Chapter 3: The Den Deals

Yelonek

Ramzes

Gdy skończył orgię smakową, podobnie jak ich rozmówca - zapalił. Rozkoszował się chwilę dymem i puścił z niego kilka kółeczek.
- Jeśli mamy cokolwiek zdziałać, potrzebujemy kółek. Paliwo to wtedy nasze zmartwienie.
Teoretycznie mieli swój samochód, ale po co dawać dziurawić swoją własność?
- Znaczy, możemy to też zrobić po mojemu - uwydatnił braki w trójkach i czwórkach, jakby nie wszyscy jeszcze je zauważyli.

Lska

Ian

Lektura kartki nie zdziwiła go zbytnio, rozmowa z dzieciakiem zajęła za dużo czasu. Teraz trzeba było znaleźć ekipę, patrząc stan dziury stwierdził że w nocy coś musiało się dziać. Wziął dupę w troki i zaczął przechadzać się po okolicznych lokalach nasłuchując bekania bądź odgłosów rozróby.

Lamsen

Ian

Przechadzając się wzdłuż ulic minął pustą kwaterę najemników, kolejne miejsca z żarciem, oraz nowootwierający się właśnie sklep "Tubbs'a". Sympatyczny na pierwszy rzut oka sklepikarz pomachał mu na dzień dobry i zabierałsiędo podnoszenia rolet. - Za godzinę otwieram! Towar pierwsza klasa!, rzucił do mijającego go zwiadowcy. Po kilku minutach wałęsania się po mieście w końcu przez szybę zauważył, ku swemu niemałemu zdziwieniu, całą kompanię w najdroższym (bo jedynym czystym) lokalu. I to w dodatku w towarzystwie człowieka numer dwa w Trybikach - Butcha.

Lska

Ian

Wszedł do środka i poufale klepnął najbliższego kompana w ramię, następnie przeniósł wzrok na Butcha
- Co kombinujesz z moimi nowymi kolegami? Kroi się coś ciekawego a ty przestałeś ufać miejscowym? To mówiąc usiadł i spojrzał wyczekująco na resztę ekipy.

Alen

Wiktor:

- O wilku mowa - spojrzał w stronę wchodzącego do lokalu Iana.

- Widzę że jednak potrafisz czytać i odszyfrowałeś te nasze zapiski na kartce - podniósł kubek z sokiem do góry. - a my tu sobie siedzimy i poważnie rozmawiamy. Nie wspominałeś , że masz takiego ciekawego znajomego - skinieniem głowy wskazał na Butcha.
- Podjęliśmy wątek Martina i jego towaru. Tego skąd i jak często bierze towar.
- Hm... są dwie wersje - siłowa, inwazyjna lub siłowa ale mniej inwazyjna. - w drugim przypadku moglibyśmy przydybać kierowców w momencie wyjazdu z miasta i tam przejąć furgon razem z nimi. Na pewno byśmy się dogadali.

s.

Czarna
Obojętnie spojrzała na wchodzącego Iana, ale po jego słowach na wejściu uważniej przyjrzała się Butchowi. Badała czy planuje ich w coś wciągnąć, czy jego zamiary są "czyste". Przynajmniej jak na tę chwilę.

Na propozycję Wiktora uśmiechnęła się ironicznie:
- Wiem, że po tej nocy uważasz się za pana świata i okolic, ale moim skromnym zdaniem, konwoje odbywają się w większych grupach i są bardzo pilnie strzeżone. Z naszym uzbrojeniem, szczęściem oraz umiejętnością przekonywania do siebie ludzi - chyba mamy nikłe szanse. Proponowałabym nudną obserwacje kierowców i dotarcie do nich w bardziej nierzucający się w oczy sposób. Nawet gdyby udało nam się ukraść owe auto - to podejrzewam, że mobilizując całą swoją armie - znaleźli by je bardzo szybko.

Lamsen

@

Butch kiwnął głową zwiadowcy, nie przerywając wywodu: - Nigdy nikomu tu nie ufam. Wszystko mi jedno, jak się do tego zabierzecie. Możecie wpaść do naszego sklepu po sprzęt, nic więcej nie załatwię. I bez ostentacji prosze. Nie zależy mi, żeby tamci zrobili Smerfom z dupy jesień średniowiecza. W razie wpadki, nie mam z wami nic wspólnego, to był wasz pomysł. Pytania?

Czarna

Nigdy nie miała predyspozycji do przewidywania emocji albo wykrywania kłamstw rozmówców, niemniej nie wyczuwała w jego głosie fałszu.
Zapłacił kelnerce za posiłek i sposobił się do wyjścia.

- Aha, rezyduję w pokoju naprzeciwko Lary. Tylko ściany tam mają uszy.

Alen

Wiktor:
- Przesadzasz Czarna , a i widzę że masz całkiem marną samoocenę. Gdyby to było porywanie się z motyką na słońce, na pewno bym się nie podejmował. Ale... zróbmy to po cichu według woli ludu.

- To co, można by się przejść do tego sklepu, rozejrzeć się. - rozejrzał się za psem , bo od dłuższej chwili nie dawał znaku życia... czytaj nie naprzykrzał się.

Lamsen

@

Rozglądanie się za psem zaoowocowało powszechnym w grupie śmiechem na widok miny starszego jegomościa, spod blatu i obrusa wystawał merdający ogon.

Alen

Wiktor:

- Spójrzcie tylko na psa, nawet on nie próżnuje. Kończcie to co zaczęliście i idziemy w miasto. Szkoda czasu...

Yelonek

Ramzes

Dowiadując się o pozycji pana Butcha uniósł brodę i spod zmrużonych oczu swojej kaprawej mordy z petem rzucił ironiczne spojrzenie.
- To dlatego zbywałeś pytanie.
Wypuścił ostentacyjnie dym w górę.
Słysząc o wypieraniu się akcji grupy przez resztę Trybów mruknął słyszalnie "a myślałem, że jeden za wszystkich, wszyscy...". Nie dokończył tylko ponownie się zaciągnął.

- Gdzie jest ten wasz sklep? Na miejscu, u naszej Wilczycy, czy gdzieś na mieście?

s.

Czarna

- Co ma marna samoocena do realnej oceny naszych umiejętności? - spojrzała na Wiktora obojętnie. - Z resztą, to nie jest sednem sprawy - Panowie, co ostatecznie robimy? Dopijała kawę ignorując zachowanie psiaka.

Lamsen

@

Butch zapłacił z napiwkiem, podniósł się z uśmiechem kwitując minę Iana.

- Macie 3 dni. Potem szukam kogo innego. Powodzenia.

Alen

Wiktor:
- To jak idziemy do tego ich sklepu? Takie kontemplowanie w miejscu nic dobrego nie przyniesie. - wstał i nieoglądając się ruszył do wyjścia z kawiarni.

Lska

Ian
Wzruszył ramionami i w milczeniu skierował się z powrotem do wyjścia, podążając za Wiktorem.

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Anno Domini 2192	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 13, 14, 15 Następny
Strona 6 z 15