Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Dziennik Pokładowy Dumy Khaina
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:09, 22 Paź 2019    Temat postu: Dziennik Pokładowy Dumy Khaina

[page intentionally left blank]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:09, 22 Paź 2019    Temat postu:

Dzień 1

Cytat:
Nareszcie morze. Nie, żebym narzekał na gościnność Clar Karond, niemniej wydaje mi się, że udało nam doświadczyć się wszystkiego, co miasto miało nam do zaproponowania.

Podjęliśmy na powrót wyprawę do Lustrii. Wszak słowo dane Wiedźmie nadal obowiązuje. Zabrałem na pokład jej dwójkę agentów. Aspirującą Kapłankę i respirującego Strażnika. Póki nie wchodzą mi w drogę jestem w stanie ich tolerować. Mogliby jedynie docenić gościnę. Mój okręt, moje zasady.

Clar Karond opuszczamy po porządnych naprawach wykonanych w rekordowym tempie. Duma niesie nas na północ-północny wschód. Wiatr sprzyja, pogoda jest znośna. W tym tempie dotrzemy do Latarni Czarnego Światła zgodnie z planem, bez konieczności uzupełniania zapasów. O ile nowi przyjaciele z Har Ganeth nie zainterweniują. Mogą chować urazę, jak te zrzędliwe włochate niskoludzie, za Ambasadę, ale tak to się kończy, gdy ktoś porywa członka mojej załogi. Kiedyś ją odbudują. Prędko tam nie wrócimy. Mam nadzieję, że do tej pory uporają się ze swoim szczurzym problemem.

Vaas postanowił towarzyszyć nam do Karond Kar. Jestem mu za to wdzięczny, co dwa okręty, to nie jeden, a i napić się będzie z kimś na poziomie. Dobry druh ten druchii.

Mianowałem Drummond pierwszym oficerem.




Prowiant skonsumowany: 62 j
Żołd do wypłacenia: 50 G


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Sob 15:11, 04 Kwi 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:10, 22 Paź 2019    Temat postu:

Dzień 2

Cytat:
Jeden ze świty tego zakutego strażnika strasznie ma gadane. Wszyscy go Sarż wołają, a i widać, że wojak zaprawiony, choć czasami nieobecny. Jak dziś w mesie opowiadać zaczął, jak to przechodząc pod drabiną przebiegł mu drogę czarny kot, aż zbił lustro i przeklął za głośno i dostał opierdol od strażnika miejskiego, to nagle wszyscy jakoś zaczęli oszukiwać przeznaczenie. Zapowiadał się fartowny dzień.

I faktycznie, gdy słońce zniżać się zaczęło do horyzontu, Sokole Oko, wypatrzył wysepkę. Jej przybliżone położenie oznaczyłem. Podpływając bliżej dostrzegliśmy wrak na skałach, mały piaszczysty atol oraz wysepkę z jaskinią. Zakotwiczyliśmy, by zbadać obszar.

Trafiliśmy na ludzki okręt, na oko tkwiący tu ze 30 lat. Kapitan próbując ocalić załogę, zmienił ich w bezmyślne zombie. Typowo ludzkie. Po uprzątnięciu, sprawdziliśmy, co da się odzyskać. Zdobyliśmy trochę pordzewiałego żelastwa, ale Remkel zapewnia, że z braćmi jest w stanie je na tyle podreperować, że staną się używalne. Jak tylko to się stanie, zaczniemy szkolić załogę i niewolników kapłanki do ich używania, żeby w Lustrii nie zostać zaskoczonym.

Ponadto odkryłem w kapitańskiej kajucie całkiem dobrą lunetę, dziennik, księgę, z jakimiś zapiskami, pierścień z dziwnym godłem, a także całkiem dobrze zachowany kapitański strój. Sądząc po materiale, bretoński. Zachowałem. Drummond się podoba.

Poza tym bieda, nie było za bardzo się czym dzielić, co nie spodobało się załodze. Kazałem im stulić pysk, przypominając, że na pierwszy plan idą potrzeby okrętu. Niech się cieszą, że im żołdu nie obciąłem. Darmozjady.

Płyniemy dalej na północ-północny wschód. Pogoda bez zmian. Kharybdiss pomrukuje zadowolony, albo głodny. Nigdy nie wiem, co z tą bestią.




Prowiant skonsumowany: 62 j
Żołd do wypłacenia: 50 G


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Sob 15:11, 04 Kwi 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:10, 22 Paź 2019    Temat postu:

Dzień 3

Cytat:
Im mniej racji na pokładzie, tym lepiej się płynie. Pogoda dalej sprzyja, odprawiliśmy więc krótkie nabożeństwo do Mathlaana, by ten stan rzeczy utrzymać. Kurs nadal północ-północny wschód.

Wtem z bocianiego gniazda usłyszałem o żaglach. Faktycznie, z północy na horyzoncie zamajaczyły kontury okrętu wojennego. Kapłanka przydała się i na swoim pegazie, który wpierdala większość naszych zapasów, dokonała zwiadu. Har Ganeth. Oto okazja, by nieść śmierć i pożogę w imię zasad i złapać trochę łupów. Wszak nasza flotylla była liczniejsza. Jednak Drummond słusznie odwiodła mnie z tej drogi, przypominając stan ładowni. Zaczynało robić się na styk. Odrzekłem, że najwyżej wpierdolimy pegaza, albo konia tego strażnika, ale tamci mieli jakieś opory. Trudno, ale niech nie myślą, że to ich nie czeka.

Nastawiliśmy pełną moc na Latarnię.




Prowiant skonsumowany: 62 j
Żołd do wypłacenia: 50 G


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Sob 15:11, 04 Kwi 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:10, 22 Paź 2019    Temat postu:

Dzień 4

Cytat:
Pod pełnymi żaglami dobiliśmy do wrót Latarni Czarnego Światła. Udało się zaoszczędzić trochę na racjach, lecz załoga nie doceniała tego rozwiązania. I tak musieliśmy zostawić 100 G w łapie straży przybrzeżnej, żeby w ogóle wpłynąć. A tak, docenią surowe warunki nadbrzeżnej fortecy. Uspokoili się, jak dostali swój żołd, kolejne 200 G ze skarbca. Ech, żeby tak od razu go nie zostawili u pierwszej lepszej dziwki.

Uzupełniłem zapasy prowiantu, wysłałem kurdupli do warsztatu, coby zaczęli pracować nad znaleźnymi mieczami, a co się nie nadało, przetopili, po czym z Vaasem ruszyliśmy szturmować karczmę. Sprytnie ominęliśmy kolejkę. Od barmana usłyszałem, że jest załoga, która może pomóc przetłumaczyć księgi. Poszedłem to sprawdzić.

Okazuje się, że księgi są bretońskie, dziennik w połączeniu z księgą mogą naprowadzić śmiałka na skarb rzędu 4000 G, tylko nam akurat nie po drodze. Chciałem sprzedać tamtej załodze po 1000 G zestaw, a ci chcieli mnie okraść. Śmieszni. Poszczułem ich gadem, to się zamknęli. Chuje mnie popamiętają. Zadbałem o to z Vaasem.




Prowiant skonsumowany: 0 j
Żołd do wypłacenia: 50 G

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Wto 3:18, 22 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:11, 22 Paź 2019    Temat postu:

Dzień 5

Cytat:
Strażnik przygruchał sobie niewolnicę. Kolejna gęba do wyżywienia. I jeszcze ma czelność domagać się złota. Preposterous. Jak chce, mogę dać mu szalupę i niech wiosłuje sam do Lustrii. Rozpoczęliśmy przygotowania do wypłynięcia.

Pod wpływem impulsu i bardzo żywych wspomnień z Clar Karond, kupiłem Hellblastera na dziób statku. Trzeba trzy rurki i kurki spustowe wymienić, ale dostałem po taniości. Tylko dla lokalnego admirała musze przewieźć do Karond Kar jakiegoś agenta. Ten przynajmniej sam się żywi.

Tuż przed wciągnięciem trapu, gruby człek od strażnika porwał, jak się okazało po wypłynięciu, dziwkę z admiralskiego burdelu. Przed wysadzeniem całej trójki za burtę powstrzymała mnie tylko oferta prostytutki. Okazuje się, że była kucharką na czyimś dworze i potrafi nie tylko ubijać jajka, co w dłuższej perspektywie może zaoszczędzić nam zasobów. Dałem jej szansę, ale zakazałem jej się kurwić. Nic tak nie rozbija morale, jak jedna szpara na trzydziestu chłopa.

Kapłanka po drodze musiała zmądrzeć, bo nagle przejęła się losem zagubionych duszyczek na pokładzie. Nie mam nic do tego, tak długo jak nie robi sobie zelotów. Moja załoga. Prać mózgi może swoim niewolnikom. Aczkolwiek nie mogę nie przyznać, że są pozytywne strony. Po jej nabożeństwie, któreś z bóstw zachciało chyba zażyć rozrywki, nie widziałem bowiem jeszcze marynarskich męt debatujących o obrotach sfer niebieskich. Po opowieści Sarża o zgubnym wpływie alkoholu, nawet największy opój poczuł w sobie tyle siły woli, że nie pił przez dwie godziny. Prawie zszedł, ale go odratowali.

Po ominięciu latarni, zmieniliśmy kurs na wschodni, płynąc pod pełnymi żaglami. Zrobiło się chłodniej, a w wietrze, który zaczął zacinać, można było wyczuć kryształki lodu z północy.

Drummond została zaakceptowana przez załogę jako pierwszy oficer, zarejestrowałem to też w kapitanacie portu, przez co jej żołd wzrósł do 15 G / dzień. Była bardzo wdzięczna.




Prowiant skonsumowany: 64 j
Żołd do wypłacenia: 76 G


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Wto 3:19, 22 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:11, 22 Paź 2019    Temat postu:

Dzień 6

Cytat:
Kontynuujemy rejs na wschód. Pogoda nadal sprzyja. Krasnale ostrzą miecze, Vaas uczy bosmana Boscha i załogantów obsługi Hellblastera. Będzie mnie to słono kosztować, ale odbijemy na pierwszym ulthuańskim handlarzu. Kucharka jak na razie zasługuje na łaskę. Przygotowała tak dobry posiłek, że nawet kapłance smakował. I faktycznie zaoszczędziła składników.

Wieczorne nabożeństwo było dziwne. Możliwa strata czasu. Sarż opowiadał o tym jak musiał uciekać po pionowej ścianie, skacząc od wystającej skały do wystającej skały, ale nie skupiałem się na tym.




Prowiant skonsumowany: 52 j
Żołd do wypłacenia: 76 G


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Wto 3:19, 22 Paź 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:11, 22 Paź 2019    Temat postu:

Dzień 7

Cytat:
Wieczorne nabożeństwo nie było stratą czasu. Drummond wyglądała jakby sama Atharti w nią wstąpiła. Szlag, nawet ja nieźle wyglądałem.

Z kajuty wywabił nas dopiero okrzyk Deckhanda. Kharybdiss zaczął wpadać w szał. Co za gad, zawsze wyczuwa moment. Ale okazało się, że tym momentem było pobojowisko po zatonięciu statku. Drummond ruszyła uspokajać Khasię, do spółki z Deckhandem, my z Vaasem zaczęliśmy organizować ratunek. Wszak w obliczu Mathlaana wszyscyśmy równi. Sokole Oko naliczył 14 rozbitków i kilka skrzynek unoszących się w wodzie, która miała czerwone zabarwienie. Ile istot zginęło, wie to tylko Bóg Morza i Kharybdiss. Sądząc po jego reakcji, musiało być ich sporo.

Drummond udało się zapanować nad stworzeniem, narzucając mu mentalny kaganiec. Kapłanka włączyła się do pomocy na swoim pegazie. Duma była unieruchomiona przez Khasię, więc Vaasowi przypadło przyjmowanie nieprzytomnych rozbitków. Moi korsarze, będący na pokładzie Vaasa przejęli jego szalupy. Od nas popłynął Bosman i Gustav, ten gruby człek.

Prawdziwy popis dała kapłanka. W locie wyławiała rozbitków, a tych co nie mogła dosięgnąć, wysyłała magią na pokład Vaasa. Zaimponowała mi i reszcie załogi. Gruby okazał się także zwinniejszy niż wyglądał, że wydawało się, iż wiosła mu tylko przeszkadzają, a bez nich płynąłby szalupą szybciej. Szło nieźle, póki Drummond nie osłabła i nie wytraciła many.

Kharybdiss zerwał się i zaczął szukać ofiar. W wodzie została już tylko szalupa bosmana i dwóch rozbitków kawałek przed okrętem Vaasa. Wtedy kapłance też rezerwy mocy się wyczerpały. Cóż za magiczna synchronizacja. Szczęśliwie gad skupił się na zatopionych zwłokach, co dało czas bosmanowi wdrapać się na pokład i uratować kolejne osoby. Kapłanka wyciągneła pozostałych, a Kharybdiss po pożywieniu się dał się opanować połączonym wysiłkom Drummond i Deckhanda.

Jesteśmy w zasięgu Karond Kar, widać już wejście do portu. Tam się skierujemy, jak tylko przesortujemy się przez rozbitków.

W Karond Kar wysiądzie admiralski agent, wyładować także musimy jubilerskie skrzynie z Clar Karond, naprawić hellblastera i może znajdę kogoś, kto odkupi ode mnie mapę do bretońskiego skarbu. Korzystając z postoju, wydałem żołd za ten etap podróży, nagradzając ratowników i Drummond oraz regulując koszt szkolenia obsługi nowego działa. Skarbiec uszczuplił się o 548 G.




Prowiant skonsumowany: 69 j
Żołd do wypłacenia: 76 G


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Wto 3:20, 22 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:32, 17 Lis 2019    Temat postu:

Dzień 7
Po wpłynięciu do portu

Cytat:
Zawinęliśmy do Karond Kar. Powitał nas unikalny deszczograd ze śniegiem i wszystkim zepsuł się humor, mimo złota pobrzękującego w ich sakiewkach. Dla bezpieczeństwa załogi przykazałem im poruszanie się w grupach, by wzajemnie się asekurowali. Szczególnie idąc do burdelu. Thrall z ludzką częścią załogi został na okręcie.

Z Drummond udaliśmy się na Lipali do Vaasa ocenić rozbitków. Nikt nie miał jak się wykupić. Trójce daliśmy szansę na pokładzie Dumy. Pozostałych Vaas miał sprzedać na targu. Za 4 powinienem otrzymać gotówkę. Do naszej załogi z kolei dołączył:
korsarz-tropiciel Kuskus, któremu oddałem swoją kuszę,
załogant-żak Imra, która ma się nauczyć bretońskiego i przetłumaczyć mapę skarbów,
załogant-przemytnik Caede, która ma w użyteczny sposób zagospodarować przestrzeń na Dumie, by ją lepiej wykorzystywać. Przestrzeń, bo Caede jest tak piękna jak pogoda w Karond Kar.

Bosch z krasnalami miał ogarnąć naprawę Hellblastera. Szczęśliwie zastosowałem stare prawo Khaine'a, kontrola najwyższą formą zaufania, gdyż ten huncwot kosztowałby mnie dużo więcej złota, jak jest wart. Szczęśliwie naprawa zajmie dwie doby, a wraz z dozbrojeniem całość kosztowała nas 185 złotych koron.

W końcu dałem Drummond pierścionek. Nawet się jej podobał. Chyba. Tylko coś o klękaniu mówiła, ale wydaje mi się, że coś innego miała na myśli. Odwiedziliśmy też lokalną zaklinaczkę (kolejne 170 złota wydatków) - amulet dla Drummond i zaklęcie mojego pierścienia. Tak, żebyśmy byli bardziej szczęśliwi. Po wizycie na arce przemysłowej, przemieściliśmy się na kolację do arki rozrywowej.

Oczywiście. Kapłanka przysposobiła sobie jebanego Skinka. Pomijam fakt, jaki to musiał być zlepek resztek po orgii u Staruchy, ten, co go tu przywiózł. Może wykorzysta go do jakiegoś rytuału, bo nie sądzę, by go złamała. Ale kto ją tam wie. Jej nabożeństwa nie są złe. Może faktycznie Khaine się nią interesuje. Tymczasem wszyscy śpimy ze sztyletami pod poduszką.

W karczmie dowiedziałem się jeszcze, kosztem 20 złotych koron, że z Lustrii w stronę Karond Kar płynie okręt z floty Lokhira wiozący zwoje Hekarti. Har Ganeth nadal ma wzwoda za nami - nawet tu o tym słyszeli - i ponoć mają nas bić. Czekamy. Poza tym ze Slavers Point wróciła łajba łowców Kharybdissów w opłakanym stanie. Podobno na Podmorzu trafili na spółkujące gady. Nikt nie lubi przerywanego, jak widać.

Dla Imry znalazłem coś tam po bretońsku, co niby i u nas było poczytne, może jej to pomoże w nauce języka. Zamierzam przydzielić jej kwaterę gościnną i przerobić na pracownię naukową. Kto wie, na co natrafimy po drodze. Będę musiał pomyśleć nad zespołem badawczym. Może trafi się ktoś ciekawy na rynku.

Na wieczornym nabożeństwie wlazł nam na pokład jakiś biedak. Zapłacił za wstęp. Te nabożeństwa coraz bardziej mi się podobają. W czasie swojej wachty będę musiał się Mu pokłonić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 21:38, 17 Lis 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:33, 17 Lis 2019    Temat postu:

Dzień 8
W porcie

Cytat:
Bunt na statku Vaasa. Ledwie poranne słońce przebiło się przez horyzont, te tłumoki z Lipali zaczęły się prać po mordach. Vaasa i jego pierwszą, Syndrę, gdzieś wcięło na ludzkim targu. I moje pieniądze też. Szczęśliwie strażnik się przydał i uporządkował, za pomocą grubego sznura, sytuację na tamtym okręcie.

Podzieliliśmy siły. Zabezpieczyliśmy okręt Vaasa i Dumę, wszak ci z Har Ganeth mogą jeszcze coś kombinować - podobno próbowali wczoraj zasadzić się na Kapłankę i Strażnika.

Wraz z Drummond i resztą zaczęliśmy dopytywać się o Vaasa na targu. Ten idiota dał się złapać do więźnia. Zaraza, szczególnie, że zarzuty przyprawiają o płacz. Ze śmiechu. Jakiś obrotny rozbitek, cośmy ich wydobyli na targu stwierdził, że jest synem admirała, a Vaas go porwał. A tutejsi stróże prawa w to uwierzyli. Chyba wszyscy tutaj są z tego samego staruszego miotu i jednej imprezy.

Na szczęście Strażnik i Kapłanka, dzięki mojemu wkładowi finansowemu (100 G) weszli na teren wojskowy, gdzie trzymali Vaasa. Tylko się oddalili, a Skink zaczał odpierdalać. Drummond myślałem, że głowa pęknie. Pizgłem go między oczy, to się złożył. Kapłance raczej się to nie spodoba. Raczej przeżyje.

Coś musiało się wydarzyć, bo kilkanaście minut później, przybiegł po nas jeden ze strażników i zaprosił do samego Gubernatora na śniadanie. To samo, które okazało się ostatnim posiłkiem nie-syna admirała.

Zastanawiałem się, czy nie zaproponować Gubernatorowi dostaw klejnotów z Sułtanatu Araby od samego księcia Nigera, jakby tylko wpłacił skrzynkę złota, ale się powstrzymałem.

Gubernator Gerthy jednak zaskoczył. Raz, że poparł dążenie Kaletha do ustanowienia Faktorii w Lustrii, dwa, zapowiedział nawiązanie stosunków handlowych, a trzy, jak usadzą Har Ganeth, za 14 dni naszym śladem ruszą 3 okręty wsparcia, dla nowej osady. No i rzucił 4 skrzynki złota Vaasowi i Syndrze w rekompensacie. Zezwolił na wpłynięcie do portu wojskowego, przydzielił Vaasowi Kharybdissa - mieliśmy do wyboru okręt, za czym wnioskowałem, ale wszyscy stwierdzili, że lepiej szybciej dotrzeć do celu. Więc teraz mamy trzy gady, które mogą nas upierdolić we śnie.

Ludzie gubernatora również rozpuścili wici, że szukamy chętnych na wyprawę. W efekcie, tuż przed wieczornym nabożeństwem do załogi dołączyli:
bard Jaskier, całkiem niezły grajek
woźnica Gavin, co opanuje obżarstwo przewożonych koni
Z kolei na targu przekonałem do służby człowieka-zbrojmistrza specjalizującego się w utrzymaniu artylerii - Zigiego z Nuln. Umówiliśmy, się, że wysadzimy go w koloniach Nowego Świata. Nie wiem, czego będzie szukał w zgliszczach, ale układ wydaje się uczciwy. Przykazałem Remkelowi patrzeć mu na ręcę i uczyć się od niego.

Wieczorne nabożeństwo było największe do tej pory. Poza załogami Dumy i Lipali, przyszło piętnaście osób. Jako, że przenieśliśmy się do wojskowej dzielnicy, koszt wstępu również wzrósł. Jaskier pięknie się sprawdził w roli gadacza, a i rytuał był jakiś lepszy. Kapłance towarzyszył Mag, którego polecił jej Gubernator. Ku chwale Khaina.

Vaas chodzi struty. 2/3 załogi wyrżnął za zdradę i teraz nie może uzupełnić braków, szczególnie wśród artylerzystów. No i nie może znaleźć tresera do Nessi, swojego kharybdissa.

Hellblaster zamontowany, zapasy uzupełnione. Wypływamy następnego dnia po nabożeństwie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 21:38, 17 Lis 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:33, 17 Lis 2019    Temat postu:

Dzień 9
Wypłynięcie z portu

Cytat:
Vaas dalej ma wakaty w załodze. Nowy narybek na targu go nie usatysfakcjonował. Może w Slavers Point coś znajdzie. Na pewno tresera. Podejmiemy ryzyko płynięcia z dwoma treserami. Może Nessia i Khasia się nie zagryzą.

Więcej chętnych chce dołączyć do załogi. Trafił się żeglarz, który wiedział, z której strony wsadza się kulę do armaty, to Vaas go przejął. Do nas dołączyła:
załogant-zielarka Sania
Kaleth znalazł sobie giermka i maga. Zaczyna się ciasno robić na statku. Mówiłem, że potrzebujemy dodatkowy okręt. Trzeba będzie się tym zająć po drodze.

Rzutem na taśmę, dzięki łasce Khaine'a chyba udało mi się z Imrą znaleźć tłumaczenie tej bretońskiej księgi, którą kupiłem wcześniej. Tytuł 50 macek Lokhira nic mi nie mówi, ale skoro ma pomóc Imrze w nauce języka, niech tak będzie.

Już kwitnie mi powoli ewentualny kształt zespołu badawczego. Będę musiał o tym porozmawiać z kapłanką przy okazji, ale Imra, Sania i Remkel to dobry początek. Może zechciałaby im patronować i wspierać radą. Drummond może też, jak jej inne obowiązki pozwolą.

Pierwsza część dnia nie zapowiadała zupełnie, tego, co wydarzyło się przed południem. U stóp okrętu zawitali do nas braciszkowie-kapłanowie i żądali - ŻĄDALI wejścia na pokład. Odesłałem ich z kwitkiem, niech wrócą na nabożeństwo przed wypłynięciem, chyba, że zapłacą za wstęp. Jak już przestali się gotować pod habitami, chcieli zobaczyć się z kapłanką. Przyjęliśmy ich w moim biurze. Chłopaki dostali sygnał.

Ha, te hipokryckie, obwieszone złotem, w aksamitnych habitach mendy lądowe śmiały oskarżyć Ariadne o herezję i zbrodnie przeciwko kościołowi. Łącznie z sekskomunicją [skreślone], ekskomunicją [skreślone], sekskomunijkacją [skreślone, prawie przedarta strona], wykluczeniem ze struktur kościelnych. Bo niesie kaganek wszystkim, szukającym Khaina, elfom, ludziom i kharybdissom. I datki zbiera. Zmuszony byłem zaproponować im gościnę do naszego wypłynięcia, ale zmiękły im kolanka i odpuścili. Zakazu działalności nie dostaliśmy.

Ostatnie nabożeństwo w Karond Kar przeszło najśmielsze nasze oczekiwania. Poza załogantami, przybyło 75 osób, za same wejściówki będzie na żołd na co najmniej 4 dni rejsu. Ledwieśmy ich pomieścili. Myślałem czy górnego pokładu nie sprzedać jako loży, ale skupili się tam załoganci. Inni wisieli z relingów lub cisnęli się na głównym decku. Cóż za wisienka na torcie.

W końcu nastał czas, by postawić żagle i pożegnać gościnne Karond Kar. Noc była piękna, gwiaździsta. Bosman wyznaczył kurs na południe. Vaas zdecydował się nam towarzyszyć dalej i płynął za nami w formacji.


Prowiant skonsumowany: 74
Żołd do wypłacenia: 92


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 22:13, 17 Lis 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:35, 17 Lis 2019    Temat postu:

Dzień 10

Cytat:
Szlag i zaraza, wiatry w ogóle nam nie sprzyjają i łapiemy opóźnienie. Wedle moich wyliczeń, jak nic się nie wydarzy, trzeba będzie zawinąć gdzieś do brzegu i szukać jedzenia. Na razie kontynuujemy na południe tak, jak tylko możemy.

Kucharka z zielarką się dogadały. Jakość jedzenia się jeszcze bardziej polepszyła, przez co te darmozjady domagały się repety. Niech się cieszą, że ich do wioseł nie gonię.

Z Drummond odbyłem długą i konstruktywną rozmowę. Najbardziej logicznym kandydatem do przejęcia władzy na kolejnym, potencjalnym, okręcie jest Aken. Bałem się, że będzie miała mi za złe pominięcie, lecz Drummond dobrze zdaje sobie sprawę ze swojej roli na Dumie, nie tylko u mego boku. A Bosch jest lojalny i posłuszny. Zobaczymy, co morze przyniesie.

Byłem u Imry, niestety tłumaczenie nie posunęło się jeszcze naprzód.






Prowiant skonsumowany: 74
Żołd do wypłacenia: 92


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 22:13, 17 Lis 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:36, 17 Lis 2019    Temat postu:

Dzień 11

Cytat:
Sztorm. Szczęśliwie bez większych strat, lekkie obicia i otarcia. Nikt sobie nic nie połamał, nikt też nie wypadł za burtę. Nawet Skink. Zmęczenie daje się we znaki, podobnie jak świadomość malejących zapasów.

Trudno. Jak morze się uspokoiło zdesantowaliśmy łodzie na połowy. Szczęśliwie były obfite, zyskaliśmy straciliśmy dzień jeśli chodzi o przebytą odległość, ale zyskaliśmy dzień bez chodzenia głodnym.

Dziś w czasie nabożeństwa mruknąłem dobre słowo do Mathlaana. Może był zazdrosny i potrzebował atencji. Z bóstwami nigdy nic nie wiadomo.





Prowiant skonsumowany: 74
Żołd do wypłacenia: 92


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 22:19, 17 Lis 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:39, 17 Lis 2019    Temat postu:

Dzień 12
Dopłynięcie do portu na wieczór

Cytat:
Niesamowite, jak działa podwójna łaska Khaina i Mathlaana - prawie sam siebie przekonałem, że tak mogło być - bowiem ten wiatr, który nas pchał dziś przez większą część dnia, wsparty jeszcze podmuchem magii Kapłanki, nadrobiliśmy całe opóźnienie i jeszcze więcej. Ledwie wyhamowaliśmy przed wysepką, która wyrosła nam na horyzoncie. Dla dobra załogi zakotwiczyliśmy i jeszcze bardziej uzupełniliśmy prowiant o świeżą wodę i owoce. Po krótkim postoju ruszyliśmy wzdłuż wybrzeża w stronę wejścia do portu.

Jaskier wyczuł od nas jakieś zamiłowanie do kultury bretońskiej (nie wtajemniczałem go, że chodzi o mapę do skarbu) i cały dzień przygrywał rzekomo przetłumaczone bretońskie szanty. Jedna była całkiem zabawna.

Opowiadli mi o pannach z Bourdeleux,
że nie wiadomo, gdzie chowają skarby swe,
jeszcze dzień w tę dal i w Boudreleux będzie zabawa
jeszcze dzień w tę dal i w Bourdeleux będzie bal
dalej fok na wiatr, morzem pachnie świat


Marynarze zaraz podchwycili chęć odwiedzenia burdelu i odszukania tych skarbów, więc humory jeszcze bardziej dopisywały. Mi również się udzieliło i postanowiłem za dzisiejszy dzień dać załodze podwójny żołd.

Łącznie do wypłacenia załodze jest 460 złotych koron.

Mimo wszystko nie zapomniałem o Har Ganeth i przestrzegłem, żeby pilnowali się nawzajem.

W związku z wizytą w Slavers Point na pewno musimy:
- zdobyć tresera dla Vaasa, a najlepiej to dwóch
- przeorganizować okręt wedle wskazań Caede
- uzupełnić prowiant
- pozbyć się balastu zbędnej amunicji
- mieć otwarte oczy i uszy na potencjalne okręty do wcielenia do flotylli

Komodor Dekkapian - brzmi nieźle.

Planuję wyruszyć w morze za dwa dni o brzasku, tj. 14 dnia Wyprawy.




Prowiant skonsumowany: 74
Żołd do wypłacenia: 184


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Nie 22:38, 17 Lis 2019, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wania
Grafoman



Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:35, 27 Sty 2020    Temat postu:

Dzień 13-14

Cytat:

Poszło lepiej niż się spodziewałem. Nareszcie opuściliśmy ten śmierdzący rybami port. Może Khaine zapomniał o tym miejscu, ale teraz na powrót się nim zainteresuje, po otwarciu podmorskiego kanału do Nagarondu. Oby zrobił tam porządek.

Jak sobie pomyślę, o tych wszystkich okrętach uwięzionych w kolejce do zepsutej windy, oczekujących w ciemnościach, to aż mnie ciarki przechodzą w śmiech. Ależ to los im Strażnik zgotował. Chciał dobrze... ja też chciałem dobrze.

Płyniemy dalej z Vaasem. Ekskomunika nie doszła do skutku, bo Hiatl sam się wysekskomunikował z tego świata. Razem z większą częścią załogi. Ostrzegałem ich, że Khasia nie lubi posądzeń o spółkowanie z innymi matkami. Było nie zaczynać z Dekappianem. Pewnie też chcieli dobrze. Tak jak ja.

Kapłanka zezwoliła się sprzedać Hiatlowi w zamian za artefakt Mathlaana i hiatlowy wisior. Ten drugi wzieła z hiatlowego trupa. Chciała dobrze i dobrze zrobiła, że ubiła dziada.

Nie można jednak także i Hiatlowi odmówić, że chciał dobrze. Chciał dobrze mnie upokorzyć dosiadając kapłankę na moim biurku, w mojej kajucie, na moim okręcie. Dobrze, że mu nie wyszło.

Strażnik z kolei dobrze sobie robił w kanałach. Zwąchał szczury i poszedł się z nimi rozprawić. W efekcie wyjebało pół miasta, choć zniszczeniu uległa tylko starożytna infrastruktura zapewniająca byt temu zadupiastemu portowi. Nic dziwnego, że był dumny jak paw po fakcie. Następnie ułożył sobie namiestnika, choć nie wiem, czy ten alajans przetrwa próbę czasu. Zostawił im artefakt Mathlaana na czas napraw. To im zrobił dobrze.

Choć i tak najwięcej o robieniu dobrze może powiedzieć Kapłanka. Jej oba nabożeństwa wyszły... ku chwale Khaine'a. W zasadzie nie wiedziałem, że z Drummond tak często Khaina sławiliśmy, no ale tym razem dołączyło do nas pół miasta, a nazajutrz dwie trzecie. W pewnym momencie nie było gdzie palca wcisnąć -
widać było, że pisząc to zdanie kapitan zatrząsł się ze śmiechu. - Bóstwa też musiały się nieźle bawić, bo tuż po wypłynięciu pogoda była wymarzona do szybkiego rejsu na południe.


Dzień 15-16

Cytat:
Zmieniło się to w ciągu dnia, gdy nadszedł pierwszy ze sztormów, poprzedzony syrenim śpiewem. Gdy morze się uspokoiło, okazało się, że brakuje dwóch ludzi - debile musieli wyskoczyć, w którymś momencie.


Dzień 17

Cytat:
Trafiliśmy na rozbitków. Dwoje nadawało się do uzupełnienia załogi, resztę sprzedaliśmy w neutralnej, norskańskiej osadzie na archipelagu Bittercleft, gdzie zacumowaliśmy na postój. Żołd wypłaciłem, choć nie było za bardzo gdzie go skonsumować. Uzupełniliśmy zapasy i ruszylismy w dalszą drogę.


Dzień 18-19

Cytat:
Kolejny burzliwy etap. Sztorm miotał nami na wszystkie strony. Trochę czasu straciliśmy. Znowu trafiliśmy na rozbitków - po takim sztormie to akurat nic dziwnego. Tych sprzedaliśmy następnego dnia w przyjaznej osadzie druchii w okolicach Twisted Glade. Do wyprawy dołączył kolejny żak. Wspomoże Imrę, która okazuje, się, że mądra może i jest, ale mało inteligentna, bo nic nie robiła, tylko robiła. Zabawne jednak było ją obserwować, gdy okazało się, że w świcie Strażnika był Breton. Żołd wypłaciłem, choć nie było za bardzo gdzie go skonsumować. Uzupełniliśmy zapasy i ruszylismy w dalszą drogę.


Dzień 20

Cytat:
Przed nami Morze Chaosu. Kharybdissy są niespokojne. Przesądni marynarze szukają odwagi u Kapłanki i Sarża, licząc, że ich opowieści ich pokrzepią. Korsarze trzymają wachtę, a Zigi z bosmanem właśnie skończyli przegląd hellblastera. Płyniemy w formacji z Vaasem wymieniając się sygnałami świetlnymi...




Prowiant skonsumowany: 504 (do spotkania Lewiatana)
Żołd do wypłacenia: 650 g. (do spotkania Lewiatana)
Koszt uzupełniania prowiantu po drodze: 441 g.
Stan prowiantu: 229/308 +20 żr


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Pon 20:41, 27 Sty 2020, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Arka Khaina Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin