Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Rozdział 3: Obława
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Życie na trakcie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:49, 24 Sty 2010    Temat postu:

Xavier

Skłonił się rozmówcy i rzekł:
- Z najwyższą przyjemnością i ochotą będęu Pana gościem i towarzyszył będę podczas aukcji. Tak czy inaczej, chciałbym się na coś przydać. Bo tak szczerze mówiąc, zaczynam się powoli nudzić i rozważam dalszą podróż. Niemniej, z czystej ceikawości zostanę obserwować wasze święto. - zakończył z uśmiechem. - Jako ważny mieszkaniec miasta z pewnością jednak słyszał Pan pogłoski o zaginionych Czyścicielach?

Kątem oka obserwował postęp w kolejce i zaczął rozważać zakup 'smakołyków' od pobliskiego sprzedawcy. Podróż nie jest udana, dopóki nie zatrujemy się czymśw nowym miejscu, jak mawiał jego stary przyjaciel. Zastanawiał się również, czy nie kupić sobie nowej garderoby. W końcu skoro zaczynał zadawać się z patrycjuszami miasta, może wartoby zadbać o wygląd? Ciekawe, czy Sylvia okaże się przydatną. W sumie też warto zacząć kręcić się obok tej nowopoznanej szlachcianki. Niby miał być jej ochroniarzem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 19:51, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Beowulf
Ordo Mechanicus



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:33, 24 Sty 2010    Temat postu:

Marcus

Nie był ufnym człowiekiem, aczkolwiek nie był też paranoikiem. Zwłaszcza, że... głos wzbudzał przyjemne skojarzenia. Położył broń na łóżku, następnie lekko uchylił drzwi. Przyjrzał się dziewczynie, która próbowała się dostać do środka i postarał się wydobyć z siebie w miarę sympatycznie brzmiące:
-Czym mogę służyć?- A potem przygotował się na nadciągający bełt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
s.
Skrobię coś



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: daleko i nieprawda
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Wto 22:11, 26 Sty 2010    Temat postu:

Larysa
Siedziała przy stole wyprostowana, uważnie słuchając pani domu. Z dostojnością prezentowała swoje wychowanie dając co chwila dyskretne znaki Kazanowi.
- Czyli rozumiem, iż przez najbliższe dni czeka nas chaos, bałagan i jeszcze więcej rozgardiaszu - uśmiechnęła się jednak nie było jej do śmiechu. Tłum w jej niepewnej sytuacji jest najgorszym co możliwe.

Sprawa z Xavierem zaciekawiła ją mocniej widząc zmianę wyrazu twarzy.
Na powiadomienie o przybyłych gościach Larysa jak najmocniej dała do zrozumienia, iż nie jest to żaden problem.

Usłyszawszy nowo przybyłych oraz cały dialog spojrzała się na Kazana. Rozejrzała się dyskretnie dookoła sprawdzając czy ktoś ze służby ich nie obserwuje. Pomimo rezultatów starała się brzmieć jak najbardziej przekonująco
- Na Bogów! Znowu zgubiłam te kolczyki, które dostałam od ojca! Kazanie, mógłbyś sprawdzić czy może nie leżą gdzieś w holu? - miała nadzieje, iż pomimo rozpuszczonych włosów nie rzuci się w oczy iż żadnych kolczyków nie miała a Kazan dosyć szybko zrozumie prawdziwy "cel misji".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lska
Pisarzyk



Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolica

PostWysłany: Śro 1:01, 27 Sty 2010    Temat postu:

Francois
Z dwóch możliwości zainteresował się stoiskiem. Bliższe spotkanie z tym idiotą i jego toporem większym od właściciela nie wydawało się atrakcyjne. Podchodząc do sklepikarza zagadną
- Witam ponownie, mam dość specyficzną potrzebę, ma pan może bełty pasujące do tego wynalazku? To mówiąc dyskretnie uchylił rękaw i pokazał mini-kuszę. Starał się nie wzbudzać niczyjej uwagi swoją dziwną bronią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:28, 30 Sty 2010    Temat postu:

Xavier

- Z całym szacunkiem, ale sprawy zbierania śmieci to zupełnie nie mój interes. A jeśli zniknęli to zakładam, że pewnie zapili się na śmierć i spłynęli kanałem do morza.

Smakołyki zaiste pachniały a wybór był przedni. Od mięsnych wyrobów szaszłykopodobnych, przez dziwne pęto kiełbasy w podłużnej bułce, na gotowanej kukurydzy i małych słodkich ciastkach kończąc. Ceny o dziwo były niewygórowane, zaledwie od kilku pensów do szylinga.

Marcus

Rzeczywiście, po otwarciu drzwi coś uderzyło go w samo serce. A zaraz potem zabolało, że nie mógł zbytnio mówić.

Ubrana w lniane spodnie i koszulę przypominającą skróconą togę dziewczyna niemal go ogłupiła doszczętnie. Spojrzała z lekką konsternacją na łowcę nagród.
- Przepraszam, waszmość Xavier?
Bełt okazał się odłamkowy. Teraz dopiero zabolało.

Larysa

Kazan na początku nie zrozumiał przekazu, lecz po chwili oczy zajaśniały mu blaskiem.
Wstał i skrywając uśmiech wyszedł na hol nie domykając drzwi.
Sylvia okazała się to najwyraźniej zignorować, gdyż inaczej byłoby to nietaktem. Dalszy ciąg rozmowy odbywał się bez jakiegokolwiek zakłócenia i był ponownie słyszalny.
- ... tej mapy powinniście dotrzeć. Sugerowałam się kilkoma jeszcze innymi źródłami i dobierałam cechy wspólne..
- Dobra, jak to wygląda?
- Będzie przypominać wiekowy grimuar... Starą książkę jeśli wolisz.
- I po prostu ją przynieść, ta?
- Jakim cudem ty jeszcze żyjesz, pozostanie dla mnie zagadką... Otóż nie, Zigranie. Nie 'po prostu'. Weźmiesz to. Tu ją włożysz.
- Mam targać jakieś pudło? Kobieto, czy to sobie ze mnie...
- Chyba, że bardzo chcesz stracić ręce.
Krasnolud zamilkł na chwilę i odezwał się jeden z towarzyszy.
- Samo przełożenie nic nam nie zrobi?
- Krótki kontakt nie powinien wam zaszkodzić.
- Ale może?
- Niewykluczone.

Kazan wrócił nim padły ostatnie słowa "pojutrze się za to weźmiemy". Ochroniarz dał znak, że streści później co widział.

Gdy goście zostali odprowadzeni, Sylvia wróciła.
- Gratuluję najprzedniejszych salonowych sztuczek. Widać szlachetne urodzenie. - podsumowała niedawny zabieg.
- Niestety, nie mogę pannie towarzyszyć, gdyż obowiązki wzywają. Może panna natomiast korzystać z całego mojego przybytku, z wyjątkiem jednego pokoju, który jest zamknięty i w którym muszę popracować. Poza tym, proszę się czuć jak u siebie.

Skłoniła się i wyszła opuszczając gości.

Francois

Traper popatrzył na ustrojstwo i natychmiast zrzedła mu mina.
- Bandytów nie obsługuję. Spieprzaj, nim wezwę straż, dobrze ci radzę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lska
Pisarzyk



Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolica

PostWysłany: Sob 23:43, 30 Sty 2010    Temat postu:

Francois

Bard spojrzał ze zdziwieniem na właściciela straganu.
-Szanowny panie nie jestem żadnym łotrem ani zbirem, po prostu to są przydatne łupy wojenne! Wraz ze znajomym pozbyliśmy się kilku takich, a że teraz boimy się odwetu to przy okazji troszkę się dozbroiliśmy!. Gdyby sprzedawca nie dał się przekonać ubarwniłby trochę i ucywilizował, usprawiedliwił rzeź na zamachowcach po czym opowiedział od początku do końca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:53, 30 Sty 2010    Temat postu:

Francois

Traper zmrużył oczy.
- Niby coś od Lettermana mówili, że jakieś jatki gangów w slumsach były... Eh, pokaż mi to.

Obejrzał urządzenie i przyrównał kilka grotów aż trafił na taki w miarę pasujący wymiarami. Wsypał w woreczek wiązany cienkim sznurkiem i przekazał.
- Wszystkie jakie mam, 17 sztuk. 8 pensów za sztukę, czyli 12 szylingów. I nie widziałem cię, ani ty nie brałeś tego ode mnie, zrozumiano?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lska
Pisarzyk



Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolica

PostWysłany: Sob 23:57, 30 Sty 2010    Temat postu:

Francois

Bard uśmiechnął się promiennie.
- Dziękuję bardzo za zrozumienie! Nie było mnie tu dzisiaj oczywiście. To mówiąc wręczył sprzedawcy 15 szylingów i oddalił się. Gdy znalazł jakąś boczną uliczkę naładował obie kusze upewniwszy się że nikt go nie widzi. Następnie ruszył w kierunku miejsca aktualnego zamieszkania w celu odnalezienia łowcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:00, 31 Sty 2010    Temat postu:

Xavier

Z uwagą wysłuchał Grafa, po czym na chwilę przeprosił i zakupił bułkę z kiełbaską. Przynajmniej nie powinien się zaciapać podczas konsumpcji. W końcu ugryzł, ostrożnie badając smak i jadalnośc produktu. W razie jakichś wątpliwości, zawsze mógł widzieć minę rozmówcy.

- Z całm szacunkiem, ale niskie wykształcenie i zarobki nie zmieniają faktu, że czyściciel to też istota rozumna, ze swoimi uczuciami i życiem, nieprawdaż?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 0:00, 31 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
s.
Skrobię coś



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: daleko i nieprawda
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Nie 0:00, 31 Sty 2010    Temat postu:

Larysa
Nawet nie siląc się na udawaną niewinność, która przy takiej osobistości nie przyniosłaby żadnych efektów, popatrzyła się na Sylvię z lekkim uśmiechem.

- Bardzo dziękujemy za ugoszczenie i mamy nadzieję, iż nie będziemy za dużym ciężarem. Postaramy się być niewidoczni - dodała z nutką ironii i wstała, dając znak Kazanowi by zrobił to samo. Kiedy Sylvia powiedziała towarzyszowi porzucić etykietę i wreszcie się najeść. Stłumiła chęć opowiadania kozaka gestem dłoni i sama zajęła się rozmyślaniem.

Po zjedzeniu udała się z Kazanem do pokoju wcześniej prosząc służbę o przygotowanie dla niej kąpieli. Wyjęła sakwę z pieniędzmi
- Kazanie, mam do Ciebie prośbę. Udaj się na miasto i zakup mi długi płaszcz z kapturem w nierzucającym się w oczy kolorze. Preferowałabym coś w odcieniach brązu lub zieleni - byle nie czarne, bo to wzbudza podejrzenia. Nie potrzebuje kosztownego materiału - wolałabym wręcz jakiś najprostszy, co by najlepiej się było wmieszać w tłum gawiedzi. - wręczyła mu 15 szylingów po czym poprosiła, aby powtórzył to co mu powiedziała - dla lepszego zapamiętania.
- Kiedy wyjdziesz, udamy się na miasto i poszukamy naszych "ochroniarzy". Pomijając sam fakt święta, ceremonia pogrzebowa, na której wiadomo, iż będziemy też nie wpływa na naszą korzyść. Dodatkowe towarzystwo może się nam przydać. Sytuacje z holu opowiesz mi później - dodała ciszej i poczekała na reakcje Kazana.
- Tylko wracaj szybko. Wezmę kąpiel, po czym przebiorę się w kaftan i ruszamy. dodała na odchodne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Beowulf
Ordo Mechanicus



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:57, 05 Lut 2010    Temat postu:

Marcus

No cóż... To zabolało. By podeprzeć się na duchu, pomyślał, że w tym mieście, piękne kobiety przynoszą tylko i wyłącznie nieszczęścia:
-Na razie wyszedł, nie jestem w stanie powiedzieć kiedy wróci waćpanno. Czy powinienem mu coś przekazać?- łowca miał nadzieje, ze w głosie nie da się usłyszeć zawodu, ale zawsze mogło być gorzej. W końcu w szeregach zabójców już od dawna panowało równouprawnienie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beowulf dnia Sob 10:48, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:47, 07 Lut 2010    Temat postu:

Francois

Ludzi zaczynało się pojawiać coraz więcej, nie tylko na rynku, ale w ogóle w mieście. Główna ulica wręcz zamieniła się w jedną wielką kolejkę z wozami rolniczymi. Jedni próbowali się wepchnąć na rynek, inni rezygnowali sprzedając zwyczajnie z wozu i blokując cały ruch. Straż miejska jednak szybko się do nich dobierała psując im świąteczny nastrój i powiększając miejski budżet.

W tym całym rozgardiaszu coś mu przeszkadzało. Nie ludzie, nie atmosfera, coś w powietrzu. Czyżby to odzywał się jego najlepszy przyjaciel, szósty zmysł? Trzepot skrzydeł przebijający się ponad gwarem pogłębił jeszcze uczucie niepewności.

Idąc główną ulicą doszedł w końcu do gospody, pod którą majster głośno dawał reprymendę swoim robotnikom. Na szyldzie bard dostrzegł znaną już grupie wronę, wlepiającą lustrzany wzrok w patrzącego. O dziwo, zamiast poczuć się bardziej niepewnie, spojrzenie ptaka uspokoiło go. Nastrój poprawił się jeszcze bardziej, gdy ptak odleciał.

Wchodząc do karczmy i zmierzając do swojego pokoju, dostrzegł przed drzwiami łowcy prześliczną niewiastę, wdającą się z nim w dyskusję.

Marcus

Dziewczyna, na swój urokliwy sposób, zmarszczyła się słuchając odpowiedzi Marcusa. Bynajmniej nie z racji treści, lecz formy przekazu. Owinięcie bandażem całej szczęki nie wpływało pozytywnie na dykcję, toteż dziewczyna musiała się mocno skupiać by wszystko zrozumieć.
- Cóż, może pan przekazać, panie... Marcusie, prawda?

Francois & Marcus

- A to pewnie pan Francois, słynny bretoński bard, nie mylę się?
Poczekała aż chwilę się nadziwią jakim cudem są tak dobrze rozpoznawani.
- Proszę się nie dziwić - uśmiechnęła się szeroko, a oczy jej rozbłysły - Pracuję dla pana Lettermana, a konkretniej u pana Zygfryda. Ale gdzie moje maniery... Nazywam się Alina.
Podała dłoń obu jej rozmówcom.
- W sumie brak pana Xaviera w niczym nie powinien przeszkodzić, poza kilkoma pytaniami odnośnie jego konkretnej osoby. Inne, jeśli się panowie zgodzą, mogę zadać im. O ile poświęcicie mi chwilkę czasu. - oczka zrobiły się tak duże i okrągłe, iż na moment zaczęła przypominać małego szczeniaczka proszącego o kawałek mięska.

Xavier

Artur westchnął.
- Xavierze, jeśli mogę mówić na 'ty', specjalnie grasz na mojej czułej strunie? Wiesz już, że nie jestem szlachcicem z urodzenia. Znaczy jestem, ale ojciec nie był. Wiem o co ci chodzi, ale na pewnym poziomie inaczej się patrzy na życie. Mając status wyższy niż inni bierzesz tym samym na siebie odpowiedzialność za słabszych. I nie wykorzystuj moich słów przeciwko mnie, wiem jak to brzmi. Mam swój udział w dbaniu o dobrobyt miasta, ludzi ze slumsów albo, jak kto woli, plebsu. Wiele z pomysłów na zapewnienie im chociaż najmarniejszych zarobków wywodzą się z mojej głowy, w tym właśnie czyściciele. Smacznego, nawiasem mówiąc. Wracając, co mam według ciebie zrobić? Postawić straż na baczność i mają szukać jakiegoś zaginionego człowieka? Codziennie mają dziesiątki takich.

- Sigmarze, dopomóż! - wrzasnął ktoś z daleka.
- No i masz. Kolejny. - skrzywił się Artur.
Wspomniany ktoś okazał się być kobietą, a konkretnie żebraczką. Biegła wydzierając się i niosąc w rękach dziwny przedmiot, pokazując go wszystkim w około. Gdy zbliżyła się wystarczająco, niezidentyfikowany przedmiot został rozpoznany jako urwana ręka.
- Urwana ręka! - krzyknęła, jakby ktoś okazał się być niewidomy - Znalazłam dzisiaj szukając męża! Mordercy! Złodzieje! Potwory! Mąż wyszedł tylko spełnić obowiązek wobec miasta! Wyczyścić kanały! Obowiązek! I zamordowano go! Okradziono! On spełniał obowiązek wobec miasta, a miasto co? Już obowiązku pomocy jego żonie nie ma? No pytam się was, nie ma?!

Krąg gapiów pod ratuszem robił się coraz większy, a szepty i rozmowy coraz głośniejsze.
Artur van Graan skrzywił się i niemo spytał "no i co?"

Przypatrując się latającej dłoni Xavier dostrzegł kilka rzeczy.
Po pierwsze, ręka była prawa.
Po drugie, była definitywnie urwana w stawie łokciowym. Mięśnie i skóra były porozdzierane w różnych miejscach, a resztki kości były niemal nietknięte.
Po trzecie, na palcu serdecznym, w miejscu w którym prawdopodobnie była założona obrączka, teraz widoczna była sina obwódka.
Po czwarte, na zewnętrznej części dłoni widoczne było przebarwienie scalone niemal z brodawką. Prawdopodobnie po tym kobieta rozpoznała swojego męża.

W tym momencie z ratusza wyszedł strażnik. Szybko rozejrzał się po tłumie i zadał pytanie:
- Nie ma tam z wami Oliego?
Szybko został jednak zagłuszony przez ziejący nań wściekłością tłum za brak jakiegokolwiek współczucia.

Larysa

W końcu wolny od restrykcji, Kazan odłożył wszystkie sztućce za wyjątkiem widelca, rozparł łokcie na stole i jadł po swojsku jak chłop bez baby nad głową. Odrobinę przedobrzył bekając gromko, jednak sumienie nie dręczyło go zbytnio z tego powodu.

Słuchając instrukcji kiwał głową na znak, że rozumie, zaś powtarzanie za panią uznał za uwłaczające i tylko się skrzywił. Poprawił na sobie pancerz, pożegnał się i ruszył wykonać zadanie, podczas gdy szlachetnie urodzona otrzymała pełną balię gorącej wody. Balia aż parowała, jednak nie parzyła. Sylvia znała się na rzeczy, a przynajmniej Igor wiedział jak dogodzić kobiecie. Do pełni szczęścia przyniósł jeszcze kadzidełko, przez które Larysa zupełnie straciła poczucie czasu. Na tyle mocno, że Kazan zdążył wrócić, wejść do pokoju, osłupieć, wypowiedzieć 'oj' i natychmiast stanąć twarzą do kąta. Przezabawnie wyglądał ten zaprawiony w bojach kozak rumieniąc się przed swą panią a na wyciągniętej w bok ręce prezentując kupiony płaszcz.
- Wziąłem, jak panienka kazała. Jeszcze resztę dostałem.
Z wyciągniętego ramienia zwisał mu lniany, ciemnozielony płaszcz, a raczej peleryna bez rękawów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Beowulf
Ordo Mechanicus



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:14, 07 Lut 2010    Temat postu:

Marcus

Zrozumiawszy, jak bardzo bandaż utrudnia zrozumienie jego słów, ograniczył się tylko to gestu, kiedy wskazał dla pani wejście do środka pomieszczenia. Odsłonił okna, przygotował dla dziennikarki miejsce. Zostawił resztę dla barda, który na pewno był znacznie bardziej elokwentny.
Oczywiście, starał się ukryć jakie wrażenie wywarła na nim niewiasta...
A także, że właśnie znalazł potrzebne mu źródło informacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
s.
Skrobię coś



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: daleko i nieprawda
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Nie 23:53, 07 Lut 2010    Temat postu:

Larysa
Wylegując się w kąpieli całkowicie odzyskała równowagę wewnętrzną. Spokój z tym związany pomógł jej stracić kompletnie kontakt z rzeczywistością. Początkowo nie usłyszała wchodzącego Kazana. Kiedy zdała sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, skamieniała, jednak samopoczucie nie pozwoliło jej na wybuch złości.
Westchnęła patrząc na plecy Kazana.
- Dziękuję za spełnienie prośby. Teraz proszę Cię, wyjdź łaskawie i pozwól mi się ubrać i przygotować. W tym czasie zastanów się, w jaki sposób możemy znaleźć naszą "obstawę", oraz rozegrać sprawę pogrzebu. Za chwilę poproszę Cię do pokoju z powrotem -
Poczekała, aż kozak opuści pokój po czym energicznie zajęła się sobą. Poczuła impuls - niepohamowana chęć zemsty napędzała do działania. Po ubraniu się, przymierzyła płaszcz i zbadała czy nie potrzebne mu są jakieś poprawki. Przeglądając się przed lustrem po czym podeszła do drzwi i poprosiła Kazana o wejście do środka.
- I jak? Jakieś pomysły - - spojrzała na niego pytająco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:52, 09 Lut 2010    Temat postu:

Xavier

Z uwagą słuchał słów Grana, kontestując jego zrozumienie. Najwyraźniej był on inteligentnym, oświeconym człowiekiem.

- Arturze, nie zarzucam ci nic takiego, przyjmuję wyjaśnienie, a także wyrażam ubolewanie, jeśli me słowa cię uraziły w jakikolwiek sposób. Jeśli tak, było to niezamierzone.

W milczeniu obserwował rozgrywającą się scenę. Wyrzucił niedojedzoną bułkę, definitywnie tracąc apetyt. Chrząknął.

- Cóż, trzeba podać jej pomocną dłoń. Rzekł cicho, z kamienną twarzą.

W milczeniu obserwował dalszy rozwój wypadków, rozmyślając o przedmiocie czarnego dowcipu sprzed chwili.

Zastanowiło go, w jaki sposób możliwe jest urwanie ręki w takim miejscu - czy możliwy był jakikolwiek wypadek. Po drugie - czy kanalarz nosiłby biżuterię? Poza tym chyba pierścienie, sygnety, obrączki mężczyźni nosili raczej na lewej dłoni. Ale chwila, skoro widoczny był wyraźny ślad, w jaki sposób została zdjęta bez naruszania palca? To znaczy, że rozcięta. Dalej, czemu ta kobieta poszła do kanałów? I w końcu, czy przebarwienie mogło powstać przy eksplozji? W miarę możliwości szukał dalszych śladów na ręce oraz skupił uwagę na skórze i ranie.

Poza tym, kto u cholery, wyrywa rękęi potem delikatnie zdejmuje pierścień? Chyba, że ktoś okradł zwłoki później. Zrobił poza tym przegląd znanych mu stworów, które w ten sposób mogły obejść się z ciałem.

W końcu zapytał Artura: - Kim jest rzeczony Oli?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Wto 20:19, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Życie na trakcie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin