Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Rozdział 2: Zderzenie światów
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Życie na trakcie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Beowulf
Ordo Mechanicus



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:41, 09 Gru 2009    Temat postu:

Marcus

Kiwnął tylko głową gdy otrzymał hasło. Zastanowił się i rzucił szylingiem. Jeżeli wypadł Cesarz, ruszył w stronę jedynej nowej tu osoby. Jeżeli wypadła kometa, odłożył picie, poprosił o dobrą strawę i dał dobrze wypić Kanowi oraz Izaakowi.
W końcu był winien Colonowi przysługę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 0:30, 10 Gru 2009    Temat postu:

Francois

Elein wyciągnęła sobie z włosów piórko i udając uderzenie musnęła nim barda w pierś.
- Najpierw będziesz mnie musiał jakoś przeprosić... - zrobiła srogą minę - Tym bardziej, że zatroszczyłam się o osobny pokój... ale to dopiero na górze... Marsz! - tym razem piórko imitowało strzelający bicz.
- Pokaż kobiecie, jak wiele jest warta!
Niekoniecznie subtelnymi ruchami skierowała go do schodów, a następnie - jednego z niewielu pokojów na klucz z normalnym łóżkiem. Bardzo skrzypiącym. Często. I rytmicznie.

Marcus

Wypadła kometa, a łowca nagród uświadomił sobie jak picie negatywnie wpływa na pamięć. Obaj wspomniani chłopcy wyszli niemal równocześnie, co kwartet kurewek akurat dotarł.

Xavier

Próbę wręczenie kwiatka stanowczo hamowała podniesioną dłonią.
- Oszczędź tych epitetów i metafor. - rzuciła swoim pozbawionym emocji głosem - Etykieta swoim torem, a mydlenie oczu swoim. To, żeś nie nawykły do rozmowy ze mną, to widzę. Piękne słowa, różniące nas właśnie od plebsu, mają nas kreować na podobieństwo uczonych person, a nie tańczących wieczne rytuały godowe zwierząt. Toteż przekazuj swymi słowami myśli, nie patetyczne metafory bardów.

Odpięła od pasa czarną sakiewkę, nie odróżniającą się zupełnie na tle gorsetu i wręczyła ją elfowi.
- Poczęstuj.
Nie bardzo wiedział o co chodzi, więc wskazała na nadlatującą mewę. Ta zatoczyła koło i wylądowała przed Xavierem. Pozycją przypominała proszącego o mięso psa.

- Mówiłam, że się wypogodzi. - spojrzała na chmurne, ale pozbawione deszczu niebo.
- Jesteście tacy podobni... - zaczęła, ale tym razem wyłapał przesadną dramatyczną tonację, niczym z teatru - Nie znacie się jeszcze, ale poznacie. Żadne z was nie wie czym jest świat, w którym żyjecie. Żadne z was nie wie jaką rolę odegra.
Xavier wzdrygnął się. Głos szlachcianki zrobił się nienaturalny, jakby obcy. Czyżby kobieta faktycznie była wieszczką?
- Chaos tylko czeka by przyjść i spopielić podzielony świat. Błękitna krew stanie przeciw błękitnej, czerwona spłynie tworząc nowe rzeki, duchy lasów wyginą z lasami, a wszystko spowije czerń.
Kobieta o dziwo zupełnie bez wyrazu, a raczej z typowym dla siebie wyrazem patrzyła na mewę.
- Czerń spowija wszystko, wszystko zmienia. Ale zmienić nie może. Cztery kolory mogą temu zapobiec: czerwień, błękit, zieleń i szarość. Tylko one mogą się zjednoczyć i odepchnąć Czerń.
Rozkaszlała się.
- Przepraszam, źle się czuję. Odprowadź mnie do domu.

Horyzont rozświetliła błyskawica.

Larysa

- Teraz panienka musi mnie posłuchać. - rzekł Kazan, gdy wyszli przed lecznicę dla szlachty. - Kirył, a w zasadzie Cyryl, stoi za tym wszystkim, oboje to wiemy. Jurija dopadł. Pietrka dopadł. Podejrzewam, że następnym celem będę ja. On chce by panienka się bała. Rozumie panienka?
- Oj głośno o pannie w mieście, oj głośno. - rzekł idący środkiem ulicy Izak przegryzając jabłko.
Kazan natychmiast stanął tak by oddzielić go od swojej pani.
- Spokojnie, przychodzę z pomocą. - rzucił ogryzek niedbale za siebie - Na mieście aż huczy o pannie, Laryso. Polubiłem 'panienkę', jak to jej towarzysz mówi, i postarałem się dla niej zdobyć informacje. Oj, drogie informacje. Ale jej powiem za darmo.
Podszedł i wyciągnął dłoń.
- Przejdźmy się.
Spośród mnogich zaułków wyłonił się Kan skinieniem głowy zarówno powitał Kazana, jak i oświadczył którą stronę będzie ubezpieczał.
- Boleję nad twą stratą, Laryso. Znałem go, acz krótko. Dobry chłopak. Prosty, ale dobry... Rozumiem ból, też niedawno kogoś straciłem, ale nie mówmy o tym. Pomówmy o tym o czym kiedyś wspomniałem. Zbieram jak to panna ujęła, najemników. Ale też informacje. Cenne informacje. Jedna z nich tyczy się właśnie jej osoby.
Prowadził ją środkiem głównej ulicy. Obcasy brzdękały na kocich łbach wśród wieczornej ciszy. Rzuciła mimowolnie okiem za siebie. Nie była pewna, ale w drzwiach lecznicy stał kapitan Vimes. Stał z założonymi rękami i obserwował nowe towarzystwo szlachcianki. Po chwili wrócił do środka zamykając sobą drzwi.
Miała wrażenie, że ktoś jeszcze ich obserwuje, ale nie widziała kto. Szósty zmysł w zbyt oczywisty sposób dawał o sobie znać. Gdzieś nad głową zaszeleściły ptasie skrzydła.
- Zanim zdradzę zarzewie problemu, powiem jeszcze, że znam rozwiązanie.
Uśmiechnął się prowadząc ją po małych schodkach do znanej Czarnej Kotwicy. Uśmiech go nie opuszczał, a gdy otworzył drzwi, wskazał na siedzącą w kapeluszu i obalającą kolejny kieliszek postać.

Marcus & Larysa
- Oto i ono. Panie Marcusie - odezwał się ktoś zza pleców wezwanego - Moja prośba jaką ostatnią miałem... Została anulowana. Panno Laryso, oto pan Marcus, rozwiązanie pani problemów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Czw 0:33, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Beowulf
Ordo Mechanicus



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 0:45, 10 Gru 2009    Temat postu:

Marcus

Był zaskoczony, ale jednocześnie na tyle trzeźwy by tego nie pokazać. Przynajmniej tak mu się wydawało. Gdy się obrócił, natychmiast uchylił kapelusza. Nie znał się za nic na etykiecie, toteż prostym gestem zaprosił nowo przybyłych do stolika. Poprosił o co najmniej dwa dodatkowe kielonki, poczekał aż Pani usiądzie pierwsza.
W tym momencie miał bardzo wiele pytań, ale zadał jedno:
-Czym mogę waćpannie służyć?- Spytał, trochę mniej rzeczowo niż przewidywała jego norma. Zmierzył spojrzeniem Izaaka, który z niewiadomych przyczyn zaczął go traktować jak starego znajomego.
To nie oznaczało niczego dobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:10, 10 Gru 2009    Temat postu:

Xavier

Niezrażony, włożył zerwany kwiatuszek w kieszeń kurtki. Zastanawiałsię, czy forma 'ty', używana przez Sylvię była wynikiem świadomości klasowej, czy też sympatii. Niemniej nie pozwolił sobie na przyjęcie tej formy w stosunku do szlachetnie urodzonej, w dodatku naprawdę w jego typie, kobiety, i to jeszcze wpływowej i bogatej. Swoją drogą, wyobrażona sobie scena, gdy mówił do niej per 'Sylvio' wywoływała dreszcz na karku. Następna myśl o niej wyzwoliła kolejny dreszcz, tym razem niewątpliwie przyjemny.

- Niekiedy metafory są zbędne,jeśli wyszukiwane na siłę. Jakże odrzucać podarek, oferowany dla sprawienia, może i przyziemnej, jednak altruistycznej przyjemności?

Przyjął ze skinieniem głowy wręczoną sakiewkę. Rozsznurował woreczek i wyjął okruchy, kładąc je na otwartej dłoni. Jeśli zwierzak nie dziubnął - ukucnął i potrzymał chwilę. Jeśli i to nie poskutkowało, delikatnym ruchem rzucił pod nózki mewy.

Obserwując z lekkim uśmiechem zachowanie zwierzaka, odwrócił się zaniepokojony słysząc dziwny głos Sylvii. Słuchając wróżby, odniósł wrażenie, że kobieta mówi, być może, o jego nowych towarzyszach. W sumie zieleń pasuje do niego - leśnego elfa. Czerwień? Zapewne aluzja do ubrania barda i jego ludzkiej natury. Szarość to kolor, którym mógłby opisać łowcę nagród. Błękitna krew oznaczałą oczywiście osobę szlachetnie urodzoną. Sylvię? Zmarszczył czoło. Bez sensu, przepowiednie nie są pierwszoosobowe. Lepsze wytłumczenie na razie nie przychodziło mu do głowy. Zapamiętał je, gdyż może okazać się ważne.

Zresztą, u cholery, może zrobić trójka obszarpańców? Ze zgrają zwierzołaków by sobie nie poradzili, a tu mowa o zamykaniu wrót chaosu...? Wzdrygnął się, jednak widząc spojrzenie Sylvii wziął się w garść.

- Oczywiście, służę ramieniem i eskortą, pani. Metafory i atawistyczne zachowania zostawmy na inną okazję do dyskusji, gdyż te strome i wilgotne schody mogą być niebezpieczne. Zwłaszcza dla kogoś osłabionego wieszczym transem. Spojrzał się poważnie w jej oczy.

- Bez żadnych impertynencji, ale mogę również służyć swym płaszczem, jeśli zrobi się chłodno.

Gdy doszli do miejsca przywiązania wierzchowca, zaoferował przejażdżkę na grzbiecie.

Kontynuując rozmowę w drodzę do dzielnicy arystokratów, rzekł:

- Gdy wychodziłem z Kotwicy, moją uwagę przyciągnął niecodziennie zachowujący się ptak siedzący na przęśle nieopodal karczmy. Pozwolę sobie wyrazić zaciekawienie, czy pani liczne talenty mają z tym coś wspólnego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
s.
Skrobię coś



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: daleko i nieprawda
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Czw 1:21, 10 Gru 2009    Temat postu:

Larysa

Starała się oddychać rytmicznie, uspokoić się, jednak nadmiar wrażeń zrobił swoje. Przed oczami pociemniało, dźwięki zlały się w całość. Zakryła oczy, nie była w stanie racjonalnie myśleć.
Wyszli. Świeże powietrze pozwoliło w pewnym stopniu wrócić do stabilności. Doszły do niej słowa Kazana. Spojrzała na niego wielkimi oczami, ale nie była w stanie się odezwać. Pojedyncze słowa.
Cyryl... Jurij... strach...
A JOBI WASZU MAĆ!!
Siarczyste przekleństwo pozwoliło jej odzyskać kontakt ze światem. Wzięła głębszy oddech i spojrzała butnie na Kazana.
- Będzie próbował. Wszystkimi możliwymi sposobami. Wie również bardzo dobrze, że łatwo się nie damy i na pewno ten jego niestabilny umysł obmyślił coś, co przerośnie nasze wyobrażenia... - zaczęła iść pewniejszym krokiem nie znając celu. Na razie przed siebie. I najlepiej tam gdzie jest trunek potrafiący chociaż na chwile odetchnąć od pędu myśli.
Słowa Izaka wyrwały ją z zamyślenia niczym niespodziewane wiadro wody. Nie potrafiła nawet udawać, że są dla niej obojętne. Słuchała spokojnie i analizowała.
- skoro informacja o moi przybyciu spotkała się z tak szerokim zainteresowaniem, moje plany, miejsce pobytu, towarzysze... aktualnie jeden... nie są niczym tajnym... - myślała wyostrzając zmysły. Usłyszała ptasie skrzydła. Myśli od razu nakierowały się na Sylvię. Postanowiła ją odwiedzić jak najszybciej i uciec się nawet do zastosowania niekonwencjonalnych środków działania.
Spojrzała z zaciekawieniem na Izaka. Nie umiała do końca określić, dlaczego wydawał jej się podejrzany z powodu takiego zaangażowania sprawą. Wyprostowała się mimowolnie kiedy otworzył drzwi Czarnej Kotwicy. Czując za sobą obecność Kazana poczuła się pewniej, ale jego zachowanie pokazywało pełne napięcie i gotowość.
Spokojnie rozejrzała się, sama nie wiedząc w jakim celu. Zaczęła odczuwać zmęczenie. Spojrzała na wskazanego i od razu poczuła do niego lekką sympatie. Miał alkohol.
Przywitała się uprzejmie, zdystansowanym dygnięciem. Podała rękę, jednak trzymając w uścisku nisko, co by przy ewentualnym pocałunku, musiał się bardzo schylić. Usiadła z gracja, czekając na podany kieliszek. Ignorując z początku nowopoznanego, od razu opróżniła naczynie. Odetchnęła głębiej i poprosiła o nalanie drugiego. Kazanowi odsunęła kieliszek postawiony przed nim i wzrokiem przekazała sygnał o braku dyskusji na ten temat.
Na jego pytanie, spojrzała tylko na Izaka, podnosząc naczynie do ust.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez s. dnia Czw 1:31, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lska
Pisarzyk



Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolica

PostWysłany: Czw 1:33, 10 Gru 2009    Temat postu:

Francois
Udał się za swoją ponętną towarzyszką na piętro. Przed wejściem do pokoju odebrał jej piórko i zasadził sobie zawadiacko za kapelusz. Następnie chwycił ją za dłoń i wkroczył do środka. Posadził ją wygodnie na jednym z obszernych foteli pod ścianą. Każdy upojny wieczór musi mieć wstęp. A dziś był jego wieczór. Chwycił więc za lutnię i zagrał .


[link widoczny dla zalogowanych]

Po zagraniu 2 zwrotek odrzucił instrument i podszedł do niej. Lekkim ruchem dłoni podniósł ją z fotela. Objął od tyłu i zaczął powoli i miarowo delikatnie, ledwo muskając skórę całować ją po szyi. Schodził coraz niżej powoli pozbywając się odzienia z jej boskiego ciała. Oddziaływał na jej zmysły, lekko dotykał włosków na karku, wodził palcami po plecach, całował ramiona. Następnie wyjął z kapelusza pióra i zaczął nim wodzić po czułych miejscach na jej ciele. Jednocześnie zaczął deklamować napisany specjalnie na tą okazję wierszyk, ułożony w drodze na piętro. Przerywał go niekiedy krótkim całusem. W czasie deklamacji nie przestawał pieścić jej ciała, pozwalając sobie na coraz więcej.

Cóż tak ciąży dziś drogi w twojej głowie
Czemuż opuszczasz wciąż niżej swe tułowie?
Czyż nie ciekawi cię nasza rozmowa
Czy też tak ciężka już twoja głowa?
Że wzroku nijak na twarzy utrzymać
Wciąż niżej i niżej, aż się zatrzyma
Tam gdzie skarby suknia me skrywa
A wzrok twój tak chętnie ją zrywa

Tajemnicą okryte skarby kobiety
I nie opiszą ich wymyślne epitety
Bo każdy z osobna, i oba razem
Kuszą i nęcą swoim obrazem
Stąd też mężczyzna, tak na nie chętny
Ciągle spogląda, na widok ponętny
Wzrok swój tak chętnie na dole kładzie
I dalej rozmawia, mówi w nieładzie

Gdyż wyobraźnia, cały mózg jego
Pochłonięte są kontemplacją tego
Co piękny dekolt, subtelne rozcięcie
Usilnie i słusznie trzymają zawzięcie
Bo szczęście jedynie, to nam daje
Co zdobyć z trudnością nam się udaje
Więc miast patrzeć, marzyć i śnić
O kobietę trza bić się! Bić!
A wrogim naszym jest ona sama
Bo kobieta uwielbia być zdobywana!
Więc ten jedynie kto serce wyłoży
(Piękną Se pannę dziś wychędoży Very Happy )


Ostatnie wersy wypowiadał głośno i z napięciem trzymając usta tuż przy jej uchu, pozwalając by jego gorący oddech stał się natrętny i rozbudzający. Po ostatnim słowie zaś przylgnął do jej warg z całych sił i dał ponieść się instynktom.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lska dnia Czw 1:33, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 2:05, 10 Gru 2009    Temat postu:

Xavier

Mewa nonszalancko wskoczyła siadając na przedramieniu i delikatnie, acz szybko dziobała okruchy.

Kobieta pozwoliła się wziąć pod ramię i prowadzić. Jej ciepło uderzyło elfowi do głowy, tak bardzo, że aż zastanawiał się czy nie dopadła jej gorączka. Na wzmiankę o transie na pół mrugnięcia zrobiła niepewną minę, nieco zaskoczoną.

Koń zachrapał na powitanie i strzelił ogonem. Wydawało się, że polubił nowego właściciela.

Wzmianka o ptaku zmieniła klimat całego spotkania. Milcząca podczas schodzenia ze schodów odezwała się, mimo ponownego braku emocji, ale jednak w sposób negatywny:
- Nie zmuszaj mnie, bym miała o tobie zdanie jak o kmiotku-ignorancie. Moja aparycja cię tak zwiodła jak byle plebejusza, że każde dziwne wydarzenie przypisujesz czarnej wiedźmie?

Pozwoliła się prowadzić do domu i jeśli nie miał żadnych pytań, życząc dobrej nocy zniknęła za bramą pilnowaną przez gawrona.

Marcus, Larysa

- Spokojnie, po kolei. - wyhamował łowcę Izak - Wyjawię najpierw, możliwe, że znane już fakty. Mniemam, że znane jest pannie imię Kiryła? Dużo o panią rozpytywał. I sypał gotówką, szkoda że nie właściwym dla siebie ludziom. Doniesiono mi... Cóż, nie da się tego łatwo powiedzieć. Chce pani śmierci.
Poczekał i polał sobie. Po przełknięciu i odkaszlnięciu kontynuował.
- Wspomniana wsza, bo jak inaczej nazwać własnego rzecznika, który postępuje jak postępuje, kontaktował się z moimi ludźmi. Oczywiście wszyscy odmawiali, nie jesteśmy przecież zabójcami. Niestety, takowi tu też bywają. Nie wiem konkretnie kogo najął, ale pieniędzmi podobno nie szczędził. Systematycznie zwiększał stawkę z każdą odmową, a finalna suma oscylowała w granicach 800 koron. Szczerozłotych.
Polał wszystkim, z wyjątkiem Kazana, najwyraźniej dostrzegając wcześniejsze gesty.
- Sądzę, że dowody mamy. Ścigany jest znany. Łowca nagród też przypadkiem tutaj jest. Państwo porozmawiają o nagrodzie, a ja... Cóż. Sądzę, że wystarczająco już zyskałem by się oddalić.

Skłonił się i przesiadł z Kanem do innego stolika, do którego natychmiast dołączył Łysy, Lanny i Chabeta.

Nim ktokolwiek przeszedł do konkretów, gwar, śmiechy i brzęk szkła zagłuszyło kobiece wycie z piętra wyżej. Następująca później cisza nieco rozluźniła atmosferę a wśród fali śmiechu dało się słyszeć niewybredne pochwały dla pary kochanków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 2:25, 10 Gru 2009    Temat postu:

Xavier

- Daleki jestem od bycia zabobonnym ignorantem, jednak zdarzenie sprzed chwili skłoniło mnie ku temu niezbyt dyskretnemu pytaniu. Tak, dała mi pani przepowiednię będąc w transie. I to jest najprawdopodobniej przyczyną chwilowego osłabienia. Co do zaś zaufania...

Rozejrzał się, czy są w miejscu dyskretnym, a z domostw nie patrzą ciekawskie oczy. Użył telekinezy, aby oddać jej woreczek, bez używania rąk. W razie potrzeby próbował do skutku.

Widząc jej zdziwienie, lekko się uśmiechnął. Zapytał jeszcze:
- Jaką lepszą karczmę pani może mi polecić na nocleg? Towarzystwo w kotwicy niestety wyraża niechęć rasową bezpośrednio. Zrobił zbolałą miną, dotykając siniaka poniżej żeber. Poprosił jeszcze o wskazówki jak dojść, po czym życzył spokojnej nocy i wrócił do kotwicy. Zamierzał poinformować towarzyszy o zmianie miejsca zamieszkania na cywilizowane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Beowulf
Ordo Mechanicus



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 2:40, 10 Gru 2009    Temat postu:

Marcus

Nie wiedział co począć z podaną dłonią, jako osoba nisko urodzona, toteż tylko nisko się skłonił.
Kiedy dama poprosiła nalał jej kolejny pełen kieliszek. Potem zaczął wyciągać wnioski z wypowiedzi Izaaka.

Osiemset złotych koron. Mała wieś, spokojne i stateczne życie. Przed nim siedziała śliczna szlachcianka z ochroniarzem, któremu bliżej było do niedźwiedzia niż człowieka. Ktokolwiek się połasił na taką sumę, był szaleńcem... albo profesjonalistą.
Niezależnie która opcja była prawidłową, siedząca naprzeciw niego dama miała nie lada problem. Zwłaszcza że komuś na prawdę zależało na tym by zmarła.

Kiedy patrzył na nią, miał dziwne wrażenie, ze dziewczyna orientuje się w sytuacji równie dobrze co on, albo wiele ostatnio przeszła. Toteż nie szczędził jej alkoholu, sam wypił już dość dużo.

-Proszę się uspokoić, wiem, że zabrzmi to głupio, ale stanowię solidną firmę. Jeżeli czegoś się podejmuje to można uznać daną sprawę za rozwiązaną.- Starał się brzmieć pewnie siebie, nie szorstko, po czym ściszonym głosem dodał - Także nie mam zielonego pojęcia jakie plany ma pan który nas sobie przedstawił, osobiście mówiłem z nim dwa razy.- Wziął głęboki oddech mając nadzieję, ze dziewczyna nie oczekuje samych dobrych wiadomości.
-Za osiemset koron zatrudnił albo szaleńca, który podejmie się czegokolwiek, albo jednego z najlepszych w fachu. W każdym z tych przypadków, zdrowie milady jest w poważnym niebezpieczeństwie... Tym bardziej ze już kogoś wynajął.- Dawno nie wypowiedział tylu słów w tak krótkim czasie, ale dawno jego zleceniodawca nie był tajemniczą szlachcianką.
-Proponuje dwa warianty.W jednym z nich będzie niestety milady skazana na moje towarzystwo, ale przy odrobinie szczęścia, złapię zarówno zabójcę jak i zleceniodawcę. Oczywiście, jeżeli były to jakiś problem, mogę spróbować namierzyć Kiryła od razu, ale ktoś dysponujący tak znacznymi środkami nie będzie łatwy do znalezienia.- Zaryzykował złapanie jej wzroku, później przyjrzał dłoniom-Co do zapłaty, najpierw chciałbym usłyszeć kimże jest Kirył i która propozycja wydaje się Pannie atrakcyjniejsza.- teraz znowu mógł spokojnie pomilczeć zastanawiając się, jak zdąży zamknąć sprawę dealerów. I czy ściągnie pecha związanego ze słynnym przesądem łowców nagród:
,,Ostatnie zadanie zleciła mu piękna nieznajoma...."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beowulf dnia Czw 2:45, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
s.
Skrobię coś



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: daleko i nieprawda
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Czw 21:05, 10 Gru 2009    Temat postu:

Larysa
Alkohol zaczął przyjemnie szumieć w głowie. Smak przyjemnie drażnił kubki smakowe. Przeczucie jej nie myliło: poczuła się trochę lepiej.
chce mojej śmierci? pomyślała Gaspadi, sama bym się nigdy nie domyśliła... jednym haustem opróżniła kolejny kieliszek, ale słowem nie dała znać, że dotknęło ją niedocenienie inteligencji.
- 800 złotych koron? - gwizdnęła mimowolnie, jakby cała sytuacja dotyczyła kogoś innego. Alkohol rozluźnił mięśnie - sypie pieniędzmi, tylko szkoda, że nie swoimi
Kiedy Izaak odszedł spojrzała na Kazana oczekując reakcji. Zdawała sobie sprawę, że najchętniej zajął by się sprawą osobiście, ale nie chciała tracić kolejnego towarzysza. Narażanie na niepotrzebne niebezpieczeństwo teraz nie wchodzi w grę.
Słuchała uważnie propozycji Łowcy. Przekręciła lekko głowę i oparła ją na dłoniach. Mówiła spokojnie, pewnie
- Pańskie umiejętności wyjdą w praktyce, gdyż nie zamierzamy pozostać tylko na słowach - czyny mniej lub bardziej szlachetne wchodzą w grę. Mam nadzieję, że sława fechtunku nie jest tylko bajką, ale wyrobioną długimi latami fachowością. Interesuje mnie wariant, który będzie najszybszy, najpewniejszy a sprawcy niedoli pocznie żałować, że podjął się realizacji zadania. Kirył jest nikim innym jak dwulicową szują, pełną jadu żmiją, która postanowiła najpierw wykorzystać dogodną sytuacje na osiągnięcie własnego zysku i pozbyć się wroga swojego Pana. Tyleś powinien Waćpan wiedzieć - wzięła głębszy oddech i przy kolejnym kieliszku jej myśli powędrowały w kierunku niedawno zmarłego Pietrka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Beowulf
Ordo Mechanicus



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:36, 10 Gru 2009    Temat postu:

Marcus

Przyjrzał się uważnie szlachciance i dostrzegł w jej oczach coś na prawdę niebezpiecznego. Ona chciała zemsty... za wszelką cenę, cokolwiek Kirył zrobił, sprawił, że młoda i śliczna dziewczyna szczerze pragnęłą jego śmierci. Kiedy zadawał pytanie był pewien że ochroniarz się będzie oburzony, ale ona się nawet nie będzie zastanawiać.
-A gotowa jest panienka zaryzykować własnym życiem?- Miał już pomysł na pułapkę, metodę na zabójcę i bonus od firmy dla pokrzywdzonej. Potrzebował tylko formalnej odpowiedzi.
Potem była to kwestia udanego polowania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
s.
Skrobię coś



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: daleko i nieprawda
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Czw 22:16, 10 Gru 2009    Temat postu:

Larysa

Spojrzała z zaciekawieniem na Łowcę. Nachyliła się nad stołem a jej twarz przyozdobił lekki uśmiech:
- Niech Waćpan uraczy mnie szczegółami. Wiadomym, jest iż aktualnie nie mogę ufać nikomu a nowo-poznany Łowca proponujący mi poświęcenie własnego życia takowego zaufania nie wzbudza. - poczuła napięcie ze strony Kazana. Badała nastawienie Łowcy i jego intencje, zewnętrznie nie dając po sobie nic poznać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Beowulf
Ordo Mechanicus



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:46, 10 Gru 2009    Temat postu:

Marcus

Nie odpowiedział uśmiechem na uśmiech. Spokojnie odparł:
-Nie mówię o poświęceniu, ale o zaryzykowaniu. Plan jest prosty. Panienka uda, że próbuje się ukryć, na przykład pośród tłuszczy. Z pomocą mojego współpracownika doprowadzę do zamachu... według naszego schematu. By uniknąć spłoszenia zwierzyny jednak, trzeba będzie praktycznie zapewnić mu okazje do zamachu. Jednak nie ma szans by umknął.- Czyste, pragmatyczne myślenie, spore ryzyko, ale nie ze strony łowcy.
Polał dwa kielonki po zakończeniu wywodu. W końcu rozmowa zeszła na zrozumiałe dla obu stron tematy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
s.
Skrobię coś



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: daleko i nieprawda
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Czw 23:30, 10 Gru 2009    Temat postu:

Larysa

- Może się udać, jak na razie ufam Pańskiemu doświadczeniu. Mam nadzieje, że się nie zawiodę. - wstała raptownie i nie czekając na jego reakcje chwyciła swój kieliszek i uderzyła w naczynie Łowcy. Zostawiła niewiele na dnie po czym zamaszystym ruchem wylała na podłogę.
- Spotkajmy się tutaj w południe. Poznam Waszego towarzysza i razem opracujemy plan działania - podała mu rękę a potem szybkim krokiem podeszła do drzwi zostawiając Kazana za plecami. Przystanęła, żeby mógł otworzyć drzwi i w chwilę później rozkoszowała się świeżym, morskim powietrzem.
Kiedy oddalili się od Kotwicy wyczulając zmysły odezwała się do towarzysza w ich rodzimym dialekcie
- I co o tym sądzisz? Dosyć ciężko mi się myśli, ale pozbieranie paru informacji przed snem nie byłoby niedorzecznym pomysłem. Moje rozmyślania krążą wokół wyników sekcji oraz... mhm. Odwiedzeniu pewnej interesującej damy... - czekała czy aby w pobliżu usłyszy "zapraszający" trzepot skrzydeł kojarzący się z Sylvią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:26, 15 Gru 2009    Temat postu:

Xavier

Sylvia, ku zdziwieniu elfa, uśmiechnęła się ironicznie miast wyglądać na zaskoczoną.
- A więc to ten dar, który widziałam. - podsumowała - Nigdy się nie mylę.

- Polecam Zieloną Podkowę. Ludzie obyci oraz majętni tam bytują. Emanują klasą. Zdarzają się jednostki jak w Kotwicy, ale oko uchroni się raczej od plebsu. - zakończyła swoim ulubionym słowem.
Jeśli nie miał więcej pytań, pożegnała się skinieniem głowy. Próby pocałowania ręki skutecznie uniknęła splatając dłonie za plecami.

- Kolejna zła nowina! - dobiegł jego uszu czyjś głos - Mieszkańcy Wschodniej Dzielnicy donoszą o zaginionych kolejnych Czyścicielach! Miasto nic z tym nie robi! Porywacz w mieście! Wiadomości sponsoruje zakład Lettermana. - koniec wiadomości niewidzialny herold zakończył nad wyraz wesoło.

Jego uwagę przykuła wychodząca z dzielnicy portowej po schodach młoda dziewczyna w skórzanym pancerzu mocno kontrastującym z jej drogimi ozdobami. W raz z nią szedł podobnie ubrany wysoki, łysy jegomość o śmiesznych sumiastych wąsach, który natychmiast zmierzył elfa wrogim spojrzeniem. Para rozmawiała dziwnym językiem.

Marcus

Gdy tylko nieznajoma, która się nie przedstawiła inaczej niż zrobił to Izak, opuściła pomieszczenie, pośrednik natychmiast wrócił do Marcusa z kolejnym kielonkiem.
- Nie jestem pewien, ale chyba umknęła państwu wysokość wynagrodzenia za zlecenie. Z racji swojego wkładu, byłbym zainteresowany... 20% kwoty, jaką państwo ustalą. Mam nadzieję, że nie będzie to stanowić problemu.
Izak uśmiechnął lekko szczerbatym, ale o dziwo urokliwym uśmieszkiem.

Larysa

Oczekiwany trzepot skrzydeł okazał się być przereklamowany i nie nastąpił przy pierwszej myśli o mrocznej szlachciance.
- Panienko, mogę być szczery? - spróbował odpowiedzieć - Łowca pijak, większy ode mnie, klepiący biedę i polecany przez obdartusa z kolegą do rozbijania murów czerepem ma dbać o wasze zdrowie i życie? Wolne żarty!

Dostrzegli idącego w przeciwnym kierunku... człowieka? Nie, Larysa nie była pewna. Długie uszy, nieco inna budowa ciała, rysy twarzy... Czyżby to był opisywany w romansach elf?

Francois

Kotka przeciągnęła się sunąc swoim nagim udem po jego nodze. Dłonią, a w zasadzie pazurkami, ciągnąc po klatce piersiowej dała do zrozumienia, że czegoś chce.
- Przyniesiesz mi coś do picia?
Prośba wydawała się nadzwyczaj dziwna. Przed chwilą się przecież o mało nie utopiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Życie na trakcie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin