Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Rozdział 1: Krok po kroku
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Winda do piekła
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:32, 11 Lip 2010    Temat postu: Rozdział 1: Krok po kroku



[SOUNDTRACK]

4 czerwca 2094, okolice miasta Boston.

2 lata. Dokładnie 2 lata minęły od chwili, gdy pierwsze rakiety uderzyły o powierzchnię Ziemi. Wrzaski. Ogień. Wybuchy. Krew. Błoto. Gruzy. Trupy. Ból. Wspomnienia. Wszystkie wspomnienia wróciły, tak jak w zeszłym roku, rzeczywiste tak jak 2 lata temu. Każdy wiedział, że to będzie ciężki dzień, pełen refleksji i goryczy. John Beckett za wszelką cenę chciał inaczej.

Rozległo się szczekanie psów. Było ich całkiem sporo, około dwóch tuzinów. Beckett wolał im powierzyć swoje bezpieczeństwo, niż dwudziestce zebranych naprędce farmerów, biznesmenów, chuliganów, dziwek, prawników i pracowników stacji benzynowej. Miał powody do narzekania, gdyż jedynie część była zdolna nosić broń, a jeszcze mniej spośród nich - powinna ją nosić.
Sfora kundli pobiegła w stronę wyjazdu z tunelu, w pobliżu którego rozbili obóz, by powitać powracających z raportem dla Becketta.



Wypada w tym momencie wspomnieć kim jest John Beckett, a przynajmniej kim był. Równo 2 lata temu zwracano się do niego "Sir" lub "majorze Beckett", a na piersi nosił jeszcze identyfikator z logiem Konfederacji Człowieka. Pracował wówczas w logistyce i odpowiedzialny był za zaopatrzenie oraz transport. Fakt, dla którego jest tak ważną osobą nie wynika wcale z jego przeszkolenia, a fotograficznej pamięci. Dokładnie spamiętał wszystkie wytyczne zadań jakie mu przydzielono, a także spisy towarów, za których bezpiecznych przejazd z punktu A do B był odpowiedzialny. Tak się składa, że wiedza gdzie leżą owe "punkty B" jest wprost nieoceniona, przez co sama osoba JB również.

Obóz, do którego wjechała pospiesznie ciężarówka w obstawie ludzi, zajmował teren małej miejscowości, a raczej jej resztek. Było to jedno z tych miejsc, gdzie rodzice wybierając dziecku imię od razu wróżyli mu przyszłość. Tak więc każdy mechanik zwał się Joe, każda kelnerka Rose, szeryf Bob, a jedyna ładna i puszczalska - Sandy. Oczywiście, sytuacja ta miała miejsce 2 lata temu, nim wszystko poszło w diabły i zastąpiono całą okolicę mianem wielkiego pierdolnika.

Beckett podjechał konno do miejsca zbiórki i zeskoczył zostawiając Kradzionkę samopas. Imię klaczy rzecz jasna odzwierciedlało pochodzenie. Gestem przywołał swoją dwójkę ulubionych podopiecznych, Tallahasse i Nomę.



- Rozstawiliśmy checkpoint na trasie, łączność powinna już być. Obserwatorzy kopalni są na miejscu, meldowali się do checkpointu.
Beckett skinął głową i rozwinął mapę. Cała poznaczona była kółeczkami, większość przekreślona. Mniejszość stanowiły checkpoint, punkt obserwatorów oraz nadmieniona kopalnia, która była częścią dawnego życia JB. Była właśnie jednym z tych punktów B.

JB pamiętał, że spis był częściowo utajniony, częściowo nie. Na odtajnionej liście widniała broń i żywność, a także części, które według innych służyły do budowy małej elektrowni jądrowej. Utajniona lista nie została mu pokazana, przez co zmuszony był w ciemno gwarantować bezpieczeństwo przewozu około 35 TIRów. W jego przekonaniu był to pewnie jakiś schron albo mały ośrodek badawczy, co potwierdzała obecność elektrowni. Niezależnie od zawartości, to rzeczy z jawnego spisu były najważniejsze, reszta mogła być jedynie dodatkiem.

- Gauss, nawiąż łączność. Sid, ogarnij stan paliwa. Noma, sprawdź stan chorych i rannych. Tallahase, idź z nią, z tymi dla których nie ma sensu się wysilać wiesz co zrobić. Żydzie, zbierz kundle do zagrody... - Beckett wpadł w serię wydawania rozkazów. Po wyczerpaniu ludzi, zasiadł do radia by nawiązać kontakt z nowym checkpointem.

Obozowisko było skupione w zaledwie kilku budynkach. Teoretyczny sztab miał miejsce w opuszczonym posterunku policji; szpital w dawnej lecznicy dla zwierząt; centrum kulturalne w dawnej kawiarni lub barze, czymkolwiek to było; pojedynczy ludzie pozajmowali opuszczone przyczepy kempingowe lub wolno-stojące domy; część zaś zwyczajnie rozpaliła ognisko zaraz przy drodze. W zasadzie nikt nie oddalił się na dalej niż 300 metrów, chyba że za potrzebą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Nie 20:35, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Noma
Skrobię coś



Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Twój koszmar
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Nie 22:53, 11 Lip 2010    Temat postu:

Rozkaz to rozkaz, nie ważne jaki, nawet gdyby kazali jeść swoje własne gówno trzeba to zrobić. Noma o tym wiedziała i niezwłocznie skierowała się do namiotu szpitalnego. Tuż za nią wlekł się Tallahase, mocno nie lubiła tego typa, nie tylko ze względu na zadanie jakim zwykł się szczycić, ale też fakt że ciągle gapił jej się na tyłek. Mimo iż wyraźnie dawała mu do zrozumienia, że sobie tego nieżyczy i żeby natychmiast przestał. To było jak rzucanie grochem o ściane, nawet jeśli użyła do tego pare razy kolana i łokcia on robił swoje.

"Ale było jednak w nim coś takiego, że się chciało krzyczeć z radości" - Noma otrząsnęła się ze swoich durnych myśli i skupiła się na swoim zadaniu.
Choć musiała sobie przyznać że wyjątkowo dobrze wygląda w porównaniu do innych ocalałych kobiet, zawsze miała branie u facetów, ale nie brała byle czego. I jak każda kobieta uwielbiała gdy się ją podziwia.

Dziewczyna już czuła zapach leków i szpitalnego jedzenia, który uderza w nozdrza i powala je jednym ciosem. Czuły węch to jej przekleństwo i dało jej to we znaki nie raz. Momentami dochodził ją też zapach ludzkich fekaliów gdy podchodziła do co bardziej poszkodowanych rannych.
- Tak nie może być- pomyślała -Ci ludzie potrzebują fachowych leków, sprzętów, personelu, wszystkiego! - wewnętrzne oburzenie całą sytuacją skwitowała cichym westchnieniem.

Standardowo podchodziła do każdego łóżka, sprawdzała puls, osłuchiwała, pytała o dolegliwości. Najchętniej zrobiła by jeszcze kilka badań, ale czas naglił a i odpowiedniego sprzętu nie było, więc trzeba było się ograniczać do staromodnych metod.
Podeszła do łóżka pewnej starszej pani, do której każdy mówił "Babciu" ze względu na jej sędziwy wiek i fakt że jako jedyna miała tutaj kompletnie siwe włosy.
-Witaj Babciu jak się dziś czujemy ?- Noma przystąpiła do standardowych procedur.
-Oj, dobrze moje dziecko. Dziękuje- odpowiedziała słabym głosem. Dziewczyna czuła, że kobieta kłamie. W jej oczach było widać zmęczenie i nadchodzącą śmierć, dodatkowo szmer w płucach był coraz bardziej słyszalny, lecz chęć przeżycia była silniejsza. Zresztą wszyscy tak mówili, zwłaszcza jak w okolicy był Tallahase. Ten typ miał zabijanie napisane na twarzy drukowanymi literami.
Wielkie szczęście nikt za bardzo nie wiedział do kogo należała ostateczna decyzja przymusowego przejścia na drugą stronę, to było najgorsze w tym zawodzie. Noma porozmawiała jeszcze chwilę z Babcią, ale wiedziała że to ich ostatnia rozmowa.
-Schyl się trochę moje dziecko- szepnęła starsza pani. Wielkie szczescie goryl z bronią już sobie poszedł znudzony całym babskim gadaniem i Noma bez skrupułów mogła sie pochylić
-Jestem już stara, ale nie głupia. Wiem co się tutaj dzieje- Dziewczynie zrobiło się zimno na samą myśl, że odkryła iż to właśnie Noma "skazuje" ludzi na śmierć. Jednak nie dała tego po sobie zauważyć.
-Ten młodzieniec co za Tobą tutaj chodzi, widzę że wpadłaś mu w oko i nie jesteś wcale obojętna na jego wdzięki- Babcia filuternie przymrużyła oko, po czym stwierdziła, że jest bardzo zmęczona i potrzebuje się zdrzemnąć

Noma opuściła namiot wyjątkowo lekkim krokiem. Zastanawiała się nad sensem istnienia i logiki na tym zniszczonym i chylącym się ku upadkowi świecie. Uznała, że nie ma co o tym myśleć i skupiła się na swoich obowiązkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:58, 11 Lip 2010    Temat postu:

Norma

Lecznica była przestronna z racji rolniczego charakteru okolicy. Zapewne sprowadzano tu czasem konie i inne większe zwierzęta, toteż przestrzeń się znaleźć musiała. Co bardziej sprawni dostali wcześniej przykaz znalezienia łóżek dla chorych i rannych i przeniesienia ich na miejsce. Momentami wyglądało to groteskowo: postrzelony mężczyzna w łożu małżeńskim albo ciężko chora na grypę 25-latka w kojcu dziecięcym z powybijanymi szczebelkami.

Kwestia sprzętu była kwestią umowną. To znaczy był. Dziewiąta dekada XXI wieku siłą rzeczy wprowadziła technikę do każdej dziury w większości cywilizowanych krajów. Haczyk polegał na tym, że nie działała zawsze z jednego z dwóch najczęstszych powodów: braku prądu lub uszkodzenia po impulsie elektromagnetycznym.

Lista pacjentów była krótka, gdyż w miarę regularnie dbano o małą ilość zbytecznego bagażu. Aktualny stan wynosił 9 osób. 3 osoby cierpiące na chorobę popromienną, w tym jedna ewidentnie bez szans, zaś pozostałe 2 w niewiele lepszym stanie; ex-drwal, postrzelony w nogę powyżej kolana; chora na ciężki przypadek grypy 25-letnia kobieta, której szanse na przeżycie gwarantowały jedynie leki, lecz sama stanowiła zagrożenie dla innych; wspomniana staruszka; a także 3 osoby o bliżej niezidentyfikowanych chorobach, prawdopodobnie zakażeniach ran objawiających się wysoką gorączką, w tym jedna z objawami wścieklizny.

Zasoby lecznicy ograniczały się do zawartości torby lekarskiej Nomy, gdyż wszelkie apteczki i zapasy obiektu wyniesiono przed przybyciem ekipy JB. Decyzja była ciężka - albo dać wszystkim o kilka dni więcej nadziei, być może płonnej, albo skazać od razu na śmierć wybranych by zauważalnie zwiększyć szansę przetrwania reszty.

Torba lekarska zawierała kilka dawek penicyliny, jedną gotową strzykawkę epinefryny (zwanej sztuczną adrenaliną), połowę flakonika jodyny, buteleczkę 0.25 spirytusu, 25 sztuk strzykawek z igłami, flakonik botuliny (używanej jako trucizny, botoxu lub do rozluźnienia mięśni przed operacją), eter, pół butelki środka znieczulającego, 2 opakowania soli fizjologicznych do kroplówek z rurkami i weflonami, a także zapas bandaży, plastrów, opatrunków, rękawiczek i narzędzi do krojenia ludzi żywcem lub nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:49, 12 Lip 2010    Temat postu:

Tallahasse

Salut to za dużo powiedziane, jednak sięgnął czubkiem palca prawej dłoni do ronda kapelusza, jakby go poprawiał. Idąc swym zwyczajem za dziewczyną na chwilęoderwał wzrok od jabłuszka i rozgejrzał się ciekawym wzrokiem po okolicy. Interesowała go broń, dupy, broń, batoniki, broń, samochody z silnikiem większym niż bagażnik, dupy i broń.

Przystanął w drzwiach pseudoszpitala i obserwował poczynania dziewczyny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Noma
Skrobię coś



Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Twój koszmar
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Wto 12:44, 13 Lip 2010    Temat postu:

Noma

Zawsze w ciągu dnia znalazła się chwila przerwy, zwykle wypełniona była ona kłębami papierosowego dymu, bądź kubkiem kawy. Niestety Noma nie mogła sobie pozwolić na żadną z tych rzeczy, zwłaszcza brakowało jej gorącego kubka Caffe Latte i tej mlecznej pianki na czubku. Dużo by dała żeby chociaż powąchać, a co dopiero upić łyczek.

Poczuła do siebie niesmak, ponieważ dosłownie przed chwilą kazała Mięśniakowi odstrzelić Babcie, kolesia z wścieklizną i wszystkich z chorobą popromienną. Dziewczynę z grypą dało się wyleczyć, w końcu to młody organizm więc szybko wróci do zdrowia, natomiast ex-drwala dało się operować. Reszta potrzebowała niewiele żeby wyzdrowieć, dezynfekcja ran i środki zmniejszające gorączkę.

Z zamyślenia wyrwało ją uczucie, że coś jej chodzi po ręku. Okazało się, że jest to pustynny pajączek, nie mógł mieć więcej jak centymetr długości, jednak wywołał u dziewczyny gwałtowną reakcję, która skończyła się dla pajęczaka tragicznie pod podeszwą glana. Noma wzdrygnąła się i pospiesznie wycofała się w stronę obozu, ciągle czując na dłoni obecność "napastnika".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noma dnia Wto 13:45, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:18, 13 Lip 2010    Temat postu:

Gdy otrzymał listę od dziewczyny, zaczekał, aż odejdzie dalej.

Bez wahania dobił, bo to co robił było w sumie aktem łaski, prezentem amunicji dla tych, którym pisane był ozdychać w męczarni, bez leków - ciężko napromieniowanego i chorego na wściekliznę. Przyjrzał się pozostałym rannym, w szczególności tym słabiej napromieniowanym i słabiej rannym.

Zaczął od żarówek. Każdego szarpnął lekko za włosy, jeśli jeszcze je mieli. Jeśli nie, otworzył siłą szczękę i spojrzał w zęby.

Jeśli chodzi o rannych, zwrócił uwagę, czy mają wysoką gorączkę i zainfekowane rany.

Babcię zostawił na koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:57, 13 Lip 2010    Temat postu:

[ SOUNDTRACK ]


Tallahasse

Jego wejście do szpitala nigdy nie zwiastowało nic dobrego, wiedział o tym każdy. Chorzy podążali za nim wzrokiem, jakby mogło to cokolwiek zmienić. Gdy zatrzymał się przy łóżku jednego z napromieniowanych, ten w strachu wstrzymał oddech. Na widok wyciąganej broni zakwilił.
- Przecież nic mi nie jest, żyję... Tal.. proszę... - sapał błagalnie. Na imię miał Peter. Nie raz, gdy był w lepszej formie, osłaniał Tallahassiemu plecy.
- Tal... - urwał gdy lufa weszła mu w usta. Chwilę walczył obracając głowę i zaciskając zęby, próbując jednocześnie odepchnąć egzekutora słabymi od choroby dłońmi. Zbyt słabymi. Łzy ściekały po porowatej, wyschniętej skórze policzków.

Noma

W szpitalu za jej plecami huknęło.
W jej kierunku szedł Sid, jeden ze zbrojnych, dzierżąc spory plik gotówki. Nim przebrzmiało echo pierwszego wystrzału, już rozległ się drugi.
- Pierdolony sadysta... - mruknął Sid, aczkolwiek dało się wyczuć nutkę podziwu - Noma, ilu tym razem?
- Nic mu nie mów! Gramy do końca! - krzyknął ktoś z gromadki stojącej nieopodal.
Zakłady. Jak zwykle. Obstawiali ilu tym razem odpadnie.
- To były 2 trupy, czy nie trafił za pierwszym?
- Tak kurwa, nie trafił w leżącego.
- Ty no, może mu się wyrywał...
- Pastwi się po prostu. On zawsze wygląda jakby go to bardziej jarało niż dobra dupa.
Zarechotali.



Żyd, którego brat leżał na jednym z łóżek, spuścił głowę i oparł ją o lufę broni. Noma nie powiedziała mu, żeby się pożegnał z Shaunem, toteż był przekonany, że nie znajduje się na liście kata. A przynajmniej żył taką nadzieją.

Tallahasse

Peter niepotrzebnie odchylił głowę. Kula zamiast zakończyć męczarnie natychmiast, przeszła przez przednie zęby w górę, przez dziąsła i kości twarzy, robiąc w połowie nosa dziurę wielkości mandarynki, by dopiero zatrzymać się gdzieś w ścianie. Ofiara zawyła chlapiąc krwią na trzymające go dłonie, ubranie oprawcy, a także jego twarz. Drugi strzał uśmierzył ból.

Mimowolnie przetarł twarz z krwi, która chlusnęła. Obok leżał drugi napromieniowany, Shaun. Spojrzenie uświadomiło leżącego, że jest następny, ale niestety musiał chwilę poczekać, co wydało się katorgą. Tal musiał przetrzeć broń nim krew zaschnie i ją zatrze.
- Tal, w głowę. Nie w usta.
Zaciągnięcie iglicy na nowo. Ciche kliknięcie odbezpieczanej broni.
- A, Tal. Ja wiem, że to wy.
Strzał.

Noma

- To w końcu dwóch czy trzech?
- Dwóch.
- Trzech.
- Morda, obstawiałem dwóch.

Tallahasse

Historia Żyda i Shauna była małą tajemnicą ekipy. Żyd był handlarzem, bardzo wartościowym i z kontaktami, ale jego ceny były astronomiczne, skąd też jego przydomek. Posiadał najpotrzebniejsze towary, ale ani JB, ani jego ludzi nie było stać. JB wydał rozkaz wymordowania jego rodziny tak, by nikt nie miał świadomości kto to zrobił i aby samemu handlarzowi włos z głowy nie spadł. W prosty sposób obarczono winą kogoś innego, dano Żydowi możliwość samemu wymierzenia sprawiedliwości, a następnie wraz z Shaunem dostali ochronę. Towary, wiedzę i kontakty rzecz jasna wniósł do drużyny niczym posag. Shaun najwyraźniej wiedział wszystko, Żyd - nic.

Trzecia ofiara było formalnością. Nawet jej nie znał. Jej jedyną reakcją było zamknięcie oczu najmocniej jak potrafiła, łudząc się że kto inny będzie celem. I aby nie patrzeć w oczy śmierci.
Strzał.

Noma

- Kurwa mać!
- No, Greg. Tobie już dziękujemy. - powiedział Sid zbierając pieniądze od przegranego.
- Trzy lub cztery, tak?
- Tak, dla pewności potem jeszcze podliczymy trupy.

Tallahasse

Usłyszał ruch za swoimi plecami. To podejrzany o wściekliznę zerwał się z łóżka i boso zaczął biec w stronę wyjścia. Był już w połowie drogi do drzwi, zaś trasę za nim znaczyła struga moczu, oddawanego w bezgranicznej panice. Chora na grypę najchętniej poszłaby w jego ślady, jednak nie była w stanie się zerwać. Jedyny spokój zachowała babcia oraz ranny drwal. A raczej nie spokój, co brak wyraźnej histerii.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Wto 15:58, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:09, 13 Lip 2010    Temat postu:

Tal

Spokojnie wcelował w odbiegającego i strzelił w momencie, gdy ten przechodził przez drzwi. Był pewien,m że nie trafi nikogo postronnego. No i w sumie kolejne doświadczenie - lepiej kulka w czoło, niż usta. Mniej kłopotliwe dla amunicji, bardziej dla słuchu i sumienia. Podszedł do leżącego biegacza i upewnił się, że nie żyje. Schował pistolet do kabury i podszedł do starej kobiety. Kucnął obok.

- Uważasz mnie za mordercę? zapytał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Wto 16:15, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:35, 13 Lip 2010    Temat postu:

Tal

Bose stopy plaskały głośno o glazurę. Chory dopadł do drzwi, a w tej samej chwili jego dopadła kula. Trafiła go w plecy nisko, po prawej stronie. Zatrzymał się i oparł o futrynę by spojrzeć na ranę. Patrzył na dziurę wylotową z przodu, gdyż kula przeszyła mu wątrobę na wylot. Obrócił się w miejscu by spojrzeć w oczy swojemu oprawcy. Jaskrawa krew płynęła strumieniami z obu dziur w ciele, podczas gdy ofiara ani drgnęła. Dopiero po chwili zaczęła się osuwać.

Przeciąganie widoku jest szkodliwe dla psychiki, a dobrze wygląda tylko na filmach. Tal pociągnął kolejny już raz za spust, a głowa przyozdobiła się małą dziurką, z której powolutku spływała krew. Chory był już martwy nim do końca się osunął, a potem upadł na bok.

Noma

- A to skurwiel...
- Cztery murowane, obaj panowie teraz odpadli. Zostali najwięksi ryzykanci. - gadał Sid.
- Jedna czwórka, jedna piątka.

Żyd siedział jak na szpilkach. Bał się spytać. Teraz do niego docierało, że mogli mu nie powiedzieć, by nie zaczął strzelać w obronie brata. Walczył z ciekawością i nadzieją.

Tallahasse

- Ty? Mordercą?



- Chłopcze, kim byś nie był, nie jesteś nawet zwierzęciem. Nawet one mają emocje.
Zaświczało jej w płucach i natychmiast się rozkaszlała.
- Nie mogłeś ich zostawić by po prostu umarli?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:49, 13 Lip 2010    Temat postu:

Tal

- Więc mam cię zostawić, żebyś zdechła z pragnienia? Proszę bardzo. Zaraz wszysc ywyjeżdżamy. A wy tam spokojnie - koniec na dziś. Życzę zdrowia. Rzuciłza ramię widząc, że łóżka prawie już obesrane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:38, 13 Lip 2010    Temat postu:

Tallahase

- Nie wiesz co to litość. - spokojnie podjęła, o dziwo bez kaszlu - Ty to po prostu robisz dla przyjemności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lamsen
(>0_o)>



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła rodem
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:41, 13 Lip 2010    Temat postu:

Tal

Nie miał ochoty dłużej z nią dyskutować - nigdy nie lubił staruszek (odkąd jego ŚP babcia szorowała mu język mydłem za przekleństwa i kazała odmawiać modlitwy) więc strzelił jej w głowę. Żeby skrócić swoje cierpienia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Wto 19:56, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Noma
Skrobię coś



Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Twój koszmar
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Wto 20:29, 13 Lip 2010    Temat postu:

Noma

Dziewczyna chodziła nerwowo jak najdalej od namiotu by nie patrzeć na martwe twarze osób, które skazała na szybką śmierć. A zwłaszcza by nie oglądać Tala, najchętniej by pozbyła się takich ludzi jak on. Jednak ktoś musiał tutaj odwalać brudną robotę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:13, 18 Lip 2010    Temat postu:

Tallahasse

Zrobił co należało, jednak sposób natychmiast odbił się na jego psychice i sumieniu.
"Ty to po prostu robisz dla przyjemności."
Może miała rację? A może pieprzyła brednie byle jeszcze trochę pobyć pasożytem?

Chora na grypę rozkaszlała się głośno, co wyraźnie rozluźniło atmosferę.
Zaraz - rozkaszlała? Zarazi. W końcu to grypa. Tal już widział siebie na miejscu chorej - w tym rozpadającym się kojcu dla dziecka. Wiedział, że jest chorowity, a leków brak. Ta babka pewnie z tego wyjdzie, ale on? A co jeśli jemu przyjdzie dostać kulkę, bo go rozłoży dokumentnie?
Przetarł twarz z występującego natychmiast w ramach paniki potu i zobaczył krew. Kurwa, ci napromieniowani leżeli obok niej, na pewno się też zarazili, a ich chora krew obryzgała mu twarz. Kurwa. KURWA.
- Tal, ilu? Bo nie wiemy czy wygrali za piątkę, czy ja zgarniam bo nie trafili. - doskoczył do niego Sid.
Przypadkowo spojrzał na Żyda. Jego spojrzenie niewiele różniło się od wzroku pierwszej ofiary. Widać łudził się, że jego brat nie był na liście.

@

Beckett wychynął od radiostacji i zakręcił w powietrzu młynka palcem. Nie zajęci robotą natychmiast ruszyli ku niemu, niektórzy z noszących ciężki sprzęt na ciężarówkę również podeszli by na chwilkę się urwać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Noma
Skrobię coś



Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Twój koszmar
Płeć: tits or GTFO

PostWysłany: Nie 20:35, 18 Lip 2010    Temat postu:

Noma

Starała się nie patrzeć w stronę prowizorycznego szpitala, ale trudno było nie usłyszeć strzałów dobiegających ze środka. Widziała w swoich myślach jak to wszystko mogło wyglądać i tylko się przeraziła. Miała nadzieję, że mimo skazania na śmierć 5 osób bedzię mogła jeszcze zasnąć spokojnie. Ale i tak wolała swoją "robotę" niż Tala, poza tym facet nie wyglądał najlepiej. Może warto by było go przebadać, albo chociaż porozmawiać. Zawsze to coś.. Ale najpierw obowiązki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Winda do piekła Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin