Chapter 2: Wasteland Patrol

Alen

Rozejrzał się i wiedział w którą stronę powinni iść.

- Jak już skończysz straszyć tutejszych, Ramzes to chodźmy dalej. Tu można złapać tylko dużego syfa.

- Kilkanaście metrów dalej powinien być jakiś szynk.

Lamsen

Wiktor

Po ciemku trudno było ogarnąć zwłaszcza, że poprzednio przyjechał z drugiej strony. Jedno było pewne - po nocy na pewno niczego nie załatwią. Pamiętał, że w Hole czynne jest do ostatniego klienta. Mieli pokoje. Niezbyt czyste i wygodne, ale jednak pokoje.

Hans

Postać wycofała się w cień i wbiła w grupkę. - My nic nie wiemy. Ale warsztat to tam - machnął głową w prawo.

@

Pies próbował schować się za właścicielką w ucieczce od nowych i zapewne mało przyjemnych dla niego zapachów, Czarna uspokajała go szepcząc.

[link widoczny dla zalogowanych]

Usłyszeli powoli zbliżającą się ulicą w ich kierunku ciężarówkę.

Alen

Wiktor:

Przyglądał się dyskretnie jadącemu w ich stronę furgonowi. Szczególną uwagę zwrócił na kierowcę , tablice oraz oczywiście pakamerę - może wiezie coś ciekawego.
- Słuchajcie, może dałoby się z nim zabrać, może być tutejszy więc przy odrobinie szczęścia można go wypytać o to i owo.

Machnął ręką do kierowcy. Jeżeli się zatrzymał zagadał.
- Dobrrry... jedzie pan może w stronę warsztatu i kościoła ?

- Dałoby radę się zabrać razem? Możemy wbić się nawet do tyłu.

Beowulf

Hans

Mimo wszystko najpierw się wycofał. Doświadczenie nauczyło go, że najlepiej prowadzić rozmowy z dobytą spluwą. Inaczej być może trzeba będzie rozmawiać patrząc w lufę jednej z nich.

-Oki, Ty rozmawiasz, ja ubezpieczam tyły.- Ręka powędrowała nad berettę zaś cały Hans napiął i przygotował do skoku za jaki kawałek złomu.

Jeżeli ciężarówka okazała się być wozem bojowym, nie wahał się ani chwili.

Yelonek

Ramzes

Machnął ręką na ćpunów. Nie da się z nimi najwyraźniej gadać. Usunął się w cień i stojąc obok Hansa również czekał z odpiętą kaburą.
Nie był już panem na włościach.

Lamsen

@

Ulicą, z głośno pracującym i kopcącym silnikiem powoli jechała półciężarówka w otoczeniu czterech ludzi z bronią w ręku. Gdy wyjechała ze smugi mgły lub dymu, dopiero teraz mogli się jej przyjrzeć. Kolejnych czterech zbrojnych było na pace, rozglądali się, korzystając ze świateł ciężarówki. Zauważyli, że ludzie ci mają na sobie quasi-pancerze zrobione ze skrawków metalu połączonymi skórzanymi pasami. Na prawym naramienniku znajdował się wymalowany czerwoną farbą ideogram przedstawiający czaszkę.

Gdy z ciemności nocy wydobyły ich snopy z reflektorow samochodu, konwojenci ujrzeli broń u napotkanych. Bez słowa, wycelowali swoje karabiny w przybyszów. Krępy, śniady mężczyzna wychylił się z siedzenia pasażera i zawołał:

- Macie schować i zabezpieczyć broń. Skąd i dokąd, i po co tutaj przyszliście?

Beowulf

Hans

Zdjął rękę z beretty, nie bardzo miał jakiś inny wybór.

Natomiast na pytanie wyciągając wnioski z zachowania Ramzesa odpowiedział:
-Z Klammaf, wpadliśmy tu po trochę towaru i sprzętu, wiecie plotki mówiły że ostatnio jacyś nowi kupcy zawitali w te strony.-
Starał się brzmieć jak najpewniej siebie i jak najspokojniej. Nawet wysilił się na lekko wioskowy akcent.
Podczas wypowiedzi wyszedł do przodu odsuwają ręce od korpusu, tak by zasłonić jak najlepiej Ramzesa.
Miał nadzieje, ze jego bajeczka okaże się wiarygodna.

Lamsen

@

Facet machnął ręką, strażnicy opuścili broń.

- A, witam. Jacyś nowi jesteście, nie widziałem was tutaj. Przyjdźcie jutro zameldować się u Becky. Duży budynek niedaleko fontanny.

Dał znak kierowcy, żeby jechał. Ciężarówka przetoczyła się obok zostawiając kłąb spalin. Piesi minęli ich obojętnie.

Beowulf

Hans

Spojrzał na Ramzesa:
-Potrzebujemy paru części do półciężarówki. Jak widać jakieś jednak tu się znajdą... To którędy do Twojego kumpla?-
Powiedział do przybysza. W sumie poczuł się... trochę pewniej.

Yelonek

Ramzes

- Moglibyśmy od razu zajebać sprawną i części do drugiej...
Wydawało mu się to całkiem dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że brali ich za klamafczyków.

Alen

Wiktor:
W momencie gdy zauważył uzbrojonych ludzi, zdecydował się nie pytać aż tak bezpośrednio. Ustawił się w jednej linii z pozostałymi.

- Ten to zawsze by tylko jebał na lewo i prawo. - uśmiechnął się do Ramzesa.

- Dziś już nie znajdziemy żadnych części. O tej porze nikt nas już do siebie nie wpuści. Ale mamy wybór - albo śpimy tu pod gołym niebem, albo idziemy do Hale - szynku niedaleko stąd, pewnie mają jeszcze wolne pokoje, a i co mocniejszego się pewnie znajdzie. To jedyne miejsce gdzie teraz macie szanse spotkać "przydatnych" ludzi.

- Wiecie tylko że jeżeli jutro się nie zameldujemy u tej całej Becky, to będzie buba. Ci których mijaliśmy raczej nas nie zapomną - a miasto małe jest.

Lamsen

@

Ciężarówka zniknęła za rogiem. Mijając kolejne, pogrążone w ciemności budynki niekiedy tylko z rzadka podświetlone płonącymi pochodniami, zostawili za sobą śmierdzące slumsy.

Nieco trudno było nawigować w mroku, jednak Wiktor nie takie rzeczy robił pod wpływem halnego ostatnimi czasy.

Po chwili marszu stanęli przed oświetlonym, żarówkami, budynkiem. Migotał czerwono-niebieski neonowy napis 'Hole' ze stylizowanymi czerwonymi ustami i drinkiem z oliwką.

Ian

Kurewskie życie. Gnicie w tym betonowym piekle, czekając na chuj wie co, w końcu paniczna ucieczka przed śmiercią. Co wieczór następne kolejki wlewania w siebie paskudnego alkoholu, by móc zasnąć, nie patrzeć w twarze zmarłych. Co on tu wogóle robi?

Ponury, pierdolony bękart - miasto ze slumsu narkomanów i melin gangów. Neon piwa świecący nad głową. Nora. Przepijanie kolejnej wypłaty od Krautsa za łażenie po pustyni. Dziura. Szklanka bimbru na stole przed nim. Pijański gwar.

Yelonek

Ramzes

- Coś pożytecznego trzeba robić dla tego świata. - odrzekł Wiktorowi nie patrząc na niego w ogóle. Po chwili dodał - Trochę za krótko się znamy byś sobie pozwalał na takie teksty.

Docierając do Nory i stając przed nią jego uśmiech był zapewne odwrotnie proporcjonalny do tego na twarzy Czarnej.
- Szkoda, że Gałki i Sznyta tu nie ma - rzucił smutno.
Przełożył portfel do najgłębszej kieszeni i zarazem zostawił w niej dłoń trzymając go. Tak na wszelki wypadek.

Wszedł do środka i rozejrzał się stolikiem, gdyż siedzenie przy barze zwracałoby chyba zbyt dużą uwagę na siebie, zwłaszcza z takim arsenałem.
- Czarna, zamów mi cokolwiek. Byle nie spirytus.
Liczył, że dziewczyna, o ile w ogóle, zwróci na siebie uwagę jedynie z racji posiadania biustu, nie zaś przybycia z grupą uzbrojonych facetów.

Lska

Ian

Powiódł ponurym spojrzeniem po sali. - Kurwa jak to się może człowiekowi życie łatwo spierdolić - Pomyślał w momencie zwalczania ataku jebanej melancholii kolejną warstwą kwaśnego bimbru. Następnie rozparł się na krześle i , rozkoszując się przyjemnym ciepłem w żołądku, zaczął nucić piosenkę której nauczył go ojciec.

Alen

Wiktor:

Przed wejściem do szynku, zagaił do Czarnej.

- Czy on nie ma aby jakichś kompleksów? - wskazując głową na Ramzesa. - nie trzeba być specjalistą żeby stwierdzić, że coś go zżera od środka.

Po wejściu do środka rozejrzał sie w poszukiwaniu znajomych twarzy.
Zostawił rzeczy przy stoliku , przy którym usiedli i ruszył w stronę baru.

- Butelczyne Smirnoffa i coś do zagryzienia.

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Anno Domini 2192	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Następny
Strona 5 z 7