmiotów, po czym dodał jeszcze, że zarówno Duma jak i Lipali szukają zalogantow spragnionych wrażeń oraz zaprosił wszystkich na wieczorne nabożeństwo. Wstęp tylko 20 zlotych koron.

Daz w tym czasie próbował namierzyć zalogantow kapitana Hiatla jak i jego samego by porozmawiać o powodach rozwiązania załogi i o ewentualnych zamiarach i oczekiwaniach jej członków. Chciał też dowiedzieć się więcej o samej lajbie, która będzie wystawiona na aukcje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Pon 16:38, 06 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:07, 06 Sty 2020    Temat postu:

Ariadne

- Rozumiem, że wiwern ani smoków na stanie nie macie? Bo zaciekawiliście mnie nimi. Jeśli tylko żmije, to wezmę niebieskiego. Coś mi się obiło kiedyś o uszy, że przy jednym takim zwierzaczku się nie kończy. Drugiego ewentualnie najlepiej jak ten podrośnie?

Szpony z bransoletą ładnie eksponowały się na jej ręce. Teraz będzie musiała gdzieś znaleźć zaklinacza, aby oprócz bycia ładnymi, były użyteczne.

Po zakupach udała się tam, gdzie większość ekipy - do kapitanatu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aenyee dnia Wto 9:04, 07 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:02, 07 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth

Podziękował kapłance za informacje, po czym zakupił komplet biżuterii. Wziął też karwasz.
Udał się na statek żeby pozostawić nabytki, po czym przekazał pokładowej naukowiec, żeby w porozumieniu z kowalem zrobiła plany mechanizmu. A nuż uda się zrobić masową produkcję?
Na pewno chciał, żeby dorobili linkę i kotwiczkę lub bełt wbijający się w cel.

Następnie udał się do kapinanatu, skąd słyszał odgłosy niezłej popijawy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Wto 1:04, 07 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 2:00, 09 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth

Imry nie było na okręcie, toteż strażnik pozostawił karwasz u krasnoluda krzątającego się po pracowni.
- Ponoć poszła chlać w kapitanacie żeby nikogo nie zamordować.
Pozostawiając harpię strażnik dostrzegł, że brakowało na okręcie wszystkich oprócz podstawowej załogi i krasnali. Wyparował nie tylko mrukliwy Sarge, ale i niewolnicy Ariadne.

Ariadne

Treser parsknął śmiechem.
- Jakbym miał smoka, to bym sobie życie inaczej ułożył. A jakbym go sprzedał, to i swoim wnukom też karierę zaplanował. Żmijów nie polecam więcej jak jednego. Nie są zwierzętami stadnymi, jak tylko się wyklują i są w stanie same polować to natychmiast opuszczają gniazda. Kanibalizm jest u nich czymś normalnym.

Daz

Próba przypomnienia sobie nazwiska wywołała lawinę wspomnień. Hiatl był sławnym kapitanem armady już za czasów Aenariona i pozostał wierny prawu krwi podążając za Malekithem. Hiatl był w zasadzie jednym z prekursorów druchii, istnym wulkanem zemsty za zdradę asurów. Nazywali go kapitanem widmo, gdyż od momentu odkrycia podmorza cały czas buszował w ciemnościach, jednak zawsze potrafił pojawić się znikąd by ocalić okręty Naggarothu przed zasadzkami Ulthuanu. Zarówno Daz jak i Vaas zadzwięczali mu swoje skóry, chociaż nigdy nie mieli okazji podziękować. Mała mordercza flota Hiatla uratowała ich kilkanaście lat temu, i jak szybko się pojawiła, tak samo szybko zniknęła. Hiatl, do czasu Lokhira, było idolem wśród korsarzy - w dupie miał prawa i konwenanse, odrzucał królewskie zaszczyty, ale nigdy nie naraził się Królowi Wiedźm, choćby dlatego że poszedł za nim w ciemno do Naggarothu.

- Odpierdol się od mojej maski. - burknął Vaas - Z Lokhira też się śmiali, a teraz jest jego znakiem rozpoznawczym. U mnie będzie podobnie, zobaczysz. - dumnie podkreślił dłonią kształty maski. - A z tymi porwaniami to bym nie chwalił jeszcze dnia. Tutaj połowa ludzi to wygląda jakby chciała nas złożyć w ofierze jakiemuś wyimaginowanemu bożkowi karpii.

Imra widząc kolejną książkę nie powstrzymała się od przewrócenia oczami. Nim przyjęła "prezent", ostentacyjnie wypiła do dna kufel rumu. Następnie włożyła księgę do przypasanej torby i od razu ruszyła w poszukiwaniu kolejnego napitku.

Wyszukiwanie załogi Hiatla spełzło na niczym. Nawet typowanie po wieku odpadało, z uwagi na sporą obecność morskich seniorów.

Wszyscy

Gdy bard skończył grać, natychmiast go przegoniono.
- Może jeszcze, kurwa, mi pośpiewasz o maści na grzyby w piździe?
- A co? Potrzebujesz? - krzyknął ktoś z tłumu.
- W dziurze go swędziało,
Gdy kilku chłopa skorzystało,
To co że chuja mu urwało,
Pożytku mu dodało,
O-o-oooo
- zanucił jakiś śmieszek z tłumu.

Na scenę powrócił szlachcic-wodzirej, nieco rumiany na twarzy.
- Zgodnie z prośbą Hiatla, zmieniliśmy nieco harmonogram aukcji. W pierwszej kolejności na sprzedaż zostanie wystawiona okrętowa maskotka Kirba, ślepa harpia. Następnie pod młotek trafi zestaw jego wysłużonych ośmiu armat. Kolejnym przedmiotem będzie fragment rzekomego trójzębu Mathlanna....
- Ci kurwa dam "rzekomego!" - warknął Hiatl
-... okrętowa relikwia przynosząca sprzyjające wiatry. Ostatnią precjozą dzisiejszego wieczoru będzie jedyna prawdziwa Mara, okręt dzisiejszego benefisanta.
- Kto by chciał tę dziurawą kry... - znowu odezwał się ktoś z tłumu, jednak natychmiast został uciszony pouczającym "liściem" w potylicę.
- A co z wisiorem? - spytał stojący dotąd z boku żeglarz.
- Nie wystawiam. - odparł krótko Hiatl i zauważalnie stracił humor.

Kuso ubrana niewolnica o pustych oczach wniosła klatkę ze ślepą harpią. Stworzenie było spokojne, ale w oczy rzucały się dwie rzeczy. Nie licząc braku oczodołów, stworzenie posiadało nienaturalnie różowy odcień skóry. Harpia wyróżniała się również ogromną muskulaturą, niespotykaną dla tego gatunku, ale również dla ludzi.
- Przypominam, że najmniejsza cena podbicia wynosi 20 sztuk złota. Cena wywoławcza za Kirbę to 500 sztuk złota. Kto da więcej?
- 520! - odezwał się ktoś z tłumu.
- 600! - zalicytował młody elf z grzywką do kolan.
- 650! - przebił jakiś zauważalnie doświadczony podmorzem kapitan.
- 650 po raz pierwszy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:21, 10 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth

Wzruszył ramionami, pozostawił rzeczy w kajucie, ptaka pod pokładem, i wyszedł do kapitanatu skąd słyszał niezły rozgardiasz.

Upewnił się tlko, że harpia jest zabezpieczona, i że Gustaw jej omyłkowo nie wypuści. Zaczął też ją karmić zgodnie z zaleceniami i swoją wiedzą. Za jakiś czas pewnie jej przypnie broszkę i kaptur po agencie Har Ganeth. Swoją drogą, ciekawe co z nim wiedźma zrobiła, nakarmiła to niebieskie paskudztwo, czy jeszcze wykorzysta do rytuału...

Jak nie wrócą przed odpłynięciem, zacznę się martwić. pomyślał. Na razie trzeba się napić


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Sob 2:17, 11 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:01, 12 Sty 2020    Temat postu:

Daz

- Ty wiesz, że od takich masek ryj Ci się może pokryć luskami? Albo wyrosną Ci macki. No ale jak Syndrze to pasuje, to kim ja jestem by krytykować fetysze - rozesmial się i poklepal przyjaźnie Vaasa po ramieniu. - Ja na twoim miejscu jednak dałbym zbadać tę rzecz kaplance. .

- Drummond, jeśli to faktycznie jest ten Hiatl, musimy z nim porozmawiać. Zaszkodzić nie zaszkodzi, a może coś pomoże. A jeśli dobrze kojarzę jego okręt, to może nas nie być stać - pokrecil głową z rezygnacją.

Skinal głową Vaasowi i bosmanowi, żeby go posłuchali. Polecił im zorientować się w cenie i stanie armat i zdobyciu 2 sztuk na Dumę, chyba że ich cena przekroczy 1000 złota za obie lub Vaas będzie chciał dozbroic Lipali.

Złapał Imre za ramię zanim zniknęła w tłumie.
- Zanim odplyniesz w alko rejs, wylicytuj ten artefakt Mathlaana w moim imieniu. Do 1500 złota. Jak ktoś to przebije, zapamietaj - ZAPAMIETAJ - Kto to był I gdzie to znaleźć. - polecił przywołując ja do porządku.

Po wszystkim skinal na Drummond, by mu towarzyszyła i zaczął przebijać się przez tłum w stronę kapitana seniora.

- Niech mnie kule biją, kapitanie, znów gościmy w jednym porcie - uklonil się gdy udało mu się dotrzeć do Hiatla. - Daz Dekappian, plywalem pod Panem jako młody korsarz, razem kilkukrotnie uprzykrzylismy zycie Anarowi, a i później kilkukrotnie spotykaliśmy się na morzu pomagając sobie wzajemnie. - kapitan liczył na dobra pamięć starszego elfa. Jego łysy łeb i ryj były dość charakterystyczne.
- Wielka to strata dla Armady, taki kapitan jak Pan. Zdradzi nam Pan powody? I co z załogą, idą za panem czy będą jeszcze szukać przygód? I kto się zajmie Marą? Jakiś przypadkowy leszcz? Skoro pierwszy oficer ani nikt z załogi się tego nie podjął, tak wnioskuje.
Zamilkl w oczekiwaniu na odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 16:02, 12 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:09, 13 Sty 2020    Temat postu:

Ariadne

Podziękowała kupcowi i udała się dalej. Miała nadzieję, że ze żmijem będzie wszystko w porządku.

Po wejściu do kapitanatu wzrokiem szukała znajomych twarzy. Jak tylko zauważyła, że trwa aukcja, na której są też do wylicytowania artefakty, postanowiła wyczuć czy coś nie jest bardziej godne zainteresowania. Biorąc pod uwagę ilość osób na miejscu, stwierdziła, że "zeskanuje" całe pomieszczenie. A nuż trafi na coś interesującego? Jeśli wyczuła coś ciekawego to podeszła z nowiną do kapitana, jeśli ten skończył rozmowę ze starym kapitanem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aenyee dnia Pon 9:12, 13 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 2:59, 14 Sty 2020    Temat postu:

Wszyscy

- 650 po raz trzeci! - krzyknął wodzirej. - Gotóweczkę wrzucamy tu do woreczka i gratulujemy zwycięzcy zakupu!
- Przyznaj że kupiłeś żeby w końcu coś poruchać! - krzyknął ktoś z tłumu.
Zwycięzca aukcji w postaci starszego elfa pozdrowił krzyczącego środkowym palcem w trakcie wchodzenia na scenę, gdzie dokończył transakcję.

Daz

- To nie był mój pomysł i nie mam z nim nic wspólnego - skrzywiła się słuchająca Syndra.
- Z tego co wiem, to jest po prostu tombak. Kosztowało grosze, to czemu nie wziąć. - Vaas wskazał swoją maskę.

Po naradzie z bosmanem i kapitanem Lipali obaj przyjęli kwaśne miny.
- Widziałem te jego armaty - odezwał się Bosch z wyraźną niechęcią - Połowa grozi wysadzeniem statku i tylko z boską interwencją nie rozsypie się przy wystrzale. A na drugą połowę nas nie stać. To jakieś zaklęte magicznymi wspomagaczami cuda, przez co dziwi mnie, że trzyma je razem z tymi rupieciami z poprzedniej ery.
- Mi dodatkowa siła ognia jest zbędna - stwierdził Vaas - I tak po naszym ostatnim odcinku muszę pozbyć się trochę amunicji, żeby pomieścić więcej prowiantu.

Imra warknęła gdy Daz złapał ją za ramię. Ewidentnie kapitan przeszkadzał jej w odreagowaniu i ze złością przymrużyła już rozbiegane oczy. Czarodziejka gorzałka tańczyła w niej mocno, więc mimo skinięcia głową, stopień wykonania polecenia mógł budzić wątpliwości. Na odchodne dopiła trzymany kielich i ruszyła w tłum, zgarniając ze stołu kolejne naczynie.

Hiatl ze zdziwieniem wysłuchał tyrady.
- Wybacz chłopcze, ale nie mam najbledszego pojęcia kim jesteś. Nie pamiętam byśmy kiedykolwiek razem pływali... - przeniósł wzrok na Drummond i nawet nie krył kto teraz będzie jego partnerem do rozmowy - ... Za to panienkę wydaje mi się, że już kiedyś spotkałem. Takie piękności zapadają w pamięć... - oblizał obrzydliwie wargi, ukazując ponownie w większości puste dziąsła. Sięgnął po dłoń do ucałowania kompletnie ignorując pozostałe pytania Daza.

Ariadne

Niestety, na miejscu nie było nikogo z kleru ani żadnych znajomych z Naggarondu, jedynie morskie towarzystwo.

Przechadzając się po sali wykryła kilka ognisk magii. Największe biło ze zdobionego drewnianego pudełka, stojącego na scenie. Prawdopodobnie był to wystawiany fragment trójzębu Mathlanna. Drugie potężne skupienie mocy biło od samego Hiatla. Taksując go wzrokiem, Ariadne oceniła, że musi to być wisior, ledwo widoczny spod ubrania. Najwyraźniej właściciel nie obnosił się z jego noszeniem. W sali wykryła jeszcze kilka pomniejszych artefaktów, w tym należących do Daza i Kaletha, ale przeważnie były to jakieś talizmany i królicze łapki różnych kapitanów i ich załogantów. Z racji dużej ilości magicznych przedmiotów, Ariadne miała problem z dokładną analizą działania przedmiotów. Drugim powodem utrudniającym koncentrację była pielgrzymka drugorzędnych samców oferująca co chwilę napitki, jakby kapłanka nie wiedziała, że są darmowe. W przeciwieństwie do bogatych salonów Naggarondu, wśród korsarzy obdartusów i tabuna tanich dziwek wiedźma skupiała na sobie wzrok prawie każdego.

Wszyscy

Szlachcic wodzirej zadzwonił dzwonkiem skupiając na sobie uwagę.
- Teraz kolej na działa, których huk równa się jeno z anielskim śpiewem w chórze lamentów rodzin zatopionych załóg. Osiem armat Hiatla, sprzedawane kompletem. Cena wywoławcza - 400 sztuk złota!
- 450!
- 550!
- 900!
- 1100!
- Nawet tyle nie masz!
- 1100 po raz pierwszy....
- Dwa tysiące złotych monet Settry.

Zapadła chwila ciszy, gdy każdy szukał wzrokiem licytującego. Był to niczym nie wyróżniający się elf w średnim wieku z ciemnymi włosami spiętymi w kucyk. Wytartym i wielokrotnie łatanym ubiorem nie wyróżniał się niczym od innych obecnych na miejscu żeglarzy.

- Dwa tysiące po raz pierwszy... - powtórzył prowadzący, jakby nie był pewny prawdziwej wartości podanej kwoty z uwagi na walutę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:36, 14 Sty 2020    Temat postu:

Ariadne

Samcze pielgrzymki trochę ją irytowały, ale stwierdziła, że wykorzysta okazję. Każdego amanta zapraszała na nabożeństwa na Dumie Khaine'a, podczas których mogą być, za dodatkową opłatą, przeprowadzane różne ciekawe rytuały. Proponowała też indywidualne spotkania dla osób, które chcą zbliżyć się do Khaine'a i prosić go coś.

Kiedy nagle zapadła cisza, również zwróciła uwagę na licytującego elfa. Próbowała wyczuć od niego jakąś magię bądź inne anomalie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:12, 14 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth

Wszedł do wnętrza i rozejrzał się za członkami załogi, głównie za "jego ekipą".
Tak czy inaczej, zaczął korzystać z gościnności.
Jeśli była okazja, podszedł do Hiatla i zapytał go czy słyszał o podmorskim przejściu z Naggarondu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:35, 14 Sty 2020    Temat postu:

Daz

-Nie, to nie, jak uważacie, że nie warto, to i ja złota nie zmarnuje - rzucił w odpowiedzi bosmanowi i Vaasowi wzruszając ramionami.

Zapamiętał też, żeby Imrę przeciągnąć pod kilem, skoro tak brakuje jej rozrywek.

Stary kapitan zupełnie go nie zaskoczył. W sumie po to zabrał ze sobą Drummond, by w razie czego przejęła temat. Delikatnie odsunął się od niej, uważnie przyglądając się wydarzeniom na aukcji, ale i śledząc rozmowę podwładnej. Przyciągnął do siebie najbliższego kumato wyglądającego pracownika kapitanatu krzątającego się przy aukcji i zapytał o tego jegomościa od dziwnej waluty, a jak tamten nie był w stanie mu nic powiedzieć, zapytał o okręty, które w ostatnich dniach zawinęły do portu, szczególnie o te płynącego z Araby lub Starego Świata.
-Złoto Settry jak piasek, mocniej wiatr zawieje i ni ma - rzucił drwiąco.

Dostrzegł również pojawienie się kapłanki i strażnika idących w ich stronę. Odetchnął z ulgą, gdy dostrzegł, że nie towarzyszy im żaden stwór. Ukłonił się kapłance, choć nie był pewien, czy to zauważyła, miała dość nieobecny wyraz twarzy.

Drummond

Uśmiechnęła się szeroko do starego lubieżnika, pewnie po części śmiejąc się w duchu z Dekappiana.
- Całkiem możliwe, kapitanie, że panu też zaklinałam gada. - rzekła miękkim tonem. - Specjalizuje się w kharybdissach, ale i inne bestie mi nie straszne. - uśmiechnęła się dwuznacznie. - Dziwię się, że taki wyga jak pan odwiesza kapitański płaszcz i rozpuszcza załogę. Co dalej planujesz robić i czemu chcesz oddać swój okręt tej tłuszczy? Połowa ich moczy się, gdy tylko zgaśnie światło, a druga, gdy się zapala. Nie lepiej porozumieć się ze mną? My się lepiej o Marę zatroszczymy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:34, 20 Sty 2020    Temat postu:

Ariadne

Amanci szybko zawijali się na pięcie, gdy Ariadne wspominała o bogu. Część robiła to kulturalnie, część przewracała oczami, a część słysząc o odpustach zamiast pochędóżki okraszała swe odejście jakimś mniej wykwintnym komentarzem. Najwyraźniej uczestnicy tej imprezy nie byli grupą docelową dla łaski Khaina, a szybciej jego gniewu. Z całego tłumu zaczepiających, cały jeden żeglarz wyraził zainteresowanie przyjściem. Prawdopodobnie był chętny tylko dlatego, że po pijaku zamiast o zdobyciu łaski, usłyszał coś o robieniu laski.

Obserwując licytującego arabskim złotem elfa zdziwiła się. Wyglądał zupełnie zwyczajnie, jak szeregowy obdartus-marynarz, nawet nie kapitan. Jeśli posiadał takie ilości złota do szastania nim na aukcji, to albo nie zdążył się nim jeszcze nacieszyć i porządnie ubrać, albo licytował w czyimś imieniu. Ariadne wyczuwała przy nim jakieś małe źródło magii, które miało miejsce w drobnym naszyjniku z powiązanych rzemieniem kości nieokreślonego w obecnym stanie ptaka. Prawdopodobnie był to tylko jeden z tych częstych straganowych talizmanów na szczęście albo "odpędzanie złych mocy".

"POMOOOCYYYY" wytrąciło kapłankę ze stanu skupienia. Chwilkę jej zajęło, by zrozumieć, że była to skondensowana histeryczna myśl, którą wychwyciła telepatycznie, a nie krzyk kogoś na sali. Nie było słowo kierowane bezpośrednio do niej, ale tak nacechowane emocjami, że zrobiło z Ariadne bierny odbiornik. Niestety, będąc nieprzygotowana na to, nie wiedziała skąd przyszło wezwanie, ani nie zawierało żadnego obrazu, do których przywykła w "rozmowach" ze skinkiem. Głos myśli był jednak znajomy, ale nie na tyle by się do niego przyzwyczaiła... Podobny do tego, jaki miał ten nowy giermek Kaletha.

Kaleth

Nie widział na sali członków swojej świty, nie licząc Gustawa, za którym jak cień podążała kucharka Felia, a w niewielkiej odległości od nich zielarka Sania. Najwyraźniej darmowe napitki działały w ich przypadku jak lep na muchy. O ile dziewczyny miały już widoczne rumieńce, o tyle rybak wydawał się być z grubsza trzeźwy. Pozostawało mu mieć nadzieję, że Gorr i Grizzel nie wszczynają żadnej burdy, a Sarge jak dobra niańka pilnował wszystkich pozostałych.

Daz

Pracownik popatrzył na licytującego arabskim złotem.
- Nie pamiętam jak się nazywa, ale z pewnością to żaden kapitan. Widuję go co kilka miesięcy i nie mam pojęcia kim jest. Wiem, że służy na różnych okrętach, od transportowych po korsarskie, ale zawsze jako majtek. Nigdy jakoś specjalnie długo na jednym okręcie. Natomiast czy mamy okręty z Arabii... Cholera wie. Nikt tu żadnego takiego rejestru nie prowadzi. Ruch u nas to dopiero teraz się zacznie, skoro jest kanał do Naggarothu.


Dazo-Drummond & Kaleth

Hiatl roześmiał się i machnął ręką.
- Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, co? - skwitował Drummond - Wybacz dziecinko, już przestałem liczyć, które z kolei zadaje mi te pytania i nie dostanie odpowiedzi. Aczkolwiek doceniam pomysł by szczuć starca sterczącymi cyckami, Panie Dekappian. - ostatnie słowa rzucił w taki sposób by łysy kapitan na pewno usłyszał. Następnie obrócił się do nadchodzącego strażnika, na pożegnanie z czarodziejką gapiąc się bezczelnie w jej dekolt.
Hiatl westchnął słysząc pytanie czy znane mu jest przejście do Naggarondu.
- Nie. Kompletnie. Ani trochę nie obiło mi się o uszy. Dlatego nadal się zastanawiam skąd tyle nowych okrętów tu przybyło w ostatnich dniach. - przewrócił oczami. - Nie spodziewałem się trepów na swoim pożegnaniu. Czyżby list mobilizacyjny mi przynosisz? - roześmiał się podjudzając do rechotu kilku pobliskich lizusów.

Wszyscy

- I po raz trzeci! - krzyknął prowadzący. - Komplet armat sprzedany za dwa tysiące złotych monet Settry!
- Nie postaraliście się! - krzyknął Hiatl - Jak ma mi z tego starczyć na inną kurwę codziennie do śmierci?
- Przecież i tak jesteś już jedną nogą w grobie, dziadu. - skwitował niskim głosem stary, acz muskularny elf otoczony wianuszkiem młodych żeglarzy.
Tłum zarechotał na docinek, podczas gdy zwycięzca aukcji w ciszy niósł kuferek z pieniędzmi. Wodzirej wskazał kupującemu jakiegoś pracownika, zaś sam wrócił na scenę.

- No to teraz przyszła pora na to, na co większość sobie tu ostrzy zęby: fragment trójzębu Mathlanna, zwany Haczykiem!
Prowadzący podszedł do obecnej od dłuższego czasu na scenie skrzynki i uchylił wieko. Z wnętrza wyjął szklaną kulę, w której zatopiony był ułamany środkowy ząb mitycznego trójzębu.
- Przecie to jakie wieśniacze widły gnojem ujebane! - zakrzyknął słyszany już wcześniej śmieszek, ale nikt nie podchwycił dowcipu. Zapadła cisza, gdy ludzie patrzyli na artefakt, dopóki prowadzący nie przejął inicjatywy.
- Jeden z trzech artefaktów, zdolnych kontrolować morze. Nikt, kto posiadał go na pokładzie i nie naraził się na gniew Mathlanna nie zatonął. Kapitan, który dzierży go na pokładzie, nigdy nie da się zaskoczyć złej pogodzie, czy wzburzonej wodzie, a nawet sam będzie w stanie zesłać gniew morza na wrogie łajby!
- To prawda, że Harkon ma drugi, a nikt nie wie gdzie jest trzeci?
- Prawda. - skinął Hiatl.
- Zaczynamy licytację! Cena wywoławcza tysiąc!
- Półtora! - krzyknęła pijacko Imra.
- Dwa!
- Dwa i pół!
- Dwa szejset!
- Dwa osiemset!

- Dwa tysiące osiemset po raz pierwszy...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Pon 15:17, 20 Sty 2020, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Aenyee
Spamer.



Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:41, 20 Sty 2020    Temat postu:

Ariadne

O nie, tylko nie to... Znowu... Dlaczego na każdym postoju ktoś musi zaginąć? Oby to nie był on... - pomyślała, po czym podeszła do Kaletha, a razem z nim udała się do Daza, aby kapitan też wiedział co się dzieje.
- Na 100% nie jestem pewna, ale chyba porwali Twego giermka, Kaleth. Przed chwilą wychwyciłam krzyk o pomoc i to prawdopodobnie był on. Jesteś w stanie sprawdzić co z nim? Nie widziałeś go może na statku, kiedy zostawiałeś tam zakupy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:46, 20 Sty 2020    Temat postu:

Kaleth

Uśmiechnął się wyrozumiale do Hiatla.
- Nie przynoszę niestety ulotek z burdelu. Chyba, że zainteresuje Was wycieczka na południe, szykujemy porządny rozpierdol. A w innym temacie, bylibyście cennym nabytkiem jako profesor w królewskiej akademii morskiej Naggarondu. Może jest to plan na emeryturę, tam gdzie najlepsze napitki i najczystsze dziwki? Wasze zdrowie! Zasalutował naczyniem i wypił zdrowie gospodarza.

Zmarszczył się słysząc informacje od kapłanki. Próbował sobie przypomnieć, gdzie ostatnio pałętał się młody... miał przecież nie odstępować go o krok. Debil nawet tego nie ogarnął. W razie najgorszego, młody ani nie reprezentował sobą wiele, ani nie wiedział nic wartego wyciśnięcia. Z drugiej strony, niby był na jego służbie i podobno za nimi płynął w tym celu.

Westchnął ciężko i rzekł do Ariadne:
- Dzięki za wieści... Spróbuj przelecieć się nad miastem i nawiązać kontakt telepatyczny albo po prostu coś wypatrzyć. Może każ skinkowi go wywąchać ? Zastanowił się chwilę - komu, poza Har Ganethem mogli się jeszcze narazić... czyżby szczury wypełzły z Podmorza szukając zemsty za przejęcie ich tunelu w kopalni Mala? Coś dziwnego było z ich obecnością wokół, byli także koło tawerny w mieście.

Zapytał też Hiatla, czy w okolicy nie wdział Skavenów.

Przeszedł do Dekappiana którego kwaśna mina sugerowała, jakby wypił piwo z zakiepowanym tytoniem, po czym przekazał mu zasłyszane informacje.
- Nie potrzebuję pomocy, ale załodze przekaż, żeby trzymali się razem.

Rozpytał barmana albo urzędnika, czy nie widzieli Sarga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina / Zamknięte epizody Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin